Największe sukcesy w 2013. Co nam się spodobało? Z czego możemy być dumni?

Realizacja kluczowych inwestycji, sensacyjne odkrycia archeologów, sukcesy piłkarzy Piasta czy nowatorskie operacje lekarzy z Gliwic –

kończący się rok obfitował w dobre, a czasem nawet niesamowite informacje.

O naszym mieście w 2013 roku było wyjątkowo głośno – historyczny przeszczep twarzy oraz odkopane szczątki „wampirów” spowodowały, że Gliwice trafiły do gazet i serwisów informacyjnych na całym świecie. Z kolei w piłkarskim światu usłyszano o Piaście, który zadebiutował w europejskich pucharach.

Co zdaniem redaktorów portalu 24gliwice było największym sukcesem z perspektywy naszego miasta? Zapraszamy na pierwszą część subiektywnej oceny 2013 roku w Gliwicach. A już w niedzielę zaprezentujemy przegląd największych porażek 2013.

Podwodny świat przyciąga ludzi

Powiadają, że na dobre rzeczy warto poczekać. Ta maksyma przyświecała chyba także przy budowie akwarium zlokalizowanego w pawilonach Palmiarni Miejskiej. Po wielu miesiącach opóźnień, obiekt, przy którym prace ruszyły wiosną 2011 roku, otwarto pod koniec lipca. Cztery zbiorniki wodne z m.in. płaszczkami i piraniami, stanowią idealne dopełnienie dla oferty Palmiarni, której główne atrakcje – rzadkie gatunki roślin – zdążyły już wielu mieszkańcom spowszechnieć.

Inwestycja, która pochłonęła 3,6 mln zł, z miejsca okazała się hitem – do Palmiarni ciągnęły całe rodziny, a akwarium przeżywało prawdziwe oblężenie.

W ciągu pierwszego miesiąca obiekt odwiedziło 40 tysięcy ludzi zaciekawionych egzotycznymi okazami ryb.

Wiele wskazuje na to, że organizowana przez miasto kampania promująca obiekt w czeskiej Ostrawie, również przynosi efekty. Tu należą się słowa uznania pod adresem gliwickich urzędników, którzy nie zawsze mają tyle szczęścia do kampanii informacyjnych – wystarczy tylko przypomnieć spot zapowiadający WTA i promujących Gliwice jako nowoczesne miasto. Dla odmiany, billboardy w Ostrawie promują coś konkretnego i zarazem unikalnego – atrakcję turystyczną, z której miasto i mieszkańcy mogą być dumni.

Lepsze życie z nową twarzą

Lekarze z gliwickiego Instytutu Onkologii ratują życie na co dzień, więc nagłaśnianie osiągnięć niektórych z nich wydawać by się mogło trochę nie fair. Jednak, gdy mamy do czynienia z czymś tak niesamowitym i znaczącym jak pierwszy na świecie przeszczep twarzy spowodowany koniecznością ratowania życia, to trudno nie szczędzić pochwał pod adresem zespołu kierowanego przez prof. Adama Maciejewskiego.

O niesamowitym dokonaniu informowały serwisy z całego świata, a sukces gliwickich lekarzy odnotowano także w angielskiej wikipedii.

Poprzez arcytrudne operacje, które trwały ponad 20 godzin, lekarze z Gliwic w maju uratowali życie 33-letniego pana Grzegorza, a kilka tygodni temu powtórzyli niewiarygodny wyczyn, przeszczepiając twarz dwudziestokilkuletniej pani Joannie. W przypadku pana Grzegorza, wiele wskazywało, że nie przeżyje makabrycznego wypadku z maszyną do cięcia kamieni. Z kolei pani Joanna od dziecka zmagała się z nietypową chorobą, która mogła utrudniać oddychanie i przyjmowanie pokarmów. Zespół transplantacyjny z gliwickiej Onkologii dwóm stosunkowo młodym osobom najprawdopodobniej uratował życie.

 

Sport amatorski ma głos

„Górnych Wałów”, „Kozielska”, „Łabędź”, „Jasna 31”. Niektóre jeszcze w budowie, część już skończona. W 2013 roku obrodziło w Gliwicach nowoczesnymi halami sportowymi.
– Mam obawy, że uczniowie będą spóźniali się na lekcje, bo tak im będzie się tu podobać – cieszyła się na otwarciu „Górnych Wałów”, zastępca dyrektora ZSO nr 11, Katarzyna Stecko.
Radości trudno się dziwić, ale co warte podkreślenia – lekcje wuefu to niejedyny sposób na wykorzystanie obiektów. Nowe hale, wychodzą przede wszystkim naprzeciw oczekiwaniom sportowców – amatorów. Z hal mogą korzystać wszyscy gliwiczanie i póki co kuszą one stosunkowo niską ceną wynajmu. Można tu uprawiać m.in. koszykówkę, siatkówkę, sporty walki czy wspinaczkę ściankową.

Dla włodarzy Gliwic, nowe hale to także mocny oręż w odpieraniu argumentów przeciwko budowie hali widowisko-sportowej „Gliwice” (czyli dawnego „Podium”). Kontrowersyjnej inwestycji zarzucano utopienie pieniędzy w gigantomanię, kosztem sportu amatorskiego i potrzeb zwykłych mieszkańców Gliwic. Niewątpliwie, arsenał nowych obiektów sportowych wzmacnia linię obrony Miasta. Oby jednak nie był to koniec tej pozytywnej tendencji. Wszak hal na razie jest kilka, a zapotrzebowanie ogromne.(msz)

Najlepszy kolektyw w historii

– Gramy o utrzymanie – zapewniali jeszcze na początku roku piłkarze Piasta Gliwice. Nic bardziej mylnego. Z każdą ligową kolejką, gliwiczanie z roli kopciuszka dostarczającego punkty, przeistaczali się w silnego ligowca walczącego o najwyższe lokaty w tabeli.
Kilka znakomitych spotkań (kibice długo nie zapomną zwycięskiego widowiska ze Śląskiem Wrocław) i równa – zwłaszcza jak na beniaminka – forma, zapewniły Piastowi czwarte miejsce w Ekstraklasie, ze stratą tylko jednego punktu do podium.
– Tworzymy zgrany kolektyw i to jest nasza siła – mówił kapitan drużyny, Tomasz Podgórski, który wyrósł na jednego z najlepszych pomocników w całej lidze. Nagrodą za historyczny sukces była m.in. przygoda w europejskich pucharach. Jak się okazało – krótka przygoda. Przeszkodą nie do sforsowania, okazał się już pierwszy przeciwnik – azerski Karabach Agdam.

Jesienią Piast zgubił formę sprzed kilku miesięcy i na własnej skórze doświadczał starego piłkarskiego porzekadła o drugim sezonie, który dla beniaminka jest najtrudniejszy. Pomimo serii porażek, w klubie zachowano spokój, a twórca wiosennych sukcesów – trener Marcin Brosz, po raz kolejny obdarzony został zaufaniem i pozostał na stanowisku. W skali kraju, gdzie co sezon rusza „karuzela trenerska”, gliwicka stabilizacja to chlubny wyjątek. (msz)