Gliwicka drogówka zatrzymała do kontroli samochód dostawczy, który nie powinien być dopuszczony do ruchu, ale… miał „świeżutki” przegląd. Kto (i być może też, za ile?) zalegalizował poruszanie się auta po drogach publicznych? Wykaże dochodzenie.
Jak wskazuje policja – może się zdarzyć, że diagnosta samochodowy nie wychwyci wszystkich wad pojazdu, bo na przykład nie są one objęte zakresem przeglądu. To oczywiste. Sytuacja będzie mieć jednak swoje konsekwencje, gdy niedopatrzenie diagnosty jest rażące lub celowe.
– Kilka dni temu policjanci gliwickiej drogówki zatrzymali do kontroli samochód dostawczy. Jego stopień skorodowania, wycieki z silnika, zaklejone taśmą kontrolki błędów silnika i systemów trakcyjnych nie korespondowały ze „świeżym” przeglądem. Policjanci przeprowadzili oględziny auta i zatrzymali dowód rejestracyjny. Jak się domyślamy, sprawa będzie miała swój dalszy bieg – mówi podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.
Co jeśli pojazd posiada ważny przegląd, a jego stan budzi wątpliwości policjantów?
Funkcjonariusze zatrzymują dowód rejestracyjny, rozpoczyna się proces badania pojazdu oraz rzetelności diagnosty.
– Diagnosta jest osobą, na której ciąży szczególny obowiązek pieczy nad bezpieczeństwem w komunikacji. Dopuszczenie pojazdu do ruchu, który nie spełnia wymogów technicznych bezpieczeństwa, to poważne naruszenie prawa. Diagnosta może ponieść odpowiedzialność karną i administracyjną – dodaje Słomski.