Powracamy do sprawy nałożenia mandatu na ul. Barlickiego.
– Nie była i nie jest prowadzona akcja „wyłapywania” ludzi na ul. Barlickiego, bo byłby to nonsens – podkreśla komisarz Marek Słomski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.
Przypomnijmy, do całej sytuacji doszło w środę, 11 lutego. Według informacji o których informował nasz Czytelnik, policjanci nałożyli na niego mandat w wysokości 50 złotych za przekroczenie ul. Barlickiego poza przejściem dla pieszych. Następnie na jego oczach ukarali kolejnego mężczyznę, który wyszedł z samochodu by zapytać mundurowych o drogę. (ZOBACZ LIST OD CZYTELNIKA)
Policja stanowczo dementuje te informacje i zapewnia, że sytuacja miała całkiem inny przebieg.
– Policjanci ruchu drogowego, którzy tego dnia wykonywali inne czynności w tym rejonie, spostrzegli mężczyznę, który kilkanaście metrów od przejścia dla pieszych, na ich oczach, w obecności wielu osób wokół, przeszedł można powiedzieć – prawie prowokacyjnie – przez drogę – tłumaczy Marek Słomski.
Policjanci byli obligowani polskim prawem, które działa na zasadzie legalizmu do pojęcia interwencji.
– Funkcjonariusz, który jest świadkiem popełnienia jakiegokolwiek czynu zabronionego i nie podejmuje czynności, może narazić się na odpowiedzialność za niedopełnienie obowiązków służbowych – podkreśla Słomski.
Mundurowi podjęli więc interwencję, choć – jak zapewnia rzecznik policji – bez zamiaru nałożenia mandatu. Mężczyzna miał być jednak impulsywny, wdał się w polemikę i nie przyjmował argumentów. Policjant uznał, że zasadne jest nałożenie mandatu o wysokości 50 zł.
– W tym samym momencie podjechał samochód na obcych numerach rejestracyjnych, z którego wyszedł młody mężczyzna pytając o drogę. Policjant udzielił informacji jak ma dojechać, ale w tym samym czasie pierwszy z mężczyzn zadał pytanie: jeśli ja jestem karany to czemu nie on – mówi Słomski. – Policjant zgodnie z zasadą legalizmu podjął więc interwencję, wylegitymował drugiego mężczyznę i zakończył sytuację na pouczeniu. Ten zrozumiał dlaczego policjant tak zrobił i odjechał – podsumowuje Słomski.
Policja podkreśla, że w rejonie ul. Barlickiego nie są prowadzone żadne działania mające na celu „wyłapywanie” ludzi i karanie ich mandatami.