Oczarowała festiwalową publiczność w Opolu. Kim jest gliwiczanka Karolina Skrzyńska?

W konkursie „SuperDebiutów” na festiwalu w Opolu, Gliwice miały piękną i mocną obsadę. A to za sprawą gliwiczanki Karoliny Skrzyńskiej, która została laureatką nagrody Fundacji im. Czesława Niemena.

Wokalistka – od dzieciństwa związana z naszym miastem – ma w swoim dorobku już pełny album studyjny „W oddali”. Nam opowiedziała o początkach swojej przygody z muzyką, zamiłowaniu do teatru i planach na nową płytę.

Michał Szewczyk, 24gliwice.pl: – Dzięki opolskiemu festiwalowi usłyszała o Tobie duża rzesza gliwiczan, ale Ty masz już przecież za sobą sukcesy m.in. na festiwalach w Krakowie i Rybniku. Było dzięki nim teraz łatwiej?

Karolina Skrzyńska: – Nie. Każde wydarzenie, czy to jest duży festiwal jak KFPP w Opolu , czy mały kameralny koncert jest dla mnie najważniejszym wydarzeniem tu i teraz. Nie myślę wtedy o tym co mam za sobą tylko o chwili, z którą przyjdzie mi się zmierzyć. Mimo jakiegoś już doświadczenia scenicznego zawsze zjada mnie trema. Stoję wtedy w kulisach i potarzam sobie w głowie ?dlaczego to sobie robisz…?. Potem wychodzę na scenę, zaczynam śpiewać i już nic innego się nie liczy. Już jestem w swoim ukochanym świecie. Gdzieś dostrzegam wsłuchanych w siebie widzów. Wtedy czuje się najlepiej na świecie, a wcześniejsze męczące mnie zdanie ustępuje miejsca nowemu: już wiesz dlaczego to sobie robisz.

– Twoja przygoda z muzyką rozpoczęła się w Gliwicach. To historia „od gliwickiej PSMu do Opola”?

– A nawet od przedszkola (w Łabędach) do Opola! Zawsze byłam rozśpiewana i to już w wieku przedszkolnym zaczęły się pierwsze rytmiki, śpiewy i występy na dniach mamy i taty. Później pojawiły się skrzypce w naszej gliwickiej szkole muzycznej i śpiew klasyczny. I pierwsze próby pisania własnej muzyki.

– Masz za sobą także występy na deskach Gliwickiego Teatru Muzycznego i Teatru Nowej Sztuki, a przede wszystkim ukończyłaś studia teatrologiczne – aktorstwo to pewien pomysł na życie czy tylko droga do realizacji muzycznych zainteresowań?

– To jedna z moich ?ciekawości?, którą musiałam zaspokoić, a najlepiej wychodzi mi to przez czynny udział. Praca przy takich musicalach jak ?Serca dwa? czy ?Happy people? była niezwykłą przygodą, dzięki której wiele się nauczyłam, i za którą jestem ogromnie wdzięczna. To jedne z moich ulubionych wspomnień. Do tej pory lubię wracać myślami do tych dwóch godzin przed spektaklem, kiedy siedziałam na jeszcze pustej sali i patrzyłam jak teatr budzi się do przyjęcia gości. To chyba tam zakochałam się konkretnie w teatrze, nie w samej grze aktorskiej. Stąd mój późniejszy kierunek studiów.

– Na swoim pierwszym albumie „W oddali”, sięgasz po wiele gatunków muzycznych, w Opolu przedstawiona byłaś jako wokalistka gdzieś z pogranicza folku i poezji śpiewanej, ale wydaje się, że unikasz łatwego zaszufladkowania pod „muzyczne kategorie”?

– Chyba nie nazwałabym tego unikaniem. Ja po prostu do końca nie wiem jak to sklasyfikować. Moja autorska muzyka jest czymś bardzo osobistym, opowiadam tam o swoich uczuciach, obserwacjach. Trudno jest ?technicznie? nazwać coś co jest naszymi emocjami.

– Na płycie jest dużo klimatu słowiańskiej muzyki etnicznej, nagrałaś też piosenki po rosyjsku do filmu Janusza Zaorskiego „Syberiada Polska”, skąd zamiłowanie do takiej estetyki?

– Rzeczywiście płyta jest trochę ?etno?. Ale to też niechcący. Pisząc, wymyślając staram się używać jak największej muzycznej palety kolorów, a to dają mi instrumenty z różnych stron świata. Motywy muzyczne to chyba wynik jakiejś mojej tęsknoty za tym co dawne, za czasami kiedy baśnie jeszcze chodziły po świecie, za pewną rdzennością, za przestrzenią i oddechem od pędu codzienności.

– Słuchając płyty, zwróciłem uwagę na teksty, są poetyckie, świetnie wkomponowane w klimat muzyki, a zarazem bardzo osobiste. Jesteś ich autorką?

– Tak, wszystkie teksty są mojego autorstwa. To kolejna płaszczyzna, która pozwala mi opisać siebie. Ale też dość bezpiecznie ? za poetycką kurtynką.

– Jak to jest z wydawaniem płyty w Polsce przez debiutantów, mówi się, że dla wielu to przeszkoda nie do przeskoczenia. Tobie się udało – trudno było znaleźć odpowiednią wytwórnię?

– Niestety jest to trudny proces. W którymś momencie trzeba zdecydować się na postawienie wszystkiego na jedną kartę. Ja płytę nagrałam sama, to znaczy bez pomocy wytwórni czy producentów. Trochę czasu zajęło mi gromadzenie na to środków i na planowanie wszystkiego. Ale mam to ogromne szczęście, że trafiam w swoim życiu na wspaniałych ludzi i tym razem też tak było. Muzycy, którzy ze mną zagrali na ?W oddali? wnieśli tam tyle serca i piękna ? czegoś o czym wcześniej mogłam tylko marzyć. Z przygotowaną płytą, już nawet z pomysłem na okładkę, przeszłam przez polskie wytwórnie. Rozmowy były przeróżne, w większości przypadków chciano ingerować w materiał muzyczny, jak nie ten już zarejestrowany to w ten od drugiej płyty. Aż w końcu trafiłam do Mystic, mojej wytwórni, gdzie pozwolono mi pozostać sobą. Nie mogłam lepiej trafić!

– Jesteś zadowolona z tego jak został przyjęty album?

– Bardzo. Dostałam bardzo dobre recenzje, cudowne wiadomości od ludzi, do których te piosenki trafiają. Pomału udaje mi się gromadzić swoją własną, wrażliwą publiczność, która tak jak ja poszukuje w tym świecie oddechu, miejsca do ucieczki.

– Podejrzewam, że nie tylko dużo śpiewasz, ale też dużo słuchasz. Gdzie leżą Twoje muzyczne inspiracje? Może zarekomendujesz Czytelnikom jakąś nową płytę?

– Oho, mogłabym wymieniać i wymieniać. Rzeczywiście staram się słuchać jak najwięcej. Jedną z płyt, która wyjątkowo często w ostatnich dniach kręci się w moim magnetofonie (a mam go od komunii!) to ?Strug ? Leśmian ? Soyka?, przepiękna! Słucham też dużo muzyki klasycznej, kocham Monteverdiego. Bardzo często słychać w moim mieszkanku Stinga, ostatnio Włodka Pawlika, od zawsze Yasmin Levy. I duuuużo muzyki filmowej.

– Jakie plany na najbliższe miesiące? Możemy spodziewać się kolejnej trasy koncertowej albo występu w Gliwicach?

Siadam do drugiej płyty. Gra we mnie od dłuższego czasu, ale z przyczyn czysto przyziemnych musiałam skupić się na pracy, a ja potrzebuje na to czasu i spokoju. Planujemy też powakacyjną trasę koncertową… Tylko niech to zamieszanie ostatnich dni opadnie. Do Gliwic koncertowo wrócę na pewno, mogę to obiecać, już nie mogę się doczekać! Bo przecież najchętniej wraca się do domu.

– Dziękuję za rozmowę i powodzenia!

– To ja dziękuję i do zobaczenia (mam nadzieję) na koncercie!

fot. karolinaskrzynska.pl