Bardzo słaba gra w obronie, momentami całkiem niezła w ataku –
w niedzielnym meczu 12 kolejki ekstraklasy Piast wysoko uległ Legii Warszawa 1:4.
Wyjazdowy mecz z Legią Warszawa to bez wątpienia najtrudniejsze spotkanie sezonu dla podopiecznych Marcina Brosza. Każdy inny wynik niż zwycięstwo stołecznej drużyny, traktowany byłby w kategoriach niespodzianki.
Gliwicki klub sześciokrotnie w przeszłości mierzył się z utytułowanym rywalem ze stolicy – czterokrotnie wygrywała Legia, a dwa spotkania zakończyły się podziałem punktów. W niedzielę o punkty będzie niezwykle ciężko – mocna Legia jest głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu, a przed startem 12 kolejki ekstraklasy zajmowała pozycję lidera. Głównym konkurentem legionistów w walce o tytuł wydaje się być Górnik Zabrze, tak więc urywając punkty Legii, Piast wyświadczyłby przysługę swojemu największemu rywalowi.
Piast przystąpił do spotkania mocno osłabiony – Tomasz Podgórski, kapitan i największa gwiazda zespołu, zasiadł na ławce rezerwowych.
W Warszawie rolę kapitana przejął Mateusz Matras.
W 10 minucie powinno być 1:0 dla gospodarzy. Po akcji lewą stroną Tomasz Brzyski trafił w słupek, a dobitka autorstwa Helio Pinto poszybowała nad pustą bramką. Siedem minut później niezła akcja gliwiczan zakończyła się groźną kontrą Legii. Fantastyczną interwencją popisał się Dariusz Trela, który efektownie sparował piłkę po strzale Furmana.
Gliwiczanie grali z Legią jak równy z równym. W 30 minucie kapitalny strzał Rubena Jurado obronił bramkarz Legii Wojciech Skaba.
Pomimo niezłej gry Piasta, faworyt z Warszawy objął prowadzenie w 32 minucie.
Po dośrodkowaniu z lewej strony piłkę głową do bramki skierował Dvalishvili.
Bramka legionistów podcięła skrzydła gliwiczanom. Resztę pierwszej połowy Piast spędził na bronieniu dostępu do własnej bramki wobec znacznej przewagi Legii.
Uwagi trenera Brosza w przerwie spotkania przyniosły natychmiastowy skutek. Piast zdobył wyrównującą bramkę w 47 minucie. W ciągu kilkunastu sekund goście trzykrotnie zagrozili bramce Legii.
Ostatecznie gola zdobył Łukasz Hanzel.
Na odpowiedź Legii nie trzeba było czekać długo. Dwanaście minut później obrona Piasta zaspała i nie upilnowała Dvalishviliego. Gruzin trafił piłką w słupek, a dobitka Pinto okazała się skuteczna. Przy stanie 2:1 otworzył się worek z bramkami dla Legii. W ciągu trzech minut Dariusz Trela dwa razy musiał wyjmować piłkę z siatki. W obu przypadkach legioniści zdobywali gole głową po dokładnych dośrodkowaniach ze skrzydeł i przy biernej asyście defensorów Piasta. Po czwartej bramce dla gospodarzy tempo meczu siadło – zadowolona ze stanu meczu Legia oddała inicjatywę gościom, którzy już nie zagrozili bramce Skaby w poważniejszy sposób.
Porażkę w Warszawie można rozpatrywać dwojako.
Z pewnością cieszy fakt, że piłkarze Piasta potrafili odpowiedzieć naszpikowanej gwiazdami Legii i momentami grali jak równy z równym.
Martwi na pewno bardzo słaba organizacja formacji obronnej, choć trzeba pamiętać, że Legia Warszawa to zespół będący poza zasięgiem większości klubów ekstraklasy, zarówno pod względem kadrowym, jak finansowym. W następnym meczu ekstraklasy Piast podejmie Lechię Gdańsk na Stadionie Miejskim przy ul. Okrzei.