O co chodzi w gliwickiej PO? K. Kuczyńska-Budka dystansuje się od Neumanna, M. Gzik rezygnuje

platforma

Ostatnie tygodnie to zaskakujące, ale często też niezrozumiałe ruchy w szeregach gliwickiej Platformy Obywatelskiej.

Kiedyś najważniejsza partia w Radzie Miasta teraz targana jest wewnętrznymi sporami i po raz kolejny pierwsze skrzypce odgrywa w niej partyjna góra – a konkretnie Grzegorz Schetyna.

STRAŻAK SCHETYNA

Dowodem na to jest zorganizowana naprędce konferencja prasowa tuż po pierwszych informacjach o możliwym starcie w wyborach na prezydenta Gliwic Marka Gzika – radnego PO w Sejmiku Województwa Śląskiego. Gzik chęć startu zakomunikował ponad głową przewodniczącej PO w Gliwicach Marty Golbik. Wybuchł pożar, a Schetyna do Gliwic został ściągnięty w trybie pilnym – konferencja dla mediów odbyła się w sobotę. Podczas spotkania z dziennikarzami, na której w minorowych nastrojach zebrani wyrazili – raz jeszcze – poparcie dla Adama Neumanna obecny był Zygmunt Frankiewicz, Borys Budka i wspomniani Golbik i Schetyna. Kuriozalne, że zabrakło samego Neumanna, co tylko wzmogło sugestie, że Frankiewicz będzie przezeń rządził z tylnego fotela.


GZIK REZYGNUJE, KUCZYŃSKA-BUDKA NIE WSPIERA NEUMANNA

Tydzień po konferencji ze startu oficjalnie zrezygnował Marek Gzik i wsparł kandydaturę Adama Neumanna.

– Okazało się, że mój pomysł oferty dla młodych ludzi: „Mieszkaj, studiuj i pracuj w Gliwicach” jest zbieżny z programem wyborczym Adama Neumanna. Potwierdził, że będzie wcielać w życie te założenia – przekonywał w komunikacie Marek Gzik, powołując się na argumenty merytoryczne, choć – przyznajmy – zupełnie nieprzystające do temperatury rozgorzałego sporu.

W ostatni poniedziałek gliwickie koło Platformy ostatecznie potwierdziło poparcie dla Neumanna. Wstrzymało się czterech członków, w tym radna Katarzyna Kuczyńska-Budka, która wydała w tej sprawie oświadczenie.

– Dyskusji nie było, a Zygmunt Frankiewicz jednoosobowo zadecydował o wskazaniu na prezydenta Adama Neumanna. Nie twierdzę, że to zła kandydatura. Nie wiem jednak czy najlepsza, jaką można było poprzeć, bo – jak wspomniałam – takiej dyskusji zabrakło. Obawiam się dwóch rzeczy. Po pierwsze – że tak prowadzona kampania nie gwarantuje, że Adam Neumann wygra wybory. Po drugie – i to jest najważniejsze – nie mam przekonania, że Adam Neumann z dotychczasowym zespołem zacznie zmieniać nasze miasto tak, jak tego chcą mieszkańcy – napisała Kuczyńska-Budka.

Trudno odebrać to oświadczenie inaczej niż wotum nieufności dla Neumanna. Zwłaszcza, że Kuczyńskiej-Budce najwyraźniej bardzo zależało by treść oświadczenia poszła w Gliwice – wykupiła nawet post sponsorowany na Facebooku.

CO TE PRZEPYCHANKI ZNACZĄ DLA GLIWIC?

Wbrew pozorom mogą być nie końcem, a dopiero początkiem kolejnego przetasowania sił w mieście. Marek Gzik do wyborów nie szedł sam, a w tandemie – właśnie z Kuczyńską-Budką. Oboje grali albo na stanowisko wiceprezydenckie u Neumanna (temu jednak zdecydowanie zaprzeczają) albo podejmowali próbę sił, na ile mogą pozwolić sobie ingerując w porozumienie Frankiewicza ze Schetyną. A było to starcie niepozbawione sensu bo udziału Kuczyńskiej-Budki nie można rozpatrywać pomijając kontekst osobisty. Borys Budka może wkrótce zostać liderem PO w miejsce Schetyny. Wówczas gliwickie stanowisko przewodniczącej Marty Golbik czy promagistrackiego skrzydła PO może stracić na znaczeniu.

Tym bardziej dziwi, że Gzik nie poszedł do wyborów sam. Zwłaszcza, że z szyldem partyjnym na razie startuje jedynie Marek Widuch. Być może ponownie swoje piętno na Gliwicach odbiła wielka polityka, a za wycofaniem się Gzika stoi porozumienie na linii Budka-Schetyna dotyczące sukcesji na tronie ogólnopolskim. Nie bez znaczenie mogła być też szabla Frankiewicza – Senat wisi na jednym mandacie, a były prezydent Gliwic (nawet nieoficjalnie) mógł stać się języczkiem u wagi podczas trudnych głosowań.

Z wojenki na gliwickiej Platformie (oficjalnie nazywanej „poszukiwaniem dialogu”) mocniejsza w sensie politycznym wychodzi jedynie Kuczyńska-Budka, która wybiła się na niezależność, a przy okazji mało dyskretnie zakomunikowała, że bycie szeregową radną jej nie bawi.

Niemal oficjalnie zakwestionowane zostało przywództwo Marty Golbik, z kolei Marek Gzik pewnie jeszcze wielu osobom będzie odbijał się czkawką, po tym jak zachłysnęli się jego – skądinąd – sensowną i potencjalnie mocną kandydaturą. Poobijany ze sporu wychodzi też Adam Neumann. Ma to czego oczekiwał, czyli wsparcie PO, ale za cenę zupełnego zinstrumentalizowania jego kandydatury – wszystko toczyło się ponad jego głową – zupełnie odzierając jego wizerunek z należytej dla prezydenta powagi.

Wiele wskazuje, że w razie jego wyborczego zwycięstwa zachwiana zostanie arytmetyka wyborcza w Ratuszu, a prezydencka Koalicja dla Gliwic nie będzie mogła liczyć na tak bezwarunkowe poparcie PO jak dotychczas (Kuczyńską-Budkę wsparła m.in. radna Agnieszka Filipkowska). To może wzbogacić debatę publiczną, nawet jeśli w tle tych działań są jedynie personalne ambicje i gra o schedę po Frankiewiczu.

Michał Szewczyk