Po bardzo dobrym meczu, na pożegnanie roku Piast Gliwice pewnie pokonał Lecha Poznań 2:0.
Przerwę zimową gliwiczanie spędzą na fotelu lidera z pięcioma punktami przewagi nad Legią Warszawa.
Niedzielne spotkanie gospodarze rozpoczęli w nieco przemeblowanym składzie. Z powodu kartek nie boisku nie mógł pojawić się jeden z liderów drużyny Kamil Vacek oraz jej najlepszy strzelec Martin Nespor. Kontuzje wykluczyły też Kornela Osyrę i Sase Zivca. Dla kibiców Piasta zmartwieniem mogła być też ostatnia forma Lecha Poznań. Do Gliwic przyjechał zespół, który wygrał sześć ostatnich spotkań z rzędu.
Kolejorz od razu mógł rozpocząć od mocnego uderzenia. Już w pierwszej minucie znakomitą okazję zmarnował jednak Pawłowski. 60 sekund później Piast odpowiedział trafieniem w poprzeczkę Gerarda Badii. Hiszpan gola nie zdobył, ale go wypracował. W 15 minucie znakomitym prostopadłym podaniem obsłużył Bartosza Szeligę, a pomocnik Piasta w sytuacji sam na sam nie dał szans Buriciowi i wyprowadził niebiesko-czerwonych na prowadzenie.
– To była wymarzona piłka od Gerarda, musiałem to wykończyć – mówił telewizji CANAL+, w przerwie spotkania, szczęśliwy strzelec gola.
Piast po objęciu prowadzenia postawił wysoki pressing i umiejętnie utrzymywał rywali z dala od bramki strzeżonej przez Jakuba Szmatułę. Kolejne świetne zawody rozgrywał Radosław Murawski, który wraz z Urosem Korunem i Hebertem skutecznie rozbijali wyprowadzane przez Lechitów akcje. Gliwiccy kibice zadrżeli tylko raz, kiedy w dość niefrasobliwy sposób piłkę w środku pola stracił Badia, a Trałka dograł na czystą pozycję do Linettego. Młody reprezentant Polski fatalnie jednak spudłował. Na przerwę, gliwiczanie schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
[pullquote align=”right” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Teraz, przed piłkarzami i sztabem szkoleniowym być może najważniejszy okres przygotowawczy w karierze. Nikt nie ma już wątpliwości, że drużyna ma potencjał by walczyć o cele znacznie wyższe niż tylko awans do grupy mistrzowskiej.[/pullquote]Druga odsłona gry rozpoczęła się dla gospodarzy w wymarzony sposób. W 48 minucie, Patrik Mraz w swoim stylu, wrzucił piłkę z lewej flanki boiska w pole karne, dopadł do niej Tomasz Mokwa i zagrał wprost pod nogę Barisicia. Chorwat lekkim przyłożeniem zdobył szóstą bramką w sezonie. Stadion eksplodował z radości.
Kolejne minuty gry toczyły się w podobny sposób jak w pierwszej połowie. Kolejorz miał swoje sytuacje po strzałach Linettego i Thomalli, ale za każdym razem brakowało precyzji. Piast imponował organizacją gry, a pod koniec meczu także miał swoje okazje na podwyższenie rezultatu. Najbliżej był Uros Korun, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę.
Niedzielne zwycięstwo z Lechem Poznań, pozwoliło gliwiczanom utrzymać pięć punktów przewagi nad Legią Warszawa, a przede wszystkim potwierdziło, że sensacyjna forma Piasta w tym sezonie nie była przypadkowa. Z dwoma największymi potentatami Ekstraklasy – Legią i Lechem, Piast zanotował dodatni bilans dwumeczu (z warszawiakami 4 punkty, a z poznaniakami 6).
To była piękna jesień przy Okrzei. Teraz, przed piłkarzami i sztabem szkoleniowym być może najważniejszy okres przygotowawczy w karierze. Nikt nie ma już wątpliwości, że drużyna ma potencjał by walczyć o cele znacznie wyższe niż tylko awans do grupy mistrzowskiej.
Michał Szewczyk