Remis na wagę utrzymania. Piast zostaje wśród najlepszych

Piłkarze Piasta Gliwice w przyszłym sezonie nadal będą grać w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Punkt na wagę pozostania w Ekstraklasie gliwiczanie wywalczyli we wtorek w Bydgoszczy.

Przez cały sezon Piast Gliwice grał w kratkę, stając się typową drużyną środka tabeli. Po kilku dobrych spotkaniach piłkarze rozbudzali nadzieję na grę o wyższą stawkę, by po serii porażek zbliżać się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Tak stało się na początku sezonu, kiedy po 6 kolejkach niebiesko-czerwoni mieli na koncie tylko trzy punkty. Dowodzący wówczas drużyną Angel Perez Garcia stał się ofiarą swoich dobrych wyników z końcówki ubiegłego sezonu, kiedy Piast wygrywał wysoko i efektownie. Hiszpan odparł jednak pierwsze pogłoski o zwolnieniu kilkoma ważnymi wygranymi, w tym na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. W październiku Piast rozegrał być może najlepszy mecz za kadencji Pereza Garcii, wygrywając przy Okrzei z mistrzem Polski Legią Warszawa 3:1.


W przerwę zimową drużyna wchodziła ze sporymi szansami na grę w grupie mistrzowskiej.

Na wiosnę to marzenie szybko prysło i tym razem ceną za słabe wyniki była już głowa hiszpańskiego szkoleniowca. Po jego zwolnieniu w połowie marca, okazało się, że na linii trener – władze klubu, doszło też do różnicy zdań na temat wizji rozwoju drużyny. Hiszpan sugerował nawet w jednym z wywiadów naciski ze strony prezesa Adama Sarkowicza na wybór składu pierwszego zespołu. Sarkowicz jednak zaprzeczał.

Nowym trenerem Piasta został Radoslav Latal. Efektu „nowej miotły” jednak nie było. Utytułowany na razie bardziej jako piłkarz niż trener, czeski szkoleniowiec musiał trochę poczekać na swoje pierwsze zwycięstwo. Udało się w połowie kwietnia w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Piast pod wodzą Latala wygrał do wtorkowego meczu 5 spotkań, ale też zanotował tyle samo porażek.

I taki był też cały sezon w wykonaniu niebiesko-czerwonych. Przeciętny.

Pytanie czy drużynę o dość skromnym, nawet jak na polskie warunki budżecie, stać na grę o wyższe lokaty. Wydaje się, że kibic Piasta musi przywyknąć do oglądania gry przyzwoitej i nic ponadto. Jeydnie incydentalnie przeplatanej spotkaniami na długo pozostającymi w pamięci (jak choćby wygrana z Legią, czy niedawny festiwal strzelecki z Bełchatowem).

Na koniec warto też podkreślić indywidualny sukces, jakim jest wyborna forma strzelecka Kamila Wilczka. Napastnik Piasta, który prawdopodobnie opuści klub po sezonie, ma duże szanse na zdobycie korony króla strzelców. Szkoda za to, że w przeciągu sezonu przepadł zupełnie Ruben Jurado. Hiszpan zdobył zaledwie cztery bramki, a większość spotkań rozpoczynał na ławce rezerwowych. Zgasł też niestety inny dotychczasowy filar Piasta, Tomasz Podgórski.
(msz)