Tętniąca życiem starówka, rozwój komunikacji rowerowej, spory o zieleń, ale też podupadający wizerunek ul. Zwycięstwa i kurczowe trzymanie się anachronicznych planów sprzed lat. Oto nasze subiektywne podsumowanie 2021 roku. Zapraszamy do dyskusji.
Minione 365 dni w Gliwicach to typowy rok środka kadencji – czas gdy władza skłonna jest podejmować odważne, a czasem niepopularne decyzje, a za jej plecami trwają przegrupowania i rosną nowi liderzy. W 2021 roku ten opozycyjny wymiar miał przede wszystkim obywatelską twarz zaangażowanych i wspierających się wzajemnie mieszkańców.
To ciekawe, że podobną obywatelską aktywność odnotowaliśmy w 2016 roku – również na dwa lata przed wyborami. Wytworzona wówczas energia szybko wypaliła się i nie została konstruktywnie zdyskontowana. Teraz może być inaczej, bo grupy mieszkańców współpracują ze sobą i tworzą solidne zręby czegoś, co szumnie możemy już nazywać gliwickim społeczeństwem obywatelskim.
Obecny czas tym jeszcze różni się od sytuacji sprzed kilku lat, że magistrat mniej lub bardziej chętnie, ale na pewno aktywnie wsłuchuje się w głosy napływające ze strony społecznej. Nawet jeśli urzędnicy tego oficjalnie nie artykułują, widać, że niektóre podejmowane przez nich działania idą w parze z częścią oczekiwań społeczników. Dlatego Gliwice 2021 to miasto bardziej „miękkie”. Miasto, które z trudem uniosło zabetonowane technokratyczne nogi, określające przez ponad dekadę kierunek jego rozwoju. Pierwsze kroki zostały postawione, ale to proces bez gwarancji kontynuacji, a jego powodzenie zależne jest od nas – mieszkańców i obserwatorów życia publicznego.
Na razie przyjrzyjmy się subiektywnemu zestawieniu plusów i minusów 2021 roku – a działo się naprawdę wiele.
KONTYNUACJA ZAMYKANIA ULICZEK STARÓWKI
Po modernizacji w 2015 roku starówkę wysprzątano i nadano względnie schludny wygląd. „Miejski duch” pojawił się dopiero teraz. W lipcu ograniczono ruch samochodowy na kolejnych 8 ulicach, a stare miasto wreszcie tętni życiem kawiarniano-restauracyjnym. Do zmian przywykli już też kierowcy, których „na zakazie” wokół Rynku coraz mniej. Trudno zrozumieć dlaczego z tą decyzją władze miasta czekały tak długo.
ROZWÓJ INFRASTRUKTURY ROWEROWEJ
Po latach stagnacji w Gliwicach wreszcie wzmocniono prace nad stworzeniem spójnego systemu komunikacji rowerowej. Rowerowi aktywiści mówią o „rowerowej ofensywie”, a miasto rozpisuje kolejne przetargi na nowe drogi rowerowe. W tej jednośladowej beczce miodu jest jednak kilka solidnych łyżek dziegciu. Priorytet nadany sprawom rowerowym często prowadzi do inwestycji co najmniej kontrowersyjnych – jak np. budowa DDR wzdłuż ul. Nowy Świat (kosztem wycinki zdrowych drzew i w bezpośrednim sąsiedztwie trzypasmowej jezdni). Urzędnicy konsekwentnie odmawiają też sięgania po pasy rowerowe (malowane na jezdni samochodowej), nawet na ulicach skrojonych pod takie rozwiązania np. na Daszyńskiego czy na Andersa.
POWSTAWANIE SILNYCH SPOŁECZNOŚCI LOKALNYCH
Była już o tym mowa we wprowadzeniu – mieszkańcy działają nie tylko w gronie grup aktywistycznych (czasem słusznie – a czasem wręcz przeciwnie – traktowanych przez magistrat jako polityczne zagrożenie), ale też w gronie rad dzielnic. Jeżeli szukamy liczb potwierdzających wzrost zainteresowania miastem, zaglądnijmy do rekordowego głosowania w Gliwickim Budżecie Obywatelskim 2022. W tym roku frekwencja była o prawie 100% wyższa niż rok temu. Co więcej, niemal wszystkie dzielnice przekroczyły pulę dla aktywnych.
Warto zauważyć, że środowiska społeczne nastawione są na wzajemne wsparcie i sieciowanie. Pojawili się też konkretni liderzy (m.in. Agnieszka Bugno-Janik liderującą protestom w Łabędach, Andrzej Cybulski – lider działkowców z Trynku, Justyna Dziuma – odpowiedzialna za happening „Mury Jerycha Gliwice” i społeczny list do Onetu czy całe grono „wilczodołowców” zrzeszone wokół Stowarzyszenia Zdrowe Miasto). Aktywne pozostaje także środowisko Energii dla Gliwic Kajetana Gorniga.
GOSPODAROWANIE ZIELENIĄ – KWESTIA WYCINEK DRZEW
Trudno jednoznacznie przyporządkować plus lub minus, ale nie wspomnieć o tym temacie nie sposób, bo to kwestia najgoręcej komentowana w gliwickiej debacie publicznej. Spór o zieleń uległ silnej polaryzacji, ale o ile z rezerwą podchodzę do straszenia nas przez aktywistów wizją „betonowej pustyni”, o tyle mój dystans powoduje też liczba nowych nasadzeń, którą z kolei lubią reklamować się urzędnicy.
W ubiegłym roku z jednej strony mieliśmy „spektakularne” wycinki drzew w rejonie dworca, na wielu ulicach miasta (np. ul. Korfantego), a planowane są kolejne np. na Wilczych Dołach. Z drugiej – dawno w centrum miasta nie rosło tak wiele nowych sadzonek (np. ul. Strzody, Andersa, Kozielska, Aleja Przyjaźni, plan zadrzewienia Rynku).
W przeciągu ostatnich dwóch lat doszło do dużych zmian personalnych w gliwickim ZDM. Choć dyrekcja pozostaje od lat ta sama, powoli widać pracę u podstaw – ujednolicanie gatunków, uzupełnianie szpalerów, prace pielęgnacyjne i komunikowanie planowanych wycinek z zainteresowanymi radami dzielnic.
Czy pozytywny trend będzie kontynuowany? Na pewno pomagać w tym będzie presja społeczna i takie inicjatywy jak Zielone Gliwice 3.0 kierowane przez najpopularniejszego „zielonego” aktywistę w mieście – Pawła Harlendera. Możliwe też, że gospodarowanie zielenią w mieście będzie jedną z osi przyszłej kampanii wyborczej. Sęk w tym, że każda ze stron deklaruje głęboką troskę o drzewa i zieloną stronę miasta. Być może w tym tkwi największa wartość tego konfliktu – zieleń miejska przestała być obojętna i zyskała na znaczeniu.
STAGNACJA NA ZWYCIĘSTWA
– Ta ulica już się robi zapyziała, ale może być zapyziała jeszcze dobrych parę lat i nieszczęścia nie będzie
– tak o ul. Zwycięstwa mówił w 2020 roku senator Zygmunt Frankiewicz.
Głęboko nie zgadzam się ze sposobem rozumowania byłego prezydenta. Ul. Zwycięstwa od lat wymaga modernizacji, tymczasem mimo pierwszych pozytywnych sygnałów (stworzenie koncepcji przebudowy) kolejne przetargi zakończyły się fiaskiem, a z remontem postanowiono zaczekać co najmniej do czasu wybudowania Centrum Przesiadkowego. Zwycięstwa to nasz emblemat, przestrzeń, która definiuje jaką jesteśmy społecznością. Większość z nas nie ma tu przysłowiowego „widoku z okna”, to formalnie „ziemia niczyja”, ale zarazem przestrzeń nas wszystkich: wspólnotowa, spajająca, inkluzywna. Oddanie Zwycięstwa na lata „we władanie” banków i aptek stworzyło z salonu miasta przelotowy korytarz, coraz bardziej obojętny w oczach mieszkańców. Czas silniej zaakcentować znaczenie tej ulicy i przyspieszyć prace modernizacyjne.
ZBYT DUŻO RADNYCH BEZRADNYCH
Rada Miasta to przeciwieństwo społecznej aktywności mieszkańców. Choć w każdym z trzech ratuszowych ugrupowań jesteśmy w stanie wyróżnić po 2-3 solidnych, pracowitych radnych, w skali 25-osobowego składu to raczej „prawdziwki” w mało esencjonalnej miksturze. Koalicja dla Gliwic od lat nie jest w stanie wznieść się ponad „magistrackie interesy” (choć ta niewzruszona dyscyplina podczas głosowań jest też ich siłą), PiS poza Łukaszem Chmielewskim (a czasem Adamem Michczyńskim i Tomaszem Tylutko) jest w Gliwicach zupełnie przezroczysty, z kolei PO podzieliła się na dwa obozy (prezydencki i antyprezydencki), co zupełnie odbiera jednoznaczność ich przekazu. Ubiegłe lata pokazują, że im bliżej wyborów, tym radni stają się bardziej aktywni. Część z nich takiej motywacji nie potrzebuje (zobacz –> nasze statystyczne podsumowanie pracy radnych w tej kadencji), dla niektórych będzie to okazja do przygotowania pierwszych od lat interpelacji…
KURCZOWE TRZYMANIE SIĘ ANACHRONICZNYCH PLANÓW W SPRAWIE RETENCJI
Spory o zbiorniki retencyjne toczą się w Gliwicach od ponad 5 lat. W 2016 roku mieszkańcom udało się zatrzymać inwazyjny projekt na Słowackiego. Rok temu wybuchł spór o Wilcze Doły, a w tym o zbiornik na Ligocie Zabrskiej, a na horyzoncie ponownie majaczy temat „polderów na Słowackiego” (inwestycja jest w fazie projektu). Większość z tych „nowych” założeń przeciwpowodziowych opiera się na planach i dokumentacjach powstałych przed wielu laty, czasem oddalonych w czasie o ponad dekadę. Przez ten czas zmieniły się oczekiwania jakości życia mieszkańców, sposób patrzenia na miasto i ochronę przyrody. Konsekwentne brnięcie w anachroniczne i w praktyce niekonsultowane społecznie pomysły to droga w ślepy zaułek, za którą rachunek wystawią przyszłe pokolenia.
Michał Szewczyk