Latem solidnie przewietrzono szatnię Piasta Gliwice. Z klubem pożegnało się kilkunastu zawodników, w tym także ci najbardziej doświadczeni, od lat reprezentujący niebiesko-czerwone barwy.
O tym co było, ale też o sportowych i organizacyjnych planach na przyszłość rozmawiamy z prezesem klubu, Adamem Sarkowiczem.
Michał Szewczyk, 24gliwice.pl: – Niedawno, ktoś w internecie skomentował, że Adam Sarkowicz jest jak Florentino Perez. Równie łatwo rozstał się z najbardziej doświadczonymi zawodnikami Piasta, jak prezes Realu Madryt z Ikerem Casillasem.
Adam Sarkowicz, prezes Piasta Gliwice: – Jakaś analogia na pewno jest. Casillas, podobnie jak Tomek Podgórski to zasłużony dla klubu piłkarz. Z Tomkiem rozstaliśmy się w przyjaźni, zadecydowały kwestie sportowe. W ostatnim sezonie miał przebłyski formy, ale w większości spotkań nie prezentował formy sprzed co najmniej dwóch, trzech lat. Zaproponowaliśmy mu dalszą współpracę w innym charakterze np. w sztabie szkoleniowym lub strukturach klubu. Tomka zawsze przyjmiemy z otwartymi rękoma. W przypadku Rubena zadecydowała oprócz formy, także rekomendacja trenera który powiedział, że nie będzie na niego stawiał. Ruben był mało zaangażowany w treningi. Było to widać w ostatnim sezonie.
– Często mówi Pan o wizji budowy zespołu opartego na młodych zawodnikach z Polski. W letnim okienku transferowym młodzi faktycznie pojawili się w zespole, ale jest w nim też dziewięciu obcokrajowców. Gdy popatrzymy na skład pierwszej drużyny, to właśnie oni stanowią jej główny trzon.
– Na dwunastu zawodników, których sprowadziliśmy latem, siedmiu to Polacy. Liczba obcokrajowców systematycznie się zmniejsza. Postawiliśmy na naszych południowych sąsiadów. Myślę, że ci piłkarze okażą się dobrymi transferami. Zwłaszcza ci wskazani przez trenera, jak Kamil Vacek, Martin Nespor czy Patrik Mraz. Każdy z nich prezentuje odpowiednie umiejętności.
– Po tych zdecydowanych ruchach transferowych, jesteście w klubie zadowoleni z letniego okienka? Ktoś jeszcze dołączy do drużyny?
– Z kadry jesteśmy zadowoleni w 90%, bo nigdy nie jest idealnie. Jeśli młodzi w ciągu najbliższych tygodni nie przebiją się do pierwszej „osiemnastki” to być może pomyślimy o ich wypożyczeniu do pierwszej ligi. Jeśli tak się stanie, to może jeszcze jeden piłkarz zasili klub. Mocno liczymy jednak na młodzież – np. na Sebastiana Musiolika, czekamy też na debiut Angielskiego i Demianiuka.
– W polskiej Ekstraklasie nieustannie trwa karuzela trenerska. Zapewne po kilku pierwszych kolejkach pierwsi szkoleniowcy stracą pracę. Jak silna jest w Gliwicach pozycja trenera Latala?
– My decyzji o zmianie trenera szybko nie podejmujemy. W tym sezonie interesuje nas jakość gry i zaangażowanie zespołu. Nie oczekujemy, że będzie to bardzo efektowna gra, fajerwerki i „tiki-taka”, ale solidna praca i bardzo dobre przygotowanie motoryczne, które ma pozwolić nam na walkę o pierwszą ósemkę. Ważna jest też indywidualna praca trenera z zawodnikami. Zwłaszcza tymi młodymi.
– W kontekście szkolenia młodych zawodników, pojawił się w Gliwicach pomysł budowy ośrodka szkoleniowego z prawdziwego zdarzenia. Ile w tych informacjach spekulacji, a ile realnych działań?
– Konsultowaliśmy już ten pomysł z Miastem, które zaangażowało się w klub nie tylko ze względów promocyjnych. Oczekuje więc by objąć szkoleniem, jak najwięcej dzieci i młodzieży z Gliwic oraz okolic. A temu będzie służyła odpowiednia baza szkoleniowa. Intensywnie szukamy terenu pod lokalizację takiego ośrodka. Na pewno nie w centrum Gliwic. Myślimy o terenach na obrzeżach Gliwic, ale też chcemy by był to teren poprzemysłowy lub powojskowy. Wówczas można otrzymać na budowę takiego ośrodka dotację unijną, a to znacznie przyspieszyłoby budowę. Docelowo z obiektu mogłoby korzystać 500-600 dzieci i młodzieży.
– Kiedy taki obiekt mógłby powstać?
– Zdajemy sobie sprawę, że w tej chwili trwają dwie duże inwestycje w Gliwicach, budowa DTŚ i hali Gliwice, ale te inwestycje za rok, dwa, zostaną ukończone i wtedy będzie odpowiednia pora by taki ośrodek wybudować. Przykład budowy naszego stadionu pokazuje, że można to zrobić sprawnie
– Gdy mówi się o inwestycjach w Piaście, zawsze pojawia się aspekt finansowy i kwestia finansowanie klubu z miejskich pieniędzy. Na poziomie Ekstraklasy można swobodnie rywalizować z ograniczonym budżetem, bez wsparcia prywatnego inwestora?
– Myślę, że tak. Nasz budżet jest bardzo przyzwoity. Zdajemy sobie sprawę, że inne kluby mają wyższe budżety i większe doświadczenie organizacyjne, ale jesteśmy na tyle poukładanym klubem, że możemy powalczyć o pierwsza ósemkę. Budżet jest optymalny, ale oczywiście nadal szukamy sponsorów, w szczególności inwestora na nazwę stadionu i sponsora strategicznego „na koszulkę”.