W czwartek funkcjonariusze gliwickiej jednostki straży miejskiej odkryli zwłoki bezdomnego mężczyzny. Przez kilka godzin ciała musiał pilnować patrol policji, bo w Gliwicach nie wskazano lekarza, który mógłby w takiej sytuacji wystawić akt zgonu.
Na miejscu prowadzonej rozbiórki pustostanu przy ulicy Zygmunta Starego miał przebywać bezdomny mężczyzna. Strażnicy w trakcie patrolowania terenu zauważyli leżącą w zaroślach osobę. Nie dawała ona żadnych oznak życia.
Poprzez dyżurnego zawiadomiono służby, które po przybyciu na miejsce zdarzenia potwierdziły zgon mężczyzny. Wezwany patrol policji od godziny 13:55 do 21:30 musiał pilnować zwłok, ponieważ nie było lekarza, który zgodziłby się wystawić akt zgonu. Dlaczego?
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Według ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, zgon i jego przyczyna powinny być ustalone przez lekarza, leczącego chorego w ostatniej chorobie.[/perfectpullquote]W razie niemożności dopełnienia tego przepisu, stwierdzenie zgonu i jego przyczyny powinno nastąpić w drodze oględzin, dokonywanych przez lekarza lub w razie jego braku przez inną osobę, powołaną do tej czynności przez właściwego starostę.
W Gliwicach i powiecie sprawa ta nie została uregulowana.
– Nie mamy koronera więc… Pogotowie do zwłok nie przyjeżdża, nie ma takiego obowiązku. Policja musi znaleźć lekarza, który przyjedzie na miejsce, możemy jedynie liczyć na jego empatię i poczucie obowiązku, dodajmy, lekarz musi też mieć czas. A przy pełnych poczekalniach jest o to trudno. Czyli jak długo policjanci pilnują zwłok zależy od… dobrej woli i czasu przypadkowo znalezionego lekarza – komentuje zapytany o tę sytuację nadkomisarz Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.
Wreszcie, wieczorem, po zakończeniu czynności zawodowych związanych z opieką nad pacjentami, medyk ze szpitala na Kościuszki zgodził się wystawić akt zgonu.
Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, to się dzieje ze szkodą dla podatników. Policjanci mogli w tym czasie wykonywać normalne obowiązki służbowe
– mówi anonimowo inny funkcjonariusz policji.
Kim był denat? Policja poszukiwała go listem gończym w związku z popełnionym przestępstwem. 62-latek był bezdomny, trudno więc oczekiwać, by uczęszczał do lekarza, stąd trudność w znalezieniu osoby, która wystawi akt zgonu. Wstępne oględziny nie wskazują na to, by do śmierci mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie.
(żms)