„Lidera mamy i za nic go nie oddamy”. Piast nie przestaje zadziwiać

Najpierw był Górnik Zabrze, potem Legia Warszawa, a w ostatnią niedzielę mistrz Polski Lech Poznań.

Piłkarze Piasta w świetnym stylu wygrali najbardziej prestiżowe mecze sezonu i z przewagą czterech punktów liderują polskiej lidze. Póki co wyniki osiągane przez drużynę Radoslava Latala są sensacyjne.

– Jestem typem trenera, który na ogół nie chwali zawodników. Na ocenę przyjdzie czas najszybciej zimą. Jeśli wykonują moje zadania, to są świadomi, że jestem z nich zadowolony. I tak powinno być – mówił szkoleniowiec Piasta na konferencji prasowej po niedzielnej wygranej z „Kolejorzem” (1:0).


Mecz z Lechem symbolicznie potwierdził wysoką formę niebiesko-czerwonych na początku sezonu. To pierwsze w historii zwycięstwo Piasta przy Bułgarskiej. Do tej pory w Poznaniu Piast spisywał się wyjątkowo słabo, dostając często srogie lanie. Tym razem gliwiczanie byli do bólu skuteczni w ofensywie i za sprawą przeżywającego drugą młodość Jakuba Szmatuły zachowali czyste konto z tyłu.

Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Kamil Vacek. Asystował Marcin Pietrowski, a całą akcję rozpoczął Martin Nespor. Wszyscy w Gliwicach pojawili się w letnim okienku transferowym. Przez szatnię Piasta przeszła rewolucja, której rezultat zaskakuje zapewne także jej autorów. Zwłaszcza, że trzon obecnej drużyny stanowią zawodnicy, którzy w niewielkim stopniu pasują do forsowanej przez władze klubu, wizji budowania zespołu opartej na młodych zawodnikach z Polski. Piłkarze o takiej charakterystyce zostali i owszem do Gliwic sprowadzeni, ale na razie muszą uznać wyższość bardziej doświadczonych kolegów.

Ewenementem jest Szmatuła, który w ostatnich latach ledwo mieścił się w meczowej osiemnastce. Teraz jest (oprócz Adriana Klepczyńskiego) jedynym, który został ze „starej gwardii”. W dodatku dzieli i rządzi między słupkami gliwickiej bramki. Dobrze dysponowana jest zresztą cała defensywa, której najjaśniejszym punktem jest ofensywnie usposobiony Słowak Patrik Mraz (dwa gole i trzy asysty). W pomocy świetnie radzi sobie Kamil Vacek. Zawodnik, który ma sobą przygodę na boiskach Europy Zachodniej, do Gliwic przyszedł by odbudować formę i na razie jest ku temu na dobrej drodze. Dobrze prezentują się też gliwickie flanki boiska, za które odpowiadają najczęściej Słoweniec Sasa Zivec, Hiszpan Gerard Badia i Bartosz Szeliga. Ten ostatni wraz z Osyrą i Murawskim to akurat dobry przykład inwestowania w młodzież. Mimo młodego wieku cała trójka może pochwalić się już pokaźną liczbą występów w Ekstraklasie. W formacji ofensywnej, kibice Piasta mogli dość szybko zapomnieć o Kamilu Wilczku, a pomogła w tym skuteczność Czecha Martina Nespora (cztery gole). W obwodzie jest jeszcze Chorwat Josip Barisic, który bramki w niebiesko-czerwonych barwach jeszcze nie zdobył, ale w ubiegłym sezonie był wyróżniającym się napastnikiem bydgoskiego Zawiszy.

Nie polski, a „słowiański”. Nie młody, a będący mieszanką młodości i doświadczenia, Piast jest w tej chwili sensacją Ekstraklasy. Co więcej, teraz powinno być tylko łatwiej, bo najtrudniejsze mecze sezonu już za gliwiczanami. W futbolu taka zasada sprawdzić się jednak nie musi, ale cel na ten sezon, czyli wejście do pierwszej ósemki ligi, jest w zasięgu tej drużyny.
(msz)

—-

Lech Poznań – Piast Gliwice 0-1 (0-1)
0-1 – Vacek, 44 min.

Lech: Gostomski ? Ceesay, Kamiński, Arajuuri (65. Kadar), Douglas ? Lovrencsics (70. Holman), Trałka, Tetteh, Hamalainen, Formella (46. Pawłowski) ? Thomalla.

Piast: Szmatuła ? Osyra, Hebert, Mraz ? Pietrowski, Szeliga (10. Badia (90. Moskwik)), Korun, Murawski, Vacek, Zivec ? Nespor (82. Barisić).