Pracownik MZUK może stanąć przed sądem. Chodzi o wypadek, w którym drzewo przygniotło kobietę

W lutym zakończyło się prowadzone przez policję dochodzenie w sprawie drzewa, które latem ubiegłego roku przewróciło się i przygniotło kobietę na osiedlu Kopernika. Odpowiedzialnym za wypadek może okazać się pracownik MZUK. Został już przesłuchany, a wniosek o objęcie aktem oskarżenia trafił do prokuratury.

 
Zdrowe drzewa do wycięcia, chore dopiero wtedy, gdy coś się wydarzy. Tak mniej więcej wygląda to w Gliwicach. Wycinka, tłumaczona budową centrum przesiadkowego, prawie się kończy. I żal pozostaje tylko do architektów, którzy w swojej koncepcji nie znaleźli miejsca dla zastanego drzewostanu. A sławą mogliby się okryć, gdyby zaprojektowali centrum tak, by wilk był syty, a owca cała.

Społecznicy nieraz zarzucali miastu, że pod piłę przeznacza drzewa zdrowe, zaś chore zostawia. Spójrzmy na przykład z osiedla Kopernika.

W lutym ubiegłego roku przewróciło się tam drzewo. Mieszkańcy zwracali wówczas urzędnikom uwagę, że stan drzewostanu zagraża bezpieczeństwu przechodniów i teren koniecznie trzeba uporządkować – chodziło głównie o ulicę Andromedy oraz równoległą do niej alejkę ks. Witoszka. Na tej drugiej, wśród uschniętych, niebezpiecznych kikutów, ustawiono… ławki. W ramach budżetu obywatelskiego. Jak bardzo pomysł ten był karkołomny, miało okazać się już za kilka miesięcy.

Wracając do skarg. Miejski Zarząd Usług Komunalnych w Gliwicach, który terenem administruje, na pismo obywateli odpowiedział, tu cytat, że w przypadku alei Witoszka na rok bieżący (2020 – red.) planowane jest wykonanie przeglądu drzewostanu i wystąpienie do marszałka województwa z wnioskiem o uzyskanie decyzji na usunięcie drzew. Data odpowiedzi – 2 marca. Data wypadku – 31 sierpnia.

Tego dnia na osiedlu przewróciło się drzewo kolejne – tym razem właśnie na alei Witoszka, w bliskim sąsiedztwie jednej ze wspomnianych, postawionych w ramach budżetu obywatelskiego, ławek.

Nieszczęśliwie przechodziła tamtędy 36-latka. Drzewo ją przygniotło. Kobieta straciła przytomność i trafiła do szpitala.

Jej życiu nie zagrażało wprawdzie niebezpieczeństwo, ale, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, gliwiczanka do dziś odczuwa negatywne skutki tamtego wypadku.

We wrześniu gliwicka policja wszczęła dochodzenie w sprawie uszkodzenia ciała.

Śledczy szukali także odpowiedzi na pytanie, kto z ramienia MZUK odpowiada za dopilnowanie wycinki starych, martwych drzew, czy ich stan był kontrolowany i czy próbowano jakoś zapobiec zagrożeniom. Bo dopiero wtedy, gdy doszło do wypadku, na Witoszka przyjechali robotnicy i zaznaczyli do wycinki suche kikuty. Ba, zaczęto nawet kompleksowy przegląd drzewostanu w całym mieście.

Właśnie zakończyło się dochodzenie. Wiemy już, że ustalono pracownika mogącego odpowiadać za wypadek. Mężczyzna został przesłuchany. Zapytaliśmy w MZUK, czy w stosunku do winnego zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe. Rzeczniczka instytucji odmawia jednak komentarza do czasu sądowego zakończenia sprawy. A po ewentualne zarzuty odsyła do właściwych organów.

Zakończenie dochodzenia ze strony policji potwierdza zaś podinspektor Marek Słomski.

– Początkowo było ono prowadzone w sprawie i dotyczyło ewentualnego nieumyślnego narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. W toku dochodzenia ustalono osobę odpowiedzialną. Sprawę zakończono w lutym i skierowano do prokuratury z wnioskiem o objęcie aktem oskarżenia. Dalej zajmie się nią sąd, który oceni zgromadzony przez śledczych materiał dowodowy, ustali, czy podejrzany zawinił, a jeśli tak – w jakim stopniu i czy powinien ponieść karę. To wszystko, co mogę powiedzieć – komentuje oficer prasowy.

Okazuje się, że po wypadku MZUK interesował się stanem gliwiczanki: – W związku z obowiązującymi przepisami, w szpitalu nie udzielono jednak żadnych informacji. Są one zarezerwowane dla członków rodziny pacjentki – mówi Marzena Sosnowska, rzeczniczka MZUK. I dodaje, że do tej pory nie wpłynął wniosek od poszkodowanej o ewentualne odszkodowanie.

Marysia Sławańska