Piłkarze Piasta wracają ze Szczecina z bagażem czterech bramek.
Katem gliwickiej jedenastki okazał się niedawny kolega gliwiczan Marcin Robak. Napastnik Pogoni skompletował hat-tricka.
Trener Brosz przed spotkaniem wprowadził duże roszady w składzie. Na ławce usiadł Ruben Jurado i Csaba Horvath. Szansę gry od pierwszej minuty dostał m.in. Patrick Dytko i Mariusz Zganiacz, a na środku obrony zagrali Adrian Klepczyński i rzadko występujący w tym sezonie Łukasz Krzycki.
Ten eksperyment sprawdzał się niestety przez zaledwie pięć pierwszych minut spotkania. Wtedy to po świetnej akcji skrzydłowego Pogoni, Jakuba Bąka do bramki Piasta z najbliższej odległości trafił po raz pierwszy w tym meczu Marcin Robak.
Kolejne minuty to zdecydowana dominacja Szczecinian, zwieńczona pięknym golem zza pola karnego Japończyka Murayamy.
Piast próbował się odgryźć, ale nieskutecznie. W 25 minucie chwila zawahania w obronie kosztowała gliwiczan kolejnego gola. Robak wyszedł sam na sam z Trelą i podwyższył wynik spotkania. Zaspokojona trzybramkowym prowadzeniem Pogoń zwolniła tempo gry i gdy wydawało się, że Piast spróbuje jeszcze powalczyć, Robak w dość kontrowersyjnych okolicznościach został trącony w polu karnym przez Klepczyńskiego.
Sędzia był bezwzględny. Wskazał na wapno, a obrońca Piasta ujrzał czerwoną kartkę.
Do piłki podszedł sam poszkodowany i nie miał problemów z pokonaniem Treli. Tym samym zawodnik, który sezon zaczynał jeszcze w barwach gliwickiej drużyny skompletował hat-tricka.
Do drugiej połowy Piast przystępował w dziesiątkę i z czterema bramkami na minusie. Trener Brosz zdecydował się zagęścić środek pola wprowadzając za Rabiolę Lazdinsa. Mało produktywnego Zganiacza zastąpił Wilczek.
Niestety nowi zawodnicy nie pomogli w nawiązaniu walki ze szczecińską drużyną. Pogoń kontrolowała przebieg gry i wygrała mecz 4:0.
Szansę na rehabilitację Piast będzie miał 4 listopada. Do Gliwic przyjeżdża Jagiellonia Białystok.
(msz)
fot. piast-gliwice.eu