Zaległości w płaceniu czynszu i skargi rodziców na brud w szatniach i brak ciepłej wody – to główne powody, dla których miasto zdecydowało się wypowiedzieć umowę dotychczasowemu operatorowi hali sportowej przy ul. Chorzowskiej 5. Urzędników zraziło także okupowanie miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych przez przyczepy reklamujące restauracje.
Gliwicka firma Endorfina za nic ma jednak postanowienia magistratu i nie chce zwrócić hali właścicielowi.
– Nie pozostało więc nic innego jak tylko wdrożenie działań zmierzających do odebrania bezprawnie zajmowanego obiektu. Spółka Endorfina od 31 października 2015 r. straciła jakiekolwiek prawo do wynajmowania hali komukolwiek i czerpania z tego tytułu pożytków z nieruchomości – oznajmia Marek Jarzębowski, rzecznik Prezydenta Gliwic.
Postawiona w 2014 roku hala była czwartym obiektem sportowym, wybudowanym z miejskich funduszy i oddanym do użytku w odstępie kilku miesięcy. Hala na Zatorzu ma ponad 2 tysiące metrów kw. powierzchni użytkowej i można na niej rozgrywać mecze futsalu, koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej czy badmintona. Choć z zewnątrz całość wygląda nowocześnie, to warunki panujące wewnątrz obiektu pozostawiały wiele do życzenia.
Gdy miasto odzyska halę przy ul. Chorzowskiej, zapewne rozpisze nowy przetarg na prowadzenie obiektu wybudowanego za około 10 mln zł.
Skąd pomysł na dzierżawienie miejskich obiektów rekreacyjnych i sportowych? W Gliwicach idea takiego modelu biznesowego narodziła się przy oddaniu do użytku pływalni ?Neptun? w Sośnicy. Dzięki przekazaniu hal budowanych z publicznych pieniędzy prywatnym operatorom w dzierżawę, miastu udaje się odzyskać część pieniędzy z podatku VAT. O ile w przypadku pływalni wszystko przebiega bez większych problemów, to z przyszkolnymi halami sportowymi są pewne trudności. Operatorzy ustalają harmonogram wynajmu w godzinach pozalekcyjnych i pobierają opłaty za wynajem hali prywatnym grupom. Problemem jest jednak korzystanie z hal przez uczniów szkół, przy których znajdują się obiekty. Zdaniem firm zarządzających halami, stawki płacone przez miasto za godziny lekcyjne są po prostu zbyt niskie.
? Jakieś sygnały do nas dochodzą, ale inni operatorzy, np. hali z ulicy Górnych Wałów, nie mają takiego problemu, co zarządca z ulicy Chorzowskiej. Bierzemy pod uwagę pomysły na usprawnienie tego modelu biznesowego, więc może za jakiś czas będziemy weryfikować umowy z dzierżawcami ? komentował tę sprawę jeszcze miesiąc temu Marek Jarzębowski.
O komentarz do sprawy chcieliśmy poprosić, byłego już, operatora hali, nie udało nam się jednak z nim skontaktować.