Na ul. Siemińskiego od czwartku obowiązuje zakaz ruchu samochodów. Zmiany nie dotyczą autobusów linii A4 i rowerzystów, a także dojazdu do posesji.
Wraz z nową organizacją ruchu pojawia się pytanie, jak drogowcy i policja będą egzekwować wprowadzone przepisy?
Na ul. Siemińskiego nie przewidziano żadnych fizycznych ograniczeń np. ruchomych słupków na wjeździe dla kierowców uprzywilejowanych. Ulica teoretycznie zachowa więc pełną przejezdność. Przestrzeganiem nowych przepisów zdaniem ZDM ma zająć się policja i straż miejska.
– Służby, które posiadają odpowiednie kompetencje do kontrolowania pojazdów otrzymały z ZDM informację o zamknięciu ulicy. Wcześniej, pozytywnie zaopiniowały projekt zamknięcia – mówi Jadwiga Stiborska, rzecznik prasowy gliwickich drogowców.
Okazuje się jednak, że mundurowi mają ograniczone możliwości.
– Patrole policji podczas kontroli zmotoryzowanych, jadąc za pojazdem przemieszczającym się ul. Siemińskiego, bądź podczas kontroli statycznych będą wiedzieli czy dany pojazd dojeżdża np. do posesji czy jakiegoś punktu usługowego lub czy przemieszcza się tylko i wyłącznie aby skrócić sobie drogę – tłumaczy sierż. szt. Krzysztof Pochwatka z Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.
To, na ile Siemińskiego będzie bezpieczna i przyjazna dla pieszych, w dużej mierze zależeć będzie więc od samych kierowców i respektowania przez nich wprowadzonego zakazu.
– Apelujemy do kierowców o zwiększenie uwagi w okresie początkowej zmiany organizacji ruchu jak i w późniejszym korzystaniu z drogi
– mówi Pochwatka. – Ulica Siemińskiego w zamyśle przedstawionym przez ZDM ma stanowić swoisty azyl dla pieszych, gdzie piesi mogą bezpiecznie korzystać z całej szerokości drogi – podkreśla.
Dotychczasowe rozwiązanie z woonerfem na Siemińskiego było wielokrotnie krytykowane. Jednym z pojawiających się zarzutów była architektura podwórca, która nie wskazywała na równe traktowanie wszystkich użytkowników dróg. Wręcz przeciwnie – szpaler słupków odgradzających chodnik od ulicy intuicyjnie wskazywał, kto na jezdni traktowany jest priorytetowo. Okazuje się jednak, że słupki na Siemińskiego pozostaną także, gdy ta zamieni się w deptak.
– Słupki nie ograniczają w żaden sposób ruchu pieszych. Nie mamy żadnych sygnałów od tej grupy uczestników ruchu
– komentuje Jadwiga Stiborska.
Jak sprawdzi się nowy pomysł na Siemińskiego przekonamy się w ciągu najbliższych tygodni. Bez ingerencji w przestrzeń ulicy, a jedynie opierając się na znakach zakazu, ZDM wybrał ryzykowny pod kątem bezpieczeństwa sposób wprowadzania nowej organizacji ruchu. Jest jednak w tej decyzji też sporo zaufania do samych mieszkańców. Warto to wykorzystać i od dziś traktować Siemińskiego jak ulicę zamkniętą dla ruchu samochodów.
(msz)