Koleje Śląskie podniosły ceny za zakup biletu u konduktora, choć informacja głosi, że można go kupić w pociągu bez dodatkowej opłaty.
Przed świętami podróżni jadący Kolejami Śląskimi trochę się zdziwili. Zapłacili więcej za bilet zakupiony w pociągu. Nawet wtedy, gdy na dworcu nie było kasy.
Z rozmów z konduktorami, ale także kasjerami z gliwickiego dworca kolejowego wynika, że pracownicy przewoźnika też zadowoleni nie są. Ba, mieli nawet wysłać skargę do zarządu spółki oraz marszałka województwa.
– To my mamy bezpośredni kontakt z pasażerem i to my firmujemy takie decyzje swoimi twarzami, więc na nas wylewa się fala krytyki – mówiła jeszcze przed świętami jedna z konduktorek Kolei Śląskich.
Przyznała, że Koleje nie zadbały o wystarczające nagłośnienie istotnej w końcu zmiany – stąd zaskoczenie i oburzenie pasażerów, którzy nagle dowiedzieli się, że ich podróż podrożała o… dziesięć złotych. To suma spora. Tym bardziej gdy jedzie się trasą bardzo krótką, jak Bytom-Gliwice.
16 zł za 17 minut jazdy pociągiem
Tyle właśnie zapłacili pasażerowie jadący do Gliwic, gdy wsiedli do pociągu i, jak zawsze, udali się do konduktora, bo na bytomskim dworcu kasy od lat są nieczynne.
Pasażer płaci teraz więcej, jeśli na jego stacji początkowej nie ma kas, ale są biletomaty. Przewoźnik doszedł najwyraźniej do wniosku, że automat zastępuje kasjera. Nie zastępuje.
– W biletomacie zazwyczaj płaci się tylko kartą, tymczasem ludzie starsi korzystają z gotówki. Podobnie dzieci. Poza tym dla seniora problemem może być już sama obsługa automatu – mówił jeden z pasażerów, zaskoczony nagłą zmianą. – Owszem, zawsze można kupić bilet przez aplikację, jest nawet taniej, ale znów – starsi sobie nie poradzą. Poza tym w Polsce nie ma, póki co, obowiązku noszenia ze sobą kart płatniczych czy posiadania smartfonów.
– Rozwiejmy razem tego fakenewsa – proponuje Patrycja Tomaszczyk, rzeczniczka prasowa KŚ. I wylicza: – Od dzieci oraz młodzieży, niemogących zapłacić w biletomacie gotówką, drużyna konduktorska opłaty dodatkowej nie pobiera. Ponadto od 11 grudnia rozszerzyliśmy grupę osób zwolnionych z obowiązku zgłaszania braku ważnego dokumentu przewozu. Z tej możliwości mogą skorzystać również ci, którzy ukończyli 60 lat (wcześniej było to 70 lat – przyp. red.). Opłata w ogóle nie dotyczy zaś osób z niepełnosprawnościami, opiekunów z dziećmi w wózku oraz kobiet w ciąży.
Informacja, która koleją nie jeździ
Sami podróżni największe pretensje mają jednak do przewoźnika nie o samą podwyżkę, ale brak informacji o niej, powodujący niemiłe zaskoczenie podczas płacenia konduktorowi.
– Były puszczane jakieś informacje w radiu, ale to nie wystarczy – mówiła nawet nasza anonimowa konduktorka.
Z kolei rzeczniczka Tomaszczyk jest zdania innego. Twierdzi, że zmiany nagłośniono.
– Akcja informacyjna była prowadzona między innymi w pociągach (na przykład plakaty), u drużyn konduktorskich, w kasach (na przykład ulotki wydawane do każdego biletu), poprzez informatorów i w internecie – mówi.
Trudno mi, jako stałej pasażerce Kolei Ślaskich, zgodzić się ze słowami rzeczniczki. Mimo że pociągami jeżdżę niemal codziennie, nigdy o zmianach nie poinformował mnie ani konduktor, ani kasjer. Nie spotkałam też żadnego „informatora”. W moim pociągu nie zauważyłam plakatu informacyjnego…
Kto zwróci podróżnym pieniądze
Pasażerowie ewidentnie wprowadzani są w błąd. Po upływie kilku dni od zmian w taryfie, na dworcu kolejowym w Bytomiu wciąż wisiały kartki z informacją, że kas brak, a bilet można zakupić u konduktora bez dodatkowej opłaty. Mało tego, kartka wisi tam nadal, po świętach, gdy powstaje ten artykuł.
Rozmawiam o tym z jednym z konduktorów w drodze do Gliwic, a on jest zdziwiony. I zdradza, że Koleje chyba i tak ze swojego pomysłu powoli się wycofują, bo… teraz każą pobierać dodatkowe opłaty tylko w sytuacji, kiedy biletomat nie przyjmuje gotówki.
Nasz informator dodaje też, że być może przewoźnik w ogóle zrezygnuje z tak wysokiej dopłaty do biletu, nawet w przypadku, gdy na dworcu są kasy. Nie zrobi tego jednak od razu, by wyjść z sytuacji z twarzą.
Część słów konduktora potwierdza oficjalnie rzeczniczka.
– Tam, gdzie nie ma możliwości zapłacenia gotówką w biletomacie (Bytom, Cieszyn, Kobiór, Łodygowice Górne, Ustroń Zdrój, Wisła Uzdrowisko oraz Wodzisław Śląski), opłata za nabycie biletu u drużyny konduktorskiej nie obowiązuje – mówi Tomaszczyk.
– Pytanie, jak to sprawdzić. Dany konduktor nie jest przypisany do jednej linii, jeździmy wieloma. Mam teraz za każdym razem wychodzić z pociągu i iść na dworzec, by zobaczyć, jaki tam jest biletomat, czy działa i czy pasażer mnie nie oszukał? – pyta pracownik Kolei.
A ja mam pytanie inne: czy Koleje Śląskie zwrócą 10 złotych osobom, które uiściły dodatkową opłatę u konduktora, mimo że biletomat nie przyjmował gotówki? Mam nadzieję, że tak. I że wszyscy nabrani pasażerowie o zwrot tych pieniędzy się upomną.
Marysia Sławańska