Radny PiS atakuje gliwickiego społecznika i zgłasza go do ABW. Za… “antypolskość”. Jest odpowiedź

“Haniebny wniosek” – tak gliwicki radny Olaf Pest (PiS) określa inicjatywę uhonorowania pamiątkową tablicą Artura Kochmanna, prawnika, który walczył o prawa Żydów po objęciu władzy przez hitlerowców. Radny zaatakował w social mediach autora wniosku Seweryna Botora, a następnie zgłosił całą sprawę do ABW.

Olaf Pest (najmłodszy radny Rady Miasta, sprawujący mandat od niespełna roku) zaatakował na facebook’u Seweryna Botora, gliwickiego historyka, społecznika, w ostatnich wyborach kandydata do Rady Miasta z list KO. Pest nazywa Botora “proniemieckim działaczem”, lobbującego – jego zdaniem – za upamiętnieniem człowieka, “który podczas plebiscytów na Śląsku domagał się przyłączenia Gliwic do Niemiec”.

– Polska pamięć narodowa to fundament naszej tożsamości, nie dla proniemieckiej propagandy

– napisał radny PiS i na tym nie poprzestał.

W czwartek w delegaturze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w Katowicach złożył zawiadomienie o podejrzeniu działań antypaństwowych i dywersyjnych. Pest twierdzi, że otrzymał liczne sygnały od rodziców i nauczycieli o głoszeniu przez Botora treści podważających niepodległość RP i próbach kształtowania młodzieży w duchu proniemieckim i antynarodowym.

BOTOR: PERSPEKTYWA PANA RADNEGO PRZESIĄKNIĘTA JEST NACJONALISTYCZNYMI DOGMATAMI

Seweryn Botor to historyk i społecznik, który został wyróżniony tytułem “Człowieka Ziemi Gliwickiej 2023” przez “Nowiny Gliwickie”. Od lat jest też opiekunem starego cmentarza żydowskiego w Gliwicach i działa na rzecz popularyzacji lokalnego dziedzictwa. O jego inicjatywie upamiętnienia Artura Kochmanna pisaliśmy w marcu –> Postać “godna naśladowania i okazania szacunku”. Nowa tablica pamiątkowa przy Berbeckiego”. Pomysł na razie jest w zawieszeniu bo został wycofany z sesji Rady Miasta. Nieoficjalnie dlatego, że było duże ryzyko braku większości dla uchwały. Przeciw miał być nie tylko klub PiS, ale wątpliwości mieli także niektórzy radni KO.

Botor w poniedziałek zdecydował się wydać specjalne oświadczenie, a działania Pesta określił mianem “nagonki politycznej”.

– Prawda historyczna nie posiada ani tożsamości polskiej, ani tożsamości niemieckiej. Prawda jest prawdą która zawsze leży gdzieś pośrodku. W takim duchu nauczam historii w klasach, pokazując, że każde wydarzenie można postrzegać z kilku perspektyw

– pisze Botor i dodaje, że w regionie przygranicznym w jakim leżały niemieckie Gleiwitz za czasów Kochmanna, przeplatały się różne wpływy i “konieczne jest nauczania obserwacji zjawisk i wydarzeń z różnych perspektyw”.

– Odnoszę wrażenie, że Panu Radnemu niestety nie zależy na prawdzie historycznej, o której gardłuje […] jedynym celem radnego jest znalezienie medialnej sensacji i pobudowanie swojego wizerunku w czasie trwania kampanii wyborczej

– pisze Botor i dodaje, że czuje rozgoryczenie faktem, “że na potrzeby zagrywek politycznych upolityczniony został kolejny fragment historii”.

Zarówno wpisy Pesta, jak i Botora spotkały się z żywą reakcją internautów. Ich posty zebrały kilkaset reakcji na facebook’u i były szeroko komentowane przez Internautów.

OD AUTORA: GLIWICE POTRZEBUJĄ ROZMOWY O SWOJEJ HISTORII

Na działania Olafa Pesta można pewnie machnąć ręką i skwitować, że “młody i niedoświadczony”. Ale nie powinno się, z dwóch powodów. Po pierwsze Pest nie jest anonimowym hejterem, ale aktywnym radnym w dużym mieście o bogatej, wielokulturowej historii. W dodatku to sam radny wytoczył armaty zgłaszając społecznika do ABW. W tym kontekście powinniśmy oczekiwać reakcji klubu PiS i zdystansowania się od jego działań.

Jest też drugi, znacznie szerszy powód. Działania Pesta zbiegają się z informacją, że władze Gliwic (te, którym Pest zarzuca proniemieckość), wystąpiły do IPN o ponowną weryfikację jednej z najlepiej opisanych przez historyków postaci przedwojennych Gleiwitz – Karla Schabika (podobnie jak Kochmann miał zostać upamiętniona na ulicach miasta). Oficjalnie dlatego, że “pojawiły się istotne wątpliwości dotyczące pewnych aspektów jego działalności”. Sygnalistami miały być osoby z bliskiego otoczenia zarządu miasta.

To pokazuje, że problem z perspektywami, o których pisze Botor, sięga znacznie głębiej niż do granic tylko jednej opcji politycznej. Dlatego Gliwice potrzebują dyskusji historycznej o swojej tożsamości i mozaice kulturowej, która przez wieki tworzyła miasto, a teraz może stanowić o jego dodatkowej wartości. Przez lata władze miasta unikały tego tematu. Tak jakby każda inna narracja niż polska zdarzyły się miastu “przez przypadek”, a nie “przez wieki”. Czas więc sobie wreszcie więcej opowiedzieć o tych perspektywach. Choćby po to, by w naszych lokalnych politykach było mniej kibolskiej retoryki, a więcej odwagi.

Michał Szewczyk

Subskrybuj powiadomienia
Powiadom o
15 komentarzy
 najwyżej ocenione
od najnowszych    chronologicznie 
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze