Położenie w skrajni drogi i zły stan fitosanitarny – tak uzasadnia kolejne już odwołanie w sprawie drzew przy ul. Mickiewicza i Sowińskiego Zarząd Dróg Miejskich w Gliwicach.
Mieszkańcy drogowców punktują, wytykają wybiórczość i wysyłają zdjęcia drzew, które choć rosną w skrajni drogi, takiego zainteresowania urzędników nie wzbudzają.
Może to zbieg okoliczności, a może internauci trafili w czuły punkt, ale ZDM po raz pierwszy w historii sporu, o sprawie mówi więcej i wreszcie konkretnie. – Chcemy rozwiać wszystkie plotki – zaznacza nam rzeczniczka.
Po wniesieniu kolejnego odwołania w sprawie lip przez ZDM, wśród obrońców drzew zawrzało. Formalna przepychanka trwa już cztery lata i ciągle nie widać jej końca. W internecie i na redakcyjnej skrzynce pojawiło się mnóstwo fotografii prezentujących drzewa, które spełniają „kryteria” usunięcia lip z ul. Mickiewicza, ale – jak piszą mieszkańcy – nikt się nimi nie przejmuje.
– Warto pokazać urzędnikom to drzewo na ważnej arterii tj. DK 78, gdzie nieustannie są rozrywane plandeki samochodów ciężarowych (tirów), a nikogo to nie rusza
– pisze jeden z Czytelników o lipie rosnącej tuż przy placu Piłsudskiego.
– Sprawa drzewostanu rosnącego przy ulicy Mickiewicza, została nagłośniona między innymi z powodu toczącego się postępowania o wpisie do rejestru zabytków. Zarząd Dróg Miejskich w Gliwicach jednakowo traktuje stan zdrowotny drzew rosnących we wszystkich punktach miasta i dba o bezpieczeństwo na wszystkich ulicach w równym stopniu – zapewnia nas Anna Gilner, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach.
I choć formalnie spór ma się dobrze, przedstawiciele ZDM wreszcie przestali kryć się za jednozdaniowymi komunikatami i podkreślają, że zależy im na załagodzeniu konfliktu.
– Po wpisaniu drzew do rejestru, z każdą najmniejszą interwencją będziemy musieli występować do Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o pozwolenie na przeprowadzenie prac. To uniemożliwi (utrudni) podejmowanie szybkich i doraźnych działań. Nas nikt nie zwolni od odpowiedzialności, jeśli coś się stanie
– tłumaczy Jadwiga Stiborska, rzecznik prasowy ZDM.
Choć „szybkie i doraźne działania” to tak naprawdę to czego najbardziej obawiają się obrońcy lip. W taki sposób wycięto drzewa pod przebudowę skrzyżowania ul. Mickiewicza, Sowińskiego, Daszyńskiego i Kozłowskiej. Pracownicy pojawili się z piłami w sobotę(!) rano i po kilkudziesięciu minutach sprawa była zamknięta. Ze społecznikami tych działań nawet nikt nie skonsultował. Takie postępowanie szybko zrodziło spekulacje, że sporny trakt ma posłużyć w przyszłości za alternatywę dla gliwickiej obwodnicy. Takie informacje, jeśli wierzyć obrońcom drzew, rozsiewać mieli nawet pracownicy ZDM. Drogowcy oficjalnie konsekwentnie zaprzeczali, choć nie informowali o jakichkolwiek szczegółach. Teraz mówią więcej.
– Nie zamierzamy wycinać całego szpaleru drzew. Według naszych pracowników niektóre z nich (kolejne, bo wcześniej z tego powodu wycięto 25 sztuk) są w złym stanie fitosanitarnym. Zarząd Dróg Miejskich nie planuje także śladem ul. Sowińskiego i Mickiewicza puszczać żadnej obwodnicy. To plotki, którymi niestety ta sprawa obrosła
– zapewnia Stiborska.
Faktyczny nowy pomysł na rozwiązanie sporu, a może zmiana polityki informacyjnej i ocieplanie wizerunku? To pokażą najbliższe miesiące. Ważne, by sprawie przywrócić właściwie proporcje, a mieszkańców ponownie zacząć traktować jak partnerów do rozmowy, a nie intruzów hamujących rozwój.
Michał Szewczyk
Przypominamy wywiad z Jakubem Słupskim, prawnikiem i jednym z liderów ruchu ?Ratujmy Lipy?: Zieleń w Gliwicach? ?Jesteśmy w czołówce wycinających?
fot. Czytelnicy