Nie płacą bo, jak mówią opłata naliczana jest niezgodnie z prawem. Drogowcy straszą ich upomnieniami, ale przez półtora roku nie wystąpili przeciwko kierowcom na drogę sądową.
Codziennie w gliwickiej strefie płatnego parkowania toczy się gra w przeciąganie liny. Jej granice powinno określać prawo, ale każda ze stron interpretuje je według własnych potrzeb.
Parkingowe zmagania otwiera nowelizacja rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, która weszła w życie 14 lutego 2014 roku. W myśl przepisów, miejsca postojowe w płatnych strefach parkingowych powinny być oznakowane znakami pionowymi oraz poziomymi. Tych drugich w Gliwicach jest jednak niewiele.
„TO SAMOWOLA”
– W związku z tym, że opłata została naliczona bezprawnie, odmawiam jej uiszczenia, gdyż samochód parkował w miejscu gdzie Strefa Parkowania jest źle oznaczona i gdzie nie było naniesionych poziomych znaków drogowych P-18
– napisał do ZDM jeden z naszych Czytelników.
Zapłaty z podobnego powodu regularnie odmawia co najmniej kilkunastu kierowców. Ile dokładnie tego nie wiadomo, ponieważ Zarząd Dróg Miejskich nie ujawnia szczegółowych danych.
– Kierujący wskazują różne okoliczności związane z parkowaniem pojazdu w uzasadnieniu odwołań. Podanie konkretnej ilości odwołań, w których powoływano się na brak oznakowania poziomego, wymagałoby przeanalizowania wszystkich w celu „wyłowienia” tych, w których wskazano ww. argumentację – tłumaczy Jadwiga Stiborska, rzecznik gliwickiego ZDM i podkreślą, że zdaniem drogowców mimo nowelizacji, kierowców nadal obowiązują przepisy ustawy o drogach publicznych.
– Niemal 80-90% miejsc postojowych w Gliwicach nie ma podwójnego (poziomego i pionowego) oznakowania. Organ zarządzający ruchem nie może stosować prawa wybiórczo, według własnego uznania, w drodze samowoli, z pominięciem przepisów powszechnie obowiązującego prawa, jakim jest rozporządzenie wydane na podstawie upoważnienia ustawowego – przekonuje jeden z „niepłacących kierowców”.
Co ciekawe, na podobną argumentację wskazała gliwicka policja. Wiosną 2016 roku mundurowi przeprowadzili „lustrację” miejsc postojowych w SPP.
– W wyniku poczynionych ustaleń ponownie wskazano strefy, gdzie występują braki w oznakowaniu poziomym, tym samym miejsca postojowe nie są wyznaczone zgodnie z przepisami regulującymi w/w kwestię – czytamy w piśmie Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach. Adresatem korespondencji był ZDM.
CZEKAJĄC NA EGZEKUCJĘ
– W przypadku gdy użytkownik pojazdu nie ureguluje kwoty upomnienia zostaje wszczęte postępowanie egzekucyjne, w celu ściągnięcia należności w trybie egzekucji administracyjnej
– informuje ZDM.
Z informacji przekazanych przez „niepłacących” wynika jednak, że wobec żadnego z nich nie uruchomiono jeszcze egzekucji (choć pierwsze upomnienie dotarło 5 miesięcy temu).
ZDM nieprzypadkowo do sprawy podchodzi wyjątkowo opieszale. Gliwice nie są pierwszym miastem, gdzie pojawił się podobny problem, a krajowe przykłady, pokazują, że wdając się w sądowe potyczki można doznać prestiżowej porażki. Tak stało się m.in. w Gdyni gdzie sprawą zajmował się Naczelny Sąd Administracyjny. Orzeczenie okazało się korzystne dla kierowców, a gdyński magistrat przestał pobierać opłaty w miejscach niewłaściwie oznakowanych. Jak byłoby w Gliwicach? Przekonamy się jeśli drogowcy w końcu stracą cierpliwość.
Przy okazji warto ponownie wskazać na drugą stronę medalu interpretacyjnego zamieszania. Dzięki nowelizacji kierowcy mogą unikać opłat, ale zmiana przepisów jednocześnie wymaga silnej, estetycznej ingerencji w przestrzeń miejską. Trudno wyobrazić sobie gliwicką starówkę „przyozdobioną” jaskrawą farbą. Pierwsze próby podjęto zresztą tuż po otwarciu SPP na ul. Berbeckiego. Dla wyglądu uliczki zdecydowanie in minus.
Michał Szewczyk