„KOS-Zawał” jest, ale miasto chce więcej. Kolejna odsłona sporu z NFZ

– Potwierdzam, że są pieniądze z programu „KOS-Zawał”, to dobry kierunek, ale nie rozwiązuje problemów całej kardiologii – mówi Marek Jarzębowski.

Rzecznik prezydenta Gliwic odniósł się w ten sposób do wydanego w środę przez Urząd Miejski komunikatu, jakoby umowa z NFZ na świadczenia nadal „stała pod znakiem zapytania”. Jakby chaosu informacyjnego było mało, kilka godzin później kolejne oświadczenie (potwierdzające przyznanie pieniędzy) wydał… śląski NFZ.

Dezinformacja zamiast konkretów

Ta kolejna wymiana sprzecznych ze sobą oświadczeń jasno wskazuje, że spór na linii gliwicki samorząd – NFZ, wcale nie wytracił swojej temperatury i trwa w najlepsze. [perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Tym razem chodzi już nie o bezpośrednią ochronę gliwickiego pacjenta (bo tę zapewniają środki z KOS-Zawał), ale o dodatkowe miliony złotych, których zadłużony gliwicki szpital potrzebuje jak tlenu.[/perfectpullquote]

 
– Pomimo zapewnień udzielanych mediom przez służby prasowe Narodowego Funduszu Zdrowia, NFZ wciąż nie podpisał ze Szpitalem Miejskim nr 4 zapowiedzianej umowy na program KOS-zawał. Stawia to dalej pod znakiem zapytania możliwość udzielania w Gliwicach świadczeń z zakresu kompleksowej opieki nad pacjentami po zawale mięśnia sercowego – czytamy w środowym komunikacie Urzędu Miejskiego.

Stoi on w sprzeczności nie tylko ze słowami prezydenckiego rzecznika, ale też stanowiskiem NFZ.

– Obecnie trwa standardowy proces techniczny, polegający na wygenerowaniu umowy w systemie informatycznym, wymagający uzupełnienia danych (m.in. dot. personelu medycznego) przez sam Szpital. Jest to formalność, która absolutnie nie ma wpływu na realizację samego kontraktu, zawartego na okres od 18 marca 2019 roku do czerwca 2021 roku – informuje śląski NFZ.

– Jeszcze raz potwierdzamy – kontrakt został zawarty i Szpital Miejski nr 4 w Gliwicach już od minionego poniedziałku może realizować i rozliczać świadczenia kompleksowej opieki kardiologicznej dla pacjentów po zawale serca z Narodowym Funduszem Zdrowia

– komunikuje fundusz.

KOS-Zawał to nie wszystko

Skąd więc całe zamieszanie? Zdaniem urzędników (miasto ma 100% udziałów w szpitalnej spółce), placówce został obiecany kontrakt na kardiologię inwazyjną (rozliczany w inny sposób, niż nielimitowany i doraźny KOS-Zawał). Takie ustne zapewnienie miał dać Magistratowi prezes śląskiego NFZ. Fundusz jednak zaprzecza, by taka deklaracja miała miejsce. Szacuje się jednak, że podpisanie kontraktu byłoby dla placówki potężnym zastrzykiem gotówki w wysokości 9 mln złotych (urzędnicy przekonują, że NFZ już w tej chwili zalega szpitalowi kolejne 7 mln złotych za wcześniej wykonane świadczenia). To kwoty, które mogą szpital podtrzymać przy życiu (obecnie zadłużony już prawie na 40 mln złotych).

Nie jest więc przypadkiem, że gliwiccy urzędnicy stają okoniem wobec wszelkich prób współpracy z NFZ, które nie obejmują całej – obiecanej zdaniem miasta – puli. Stąd m.in. organizacja sterowanego przez Urząd protestu w lutym tego roku i zaangażowanie do pomocy bliskich urzędowi posłów.
 
Do tej pory Magistrat miał jednak za sobą silny argument ochrony życia mieszkańców. KOS-Zawał – przynajmniej w trybie najpilniejszej pomocy – rozwiązuje ten problem. Pozostaje walka o pozostałe środki, ale tu pojawiają się dodatkowe pytania. O dotychczasowy sposób zarządzania szpitalem, który przynosi milionowe straty i – o czym coraz głośniej mówi się w kuluarach – próbę wyciągnięcia środków z NFZ na podstawie rzekomej deklaracji sprzed kilku miesięcy.

 
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I w tym sporze nikt nawet tego specjalnie nie ukrywa.

Michał Szewczyk