„Moje ciuchy są dziwnie luźne”. Kuracja dietetyczna na półmetku (IV)

Mój urlop dobiegł końca. Rozleniwiłem się trochę na wczasach i powrót w utarte koleiny pracy przyszedł mi raczej ciężko.

Tak było również z moim dietetycznym rozkładem posiłków…

Skończyły się podstawiane pod nos śniadania, obiady i kolacje. Znowu muszę wrócić do pilnowania pór posiłków i przekąsek, a to po dwóch tygodniach leniuchowania nie jest proste…

Tydzień szósty i siódmy

Rano jak zwykle zaczynam od kawy i lekkiego śniadania, ale później umyka mi pora drugiego śniadania i przedobiedniej przekąski. Jest trochę nerwowo, bo odstępy między posiłkami powinny wynosić trzy godziny. No i zapominam o piciu wody. Muszę nad tym popracować.

Ale za to rozruszałem się na tych wakacjach. Codziennie staram się pływać, jeździć na rowerze, pograć w ping-ponga czy chociaż pójść na dłuższy spacer. Teraz, kiedy pozbyłem się dziesięciokilogramowego balastu, nie muszę szukać pretekstu, by uniknąć wysiłku. Po prostu mam więcej energii i kondycja ciągle rośnie. Oby tak dalej.

Zobacz jak radziłem sobie w poprzednich tygodniach:

Szwedzki stół ? czy waga poszła w dół? Zmagania z dietą (III.)

Za to rodzina nie zawsze pomaga w odchudzaniu.

Niedzielny obiadek u rodziny zaowocował tym, że muszę teraz spalać dodatkowe kalorie (?jedno czy dwa ciasteczka przecież ci nie zaszkodzą…?). Również pourlopowy grill też za bardzo nie przyczynił się do spadku wagi. Musiałem odreagować kosząc niezły hektar sadu i zmniejszyć pozostałe posiłki do minimum. Złota myśl na ten odcinek: weekendy w ogóle nie pomagają tym, którzy walczą z kilogramami.

I wreszcie wizyta w Natur House.

Waga wskazuje… około kilogram mniej.

Teraz ważę już 89 kilogramów. Nie pamiętam, kiedy ostatnio na wadze widziałem ósemkę z przodu. Oby podczas następnej wizyty było podobnie.

Tymczasem doszedł nowy koszt mojej diety: mimo dorobienia dodatkowych dziurek w pasku, spodnie nadal są dziwnie luźne. Na razie znalazłem w szafie dwie pary za ciasnych spodni, których nie wyrzuciłem z sentymentu. Okazało się, że pasują! Pani dietetyk poradziła, żeby zaczekać z kupowaniem nowej garderoby do zakończenia kuracji, na razie więc oglądam wystawy. Okazuje się, że w moim obecnym wymiarze mam znacznie większy wybór ciuchów, niż miałem jeszcze dwa miesiące temu. Aż się boję pomyśleć, jaki będzie, gdy dojdę do prawidłowej wagi?

Centrum Dietetyczne Naturhouse
ul. Bytomska 8
44-100 Gliwice
tel. 32 331 50 14

(tekst sponsorowany)