Wzbudza różne reakcje mieszkańców. Od zdziwienia, przez rozbawienie, po żywe zainteresowanie. Niektórzy sięgają do samochodu po ulotki.
Samochód na wrocławskiej rejestracji przemierza ulice Gliwic i za pomocą głośnika na dachu głosi ostrzeżenie przed nadchodzącą apokalipsą.
Mężczyzna, jak czytamy na jego stronie internetowej, zemdlał w trakcie modlitwy na Jasnej Górze. Jak relacjonuje, uderzył silnie głową o posadzkę, ale z wypadku wyszedł prawie bez szwanku.
– Takie uderzenie głową skończyłoby się pęknięciem czaszki. Traktujcie poważnie moje przestrogi. Odniosłem też wrażenie że ten upadek tyczył się wypowiedzi księdza, który mówił na apelu o prześladowaniu kościoła przez media. Gdy o tym pomyślałem teraz przeszyły mnie ciarki – pisze.
Po Gliwicach samochód jeździł już w grudniu, w okresie adwentowym. Teraz, przed Wielkanocną znowu pojawił się w centrum miasta. Gdzieniegdzie zatrzymuje się (tak jak np. na przystanku przy Placu Piłsudskiego). Wówczas można podejść i zabrać ulotkę.
– Jestem tylko narzędziem Pana Jezusa Chrystusa, pragnieniem moim jest Go coraz bardziej kochać. To co tutaj wszystko wydaje mi się ulotne, jak ten przemijający czas. Chcę Wam tylko pomóc, odkryłem Wam duszę swoją, a żebyście zrozumieli i uświadomili sobie, że to są ostatnie już lata – pisze na swojej stronie internetowej.
Zapytaliśmy rzecznika policji, czy wie o oryginalnym pojeździe. – Na razie nie otrzymaliśmy zgłoszeń w tej sprawie – informuje Marek Słomski. Dopóki pojazd nie stanowi zagrożenia w ruchu ulicznym, nie ma podstaw do ukarania kierowcy mandatem – usłyszeliśmy.