Z siedmiu kontenerów, które ustawiono wzdłuż targowiska, tylko w jednym codziennie prowadzona jest sprzedaż zniczy i kwiatów. Jednak najemczyni punktu narzeka na to miejsce. – Koszty są za duże, ciężko tutaj rozkręcić działalność – mówi, a wśród innych powodów, na jakie wskazuje, jest utrudnione dojście do tych obiektów.
Po pierwszym nieudanym przetargu na wynajem czterech mini-pawilonów stojących wzdłuż ulicy Skowrońskiego, MZUK niedawno ogłosił obniżenie cen najmu (opisywaliśmy to tu). Do dyspozycji zainteresowanych jest teraz pięć lokali, choć – jak donosiły wcześniej media – do trzech przeniesiono handlowców, którzy dotąd prowadzili sprzedaż na skwerze między jezdniami ulicy Poniatowskiego. Wygląda na to, że na tę chwilę zajęte są dwa z nich, zaś gołym okiem można ocenić, że tylko w jednym rzeczywiście odbywa się handel.
– Ceny są tutaj wygórowane, bo czynsz jest czynszem, a jeszcze pobierają opłatę za wnętrze 35 zł plus jeszcze 24 zł na zewnątrz – mówi nam Joanna Lech, przedsiębiorczyni, która wcześniej przez lata prowadziła działalność w namiotach na skwerze, a od momentu ustawienia kontenerów wzdłuż targowiska przy ulicy Lipowej została poniekąd zmuszona (podwyżkami opłat) do przeniesienia się do jednego z tych lokali. Prowadzi działalność polegającą na sprzedaży kwiatów i zniczy, głównie dla odwiedzających znajdujący się obok cmentarz Lipowy.
– Ciężko tutaj się utrzymać, jeszcze daję radę, ale zobaczymy co będzie dalej. Czekam, aż będzie cieplej, może tu się będzie lepiej działo, w przeciwnym razie będę musiała zrezygnować. Czynsze są po prostu za duże i tu ludzie bardzo na to narzekają – podkreśla. Jak mówi, poprzednia lokalizacja pod wieloma względami była lepsza – jednym z walorów była jej dostępność.
Ja miałam stoisko handlowe na skwerku przy ulicy Poniatowskiego. Ludzie byli przyzwyczajeni, tam był parking, mogli sobie swobodnie wysiąść, zrobić zakupy, wsiadali i odjeżdżali, a tu nie ma nawet miejsca parkingowego, żeby ludzie mogli przyjść na zakupy
– mówi Joanna Lech. Wskazuje, że teraz mieszkańcy, a zwłaszcza starsze osoby narzekają na dojście do cmentarza z zajmowanego przez nią kontenera.
Kłopotliwe przejście i barierki
Mini-pawilony, w których kobieta obecnie prowadzi działalność handlową, stoją wzdłuż chodnika, który od jezdni oddzielają barierki. By dojść tam z rejonu cmentarza trzeba pokonać dwa przejścia dla pieszych (przez dwie jezdnie), przy czym pierwsze znajduje się naprzeciw kontenerów, zaś kolejne, które tam prowadzi, bliżej wejścia na targowisko od strony ulicy Skowrońskiego/Leśnej. Zostało ono wykonane przez drogowców mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wzdłuż targu montowano kontenery. Gdyby stanowiło naturalne przedłużenie pierwszych pasów, dojście do pawilonów byłoby o wiele prostsze.
– Chciałabym się zwrócić z ogromną prośbą, żeby jakoś dotrzeć do pani prezydent, z tego względu, że ludzie starsi nie mogą tutaj dojść, a zależy im na tym, żeby tu przychodzić, żeby kupować, ale mają wydłużoną drogę. Nie ma zrobionego przejścia, które docelowo prowadziłoby do kontenerów. Ludzie przechodzą na dziko, już dwa razy ktoś upadł na ulicy – mówi nasza rozmówczyni. Jak dodaje, wyspowe progi zwalniające, które wykonano na jezdni, nie przynoszą efektu, bo samochody przejeżdżają pomiędzy nimi mijając się “na styk” z autami wjeżdżającymi zza łuku drogi, co podnosi ryzyko wypadku.
Kobieta zwracała się w tej sprawie do Zarządu Dróg Miejskich, jednak uzyskała odpowiedź odmowną, w której powoływano się na obowiązujące przepisy.
– Na odcinkach między skrzyżowaniami nie należy wyznaczać przejść na łukach dróg oraz za tymi łukami, a także w odległości mniejszej niż 100 m od istniejących przejść dla pieszych – czytamy w wiadomości z ZDM. – Wyznaczenie przejścia dla pieszych we wnioskowanej lokalizacji uniemożliwiają istniejące wyspowe progi zwalniające, które znalazłyby się w mniejszej odległości od przejścia, niż dopuszczają to powyższe przepisy (tj. nie mniej, niż 10 m).
Jednocześnie informujemy, że w odległości ok. 40 m od wnioskowanej lokalizacji znajduje się przejście dla pieszych, którego umiejscowienie zostało pozytywnie zaopiniowane przez policję i zapewnia bezpieczne przekraczanie jezdni w odpowiednio doświetlonym miejscu
– podsumowuje ZDM.
Przedsiębiorczyni liczy na to, że po interwencji pani prezydent uda się zorganizować lepsze, swobodne dojście do nowych kontenerów handlowych. – Skoro te kontenery mają służyć dla ludzi, to niech gliwiczanom służą – mówi Joanna Lech.
– Ludzie narzekają też na to, że zostaliśmy usunięci ze skwerku. Tam można było ustawić kontenery, i też by było ładnie – podsumowuje rozmówczyni.
(żms)