Kto w ciągu roku zmieni adres zamieszkania? Ustawa dekomunizacyjna weszła w życie

Do 2 września 2017 roku gliwicki samorząd ma czas na zmianę nazw ulic kojarzonych z komunizmem lub innym system totalitarnym.

Lista jest długa, a ustawa dekomunizacyjna może dotknąć w Gliwicach kilkanaście tysięcy mieszkańców. Problemem pozostaje też to, kto weźmie odpowiedzialność za zmianę i przygotuje odpowiednią uchwałę. Na razie chętnych nie ma.

NAZWA NAZWIE NIERÓWNA

Według przyjętej przez sejm wiosną tego roku ustawy, jeżeli w ciągu 12 miesięcy samorząd nie przeprowadzi stosownych zmian, inicjatywę przejmie wojewoda. Po konsultacji z Instytutem Pamięci Narodowej będzie mógł wydać odpowiednie zarządzenie.

– Nie mamy wstępnej listy, które ulice w Gliwicach kwalifikują się do zmiany

– mówi nam dr Tomasz Gornet z katowickiego IPN. – Samorząd powinien mieć taką wiedzę. IPN włącza się do postępowania dopiero w jego drugim etapie. Oczywiście jesteśmy otwarci na pomoc. Już teraz niektóre gminy wystąpiły z prośbą o opinię w przypadkach, które budzą wątpliwości – dodaje.

Brak precyzji i – czasem trudna do arbitralnego stwierdzenia – jednoznaczność postaw patronów ulic, to słaby punkt ustawy, która zapewne nie raz wywoła sporo kontrowersji. Jednak według wstępnych szacunków historyka dr Bogusława Tracza z IPN, w Gliwicach „zmienić adres” mogą mieszkańcy nawet 30 ulic. Wskazówką może być zbiór opublikowany na stronach IPN w ramach projektu „Patroni naszych ulic”. Wśród wymienionych nazwisk są też te, dobrze nam znane, m.in.: Zubrzyckiego, Wasilewskiej, Zawadzkiego, Sawickiej, Związku Walki Młodych, Armii Ludowej czy Gwardii Ludowej.

– IPN nie zna wszystkich lokalnych uwarunkowań i przyczyn nadania takich a nie innych patronatów, więc do każdej sprawy podchodzimy indywidualnie.

Był taki przypadek w jednym z śląskich miast z ulicą Drzymały. Nazwa teoretycznie nie budzi zastrzeżeń, ale okazało się, że akurat w tym wypadku została nadana by uczcić pamięć o innym Drzymale – jednym z mocno zaangażowanych działaczy komunistycznych – mówi dr Tomasz Gornet.

Takich małych pól minowych, na których łatwo będzie wysadzić założenia projektu jest więcej i często sprowadzają się do absurdu. Ostatnio w Krakowie, radny PiS wnosił o zmianę nazwy ulicy Dworcowej (prowadzącej do dworca PKP Płaszów), która miałaby pochodzić od Nikołaja Dworcowa – pisarza i członka Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego…

KTO WSKAŻE PALCEM

Nawet tylko Gwardii Ludowej – czyli nazwa licznie zamieszkanego osiedla oznacza, że zmiany żywo zainteresują sporą część gliwiczan. I choćby dlatego samorządowcy suchą stopą koło ustawy nie przejdą.

– Inicjatywa leży po stronie radnych, oni będą nad tym głosować, więc powinni taką uchwałę dobrze przygotować.

To nie jest prosta zmiana tylko jednej nazwy ulicy – mówi Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.

Na razie, żaden z zapytanych przez nas radnych, z trzech najważniejszych klubów w Ratuszu, o przygotowaniu uchwały w tej sprawie nic nie wie. Zepchnięcie odpowiedzialności przez Magistrat na Radę Miasta stwarza natomiast pole do spekulacji. Pomysł zmiany nazw ulic w Gliwicach nie jest bowiem nowy. W 2008 roku urzędnicy konsultowali taki projekt z mieszkańcami, którzy powiedzieli zmianom zdecydowane „nie”. Kolejne zamieszanie w tej sprawie popularności zapewne nikomu nie przyniesie. Urząd może więc grać na zwłokę. Jeśli za ustawę nie wezmą się radni, sprawa trafi do wojewody, a wtedy on będzie musiał podjąć decyzje i wskazać tych mieszkańców, którzy poniosą koszta projektu.
Oficjalnie Magistrat taki scenariusz jednak odrzuca.

Wydatki przeciętnego Kowalskiego mają być jednak stosunkowo niewielkie. Ustawodawca przewidział szereg zwolnień od opłat. M.in. zmiana nazwy ulicy nie będzie miała wpływu na ważność dokumentu zawierającego dotychczasową nazwę – nie trzeba będzie m.in. wymieniać dowodu osobistego. Zwolnione od opłat będą też pisma w postępowaniach sądowych i administracyjnych, w sprawach dotyczących zmiany nazwy w księgach wieczystych, rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych. Nie oznacza to, że ustawę uda przeprowadzić się bez sięgania do portfela.

– Obywatele będą ponosić koszty związane z wymianą dokumentów inne niż opłaty ? np. koszty fotografii zamieszczanej w dokumentach, koszty przejazdów, utracony zarobek, tabliczek oznaczających posesje, oraz takie koszty jak wymiana szyldów, wizytówek, papieru firmowego, koszty poinformowania nadawców korespondencji, koszty zmiany ogłoszeń i reklam ? napisano w uzasadnieniu projektu ustawy.

26 LAT OD OSTATNIEJ ZMIANY

Po 1989 roku, w Gliwicach zmieniono nazwy kilkunastu ulic. Ulica Ormowców stała się Krupniczą, Marcela Nowotkę zastąpiono Ignacym Daszyńskim, Bolesława Bieruta Nowym Światem, a Aleja Przyjaźni Polsko-Radzieckiej utraciła swój drugi człon. Ostatnią zmianę o charakterze dekomunizacyjnym przeprowadzono jednak 23 lat temu ? w 1993 roku.
Z danych IPN wynika, że w Polsce łącznie około 1500 ulic i placów ma patronów związanych z okresem PRL.
Michał Szewczyk