Pistolet startowy, 70 par biustonoszy z 2005 roku, wózek inwalidzki czy kosiarka do trawy – to bardziej nietypowe rzeczy, które znajdują się w biurze rzeczy znalezionych, działającym przy gliwickim magistracie.
Od kilku tygodni obowiązuje nowa ustawa regulująca funkcjonowanie tego typu punktów. W magistrackich piwnicach szykują się na wielkie wietrzenie magazynów.
[pullquote align=”right” cite=”” link=”” color=”#ff8d8d” class=”” size=””]Obecnie, na stanie gliwickiego biura znajduje się 199 rzeczy. Najstarsza z nich została przyjęta w lutym 2000 roku.[/pullquote]Wiele spośród zgub to przedmioty o większych gabarytach – motorowery, leżaki, wózki dziecięce, kosiarki czy rowery. W piwnicach zguby zajmują dwa dość spore magazyny, rodząc spore obawy, przede wszystkim o brak powierzchni. Tu na szczęście z pomocą przyszli polscy parlamentarzyści – 21 czerwca weszła w życie ustawa ułatwiająca funkcjonowanie tego typu placówek. Sporo zgubionych przedmiotów, o niskiej wartości, zostanie po prostu zniszczonych. Trudno nie zgodzić się z duchem nowych przepisów – czy pieczątka z 2000 roku lub samochodowy atlas Polski, zgubiony w 2002 roku, mają choć najmniejszą szansę wrócić do swoich właścicieli?
– Obecnie weryfikujemy, które z przedmiotów możemy zlikwidować. Jesteśmy jeszcze na etapie analizy. Wspomniana ustawa reguluje także kwestie osób uprawnionych do odbioru rzeczy – informuje nas Aleksandra Janik?Gajówka, naczelnik Wydziału Organizacyjnego w gliwickim magistracie.
Dodatkową korzyścią dla biur rzeczy znalezionych wydaje się być przepis umożliwiający odmówienie przyjęcia zguby, której wartość nie przekracza 100 złotych. Wyjątkiem są oczywiście dokumenty, które odsyłane są do właściciela.
Od 2000 roku, gdy zaczęto prowadzić wykaz wydanych rzeczy, zaledwie 63 właścicieli odebrało swoje zguby, co daje marną średnią około czterech przedmiotów na rok. Możliwe, że decyduje o tym mała świadomość wśród mieszkańców, którzy nie zdają sobie sprawy z funkcjonowania tego typu punktu.
– Faktycznie, bardzo rzadko, właściwie to sporadycznie właściciele zgłaszają się po rzeczy – dodają urzędnicy.
– Tradycyjnie, najczęściej oddawane są telefony komórkowe, kluczyki i portfele. Do biura trafiają też m.in. wiertarki, leżaki, garnki czy łóżka polowe. Z cenniejszych rzeczy przyjmujemy głównie rowery oraz laptopy. Często Policja przynosi nam rzeczy, które u nich leżą jakiś czas – dodaje Aleksandra Janik-Gajówka.
Pełna lista przedmiotów, wraz z miejscami ich znalezienia, opublikowana jest w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie Urzędu Miasta Gliwice.
Michał Pac Pomarnacki