Opóźnienie na hali, podwyżki za śmieci, ale wszystko przebiły niesprawne parkomaty. Minusy 2015

Parkomatowa fuszerka
Kilkaset reklamacji na kilkadziesiąt tysięcy złotych to wstępny bilans pierwszych miesięcy funkcjonowania strefy płatnego parkowania w Gliwicach. Już pierwszego dnia przygotowane przez firmę Rolety Krajewski z Gliwic, parkomaty odmówiły posłuszeństwa. To miały być chwilowe problemy wieku dziecięcego, ale z każdym kolejnym tygodniem poprawy nie było widać. Tzw. PIAP-y obracały gotówką w sobie tylko znany sposób, czasem reszty nie wydając w ogóle, czasem wydając jej nadprogramowo dużo. Zachodzimy w głowę, jak księgowano te nieuregulowane przychody i co zrobiono z przypadkowo napływającą gotówką (zwłaszcza przy mniejszych kwotach nie wszyscy kierowcy składali reklamacje. Sami podarowaliśmy systemowi kilka złotych). Ostatecznie przez kilka pierwszych tygodni niesprawnych było ok. 17-20% urządzeń. Obecnie jest już dużo lepiej, choć nadal trudno mówić o ich pełnej niezawodności.
System płatnego parkowania przygotowywany był w Gliwicach od lat, a kluczowym momentem dla jego wprowadzenia była uchwała ówczesnej Rady Miejskiej z 2012 roku. Według zapowiedzi, płatność miała wejść w życie po zakończeniu remontu starówki. Z pomysłem postanowiono jednak nie czekać i w styczniu zdecydowano o ruszeniu z systemem w połowie roku. Wydaje się, że datę tę wyznaczono zbyt pochopnie. Wprowadzane w ostatnich dniach udogodnienia, powinny funkcjonować już od początku. Kontrowersje budzi też pobieranie opłat za parkowanie w miejscu do tego niewyznaczonym pionowym i poziomym oznakowaniem. Drogowcy upierają się, że pomimo ich braku płacić należy. Stoi to jednak w sprzeczności z wykładnią przepisów prezentowaną przez wielu prawników.

Do parkomatowej partyzantki przez kilka miesięcy nikt nie chciał się przyznawać. Pod ziemię zapadli się pomysłodawcy pomysłu. Temat płatnego parkowania niemal nie pojawiał się w oficjalnych wypowiedziach władz miasta, nie podejmowali go też radni na ratuszowych sesjach.

Wisienką na torcie, tej najpoważniejszej naszym zdaniem wpadki roku, jest sam wygląd parkomatów. To urządzenia, które w istotny sposób wpływają na miejską przestrzeń, w dodatku w jej najbardziej reprezentacyjnych punktach. Gliwickie PIAP-y delikatnie mówiąc, nie wyznaczają trendów designu. Masywne klocki nijak współgrają z urzędniczą narracją o “nowoczesnych urządzeniach, które są czymś więcej niż parkomaty”.

Osobną kwestią jest zasadność wprowadzenia systemu. Wydaje się, że od sierpnia łatwiej zaparkować samochód w centrum miasta i osiągnięty został główny, wskazywany przez urzędników cel przedsięwzięcia, czyli zapewnienie rzeczywistej rotacji miejsc parkingowych. W tym wypadku nie uświęca on środków, bo w tych roiło się od błędów i skandalicznego sięgania do kieszeni kierowców.
Michał Szewczyk