Być może nawet wbrew założeniom jej twórców, efektowna fontanna na placu Piłsudskiego w gorące dni cieszy się wyjątkową popularnością.
Sęk w tym, że obiekt nie jest przystosowany do „obsługi” tak wielu chętnych, a woda krąży w zamkniętym obiegu i nie jest badana pod kątem bakterii i mikroorganizmów.
Podczas upalnych dni w fontannie regularnie kapie się kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt maluchów. Dzieci nie tylko taplają się w wodzie, ale też spijają ją prosto z dysz albo nalewają do butelek.
– Każdy korzysta z fontanny na własną odpowiedzialność lub na odpowiedzialność swojego opiekuna. Pamiętajmy, że to jest jednak fontanna i w takich obiektach nie przeprowadzamy regularnych badań pod kątem zagrożenia bakteriologicznego – mówi Zbigniew Karpiński z Miejskiego Zarządu Usług Komunalnych, który przyznaje, że w szczytowym okresie doliczył się prawie 80 dzieci korzystających w jednym czasie z fontanny.
MZUK zadbał by konstrukcja obiektu pozwalała na regularną filtrację wody. Pod ziemią znajdują się dozowniki, które sterowane komputerowo uzupełniają trafiającą do wody chemię. Arsenał specyfików jest dość pokaźny. Stosuje się środki antybakteryjne, środek przeciwko glonom i sól, która zmiękcza wodę, a przy okazji działa antybakteryjnie. W fontannach nie ma jednak możliwości stosowania podstawowego środka neutralizującego bakterie na basenach, czyli chloru.
– Łącznie w fontannie zamontowanych jest kilkadziesiąt filtrów, a obiekt jest codziennie w godzinach porannych (także w niedziele), czyszczony od zewnątrz przez pracowników MZUK – podkreśla Karpiński.
Czy zatem w wodzie można bezpiecznie zażywać kąpieli? Urzędnicy podkreślają, że mimo wszystko jest to fontanna, która rządzi się swoimi prawami. Gliwicki Sanepid, co prawda nie zajmuje się takimi obiektami, ale zapytani przez nas pracownicy nie mają wątpliwości, że woda w fontannie nie jest najwyższej jakości i kąpiel raczej odradzają.
Warto przypomnieć, że dwa lata temu, przy fontannie na kilka dni pojawiła się tablica zakazująca kąpieli w tym miejscu, którą następnie zastąpiono obecną, informującą o śliskiej nawierzchni. MZUK tłumaczył zmianę brakiem precyzji i podkreślał, że zakaz odnosił się do bezpieczeństwa na terenie obiektu, a nie do jakości wody.
Urzędnicy mają trudny orzech do zgryzienia, bo nawet jeśli woda w fontannie do najzdrowszych nie należy, niepopularną decyzję o jakimkolwiek zakazie kąpieli, trudno będzie wytłumaczyć, zwłaszcza jej najmłodszym użytkownikom.
(msz)