Hulajnoga oraz rower szybsze od autobusu i tylko chwilę za samochodem. Próbny przejazd drogą rowerową z Sośnicy do centrum Gliwic w godzinach porannego szczytu podsumowano tak: warto przesiąść się na jednoślad.
Był to wyścig wyjątkowy i zakończony ciekawym rezultatem. Udział wzięli przedstawiciele władz, społecznicy i dziennikarze, a ścigali się na hulajnogach, rowerach, w samochodzie i autobusie. Pierwszy na mecie był samochód, ostatni – autobus. Na drugim miejscu jedna z kilku elektrycznych hulajnóg, dalej – rowerzyści. Ale, co warte odnotowania, auto przyjechało zaledwie kilka sekund przed hulajnogą i około dwie minuty przed rowerami.
– Dzisiejszy wyścig pokazał jedno: warto przesiąść się z samochodu i autobusu na rower lub hulajnogę – powiedział już na mecie, na skwerze Doncaster, wiceprezydent Gliwic Mariusz Śpiewok. Wziął udział w rajdzie na swoim – jak zażartował – oldskulowym, ale ulubiony rowerze z lat 90.
Rower wybrały także dwie dziennikarki (autorka artykułu – klasyczny, crossowy), mężczyźni z mediów postawili na e-hulajnogi. Razem z nimi „hulał” również gliwicki radny Marcin Kiełpiński, pokazując tę wyższość hulajnogi nad rowerem, że jechać mógł w stroju eleganckim, bez konieczności przebierania się w biurze.
Rajd zorganizowali zaś społecznicy z Gliwickiej Rady Rowerowej, którzy poruszali się i hulajnogami, i rowerami, a prócz tego – samochodem oraz autobusem.
Z Sośnicy do centrum – czas start
Wyścig wystartował z ulicy Jesiennej w Sośnicy, gdzie znajduje się stacja Gliwickiego Roweru Miejskiego, zaś meta była przy urzędzie miejskim. Pokazał jedno: mieszkańcy dzielnicy mają łatwy, szybki i bezpieczny dojazd do pracy w centrum, alternatywnymi do autobusu czy auta środkami lokomocji. I nie muszą nawet posiadać roweru własnego – wystarczy wypożyczyć miejski.
Do jazdy jednośladem zachęca na pewno nowa infrastruktura. Rajd miał na celu jej wypróbowanie. 10 czerwca do użytku oddano bowiem drogę rowerową wzdłuż ulicy Kujawskiej (znajduje się ona na trasie rowerowej G3, łączącej Sośnicę ze śródmieściem). Chodzi o zmodernizowany odcinek pomiędzy wiaduktem autostrady A1 a mostem nad Kłodnicą.
– Dzięki modernizacji tego fragmentu duża część trasy z Sośnicy do centrum jest bezpieczna – podsumował Tomasz Herud, prezes Gliwickiej Rady Rowerowej.
GRR chciała sprawdzić, czy nowy i bezpieczny odcinek ma jeszcze inną zaletę. Mianowicie – czy jadąca nim hulajnoga lub rower mogą być konkurencją dla samochodów i autobusów w godzinach szczytu. Jak pokazał wynik rajdu – mogą.
Auto tylko kilka sekund przed hulajnogą
Wyścig ruszył o godzinie 7.30, zakończył się przed 8.00. Jego uczestnicy zdążyli zrobić pamiątkowe zdjęcia, wiceprezydent akcję podsumować, a uczestniczka jadąca autobusem jeszcze nie dotarła. Komentarz chyba niepotrzebny.
Z kolei jeśli chodzi o samochód – minimalna przewaga nad jednośladami pokazuje, że warto zmienić środek lokomocji. Szczególnie latem. To nie tylko ekologiczne i zdrowe, ale i ekonomiczne, biorąc pod uwagę galopujące ceny paliwa.
Równo na Kujawskiej, dziurawo przy Barlickiego
Trasa rowerowa Sośnica – centrum polecana jest mieszkańcom dzielnicy, jadącym do pracy w śródmieściu. Ale koniecznie wypróbować powinni ją także mieszkańcy centrum Gliwic, bo na jej końcu, tuż przy skrzyżowaniu ulic Jesiennej i Wiślanej, znajduje się zmodernizowany teren rekreacyjny – słynna szachta. Ścieżki rowerowe są na niej przednie!
Odcinkiem wzdłuż Kujawskiej jedzie się naprawdę dobrze. Ten zmodernizowany, półtorakilometrowy fragment kosztował ponad 3 mln zł. W ramach inwestycji wykonano drogę dla rowerów, chodnik, zatoczki autobusowe oraz oświetlenie i kanalizację deszczową.
Cała trasa idealna oczywiście nie jest. Popracować należy szczególnie nad jej początkiem w Sośnicy. Dużo do życzenia pozostawia końcówka, czyli ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż ul. Barlickiego. Nawierzchnia dziurawi się, stwarzając niebezpieczeństwo upadku, szczególnie dla osób jadących na hulajnogach. Wprawdzie dzień przed wyścigiem robotnicy skwapliwie ją naprawiali, ale łaty już się prują…
Jako rowerzystka dodam: popracować trzeba jeszcze nad czymś innym – świadomością pieszych, ale i samych cyklistów. Ci pierwsi muszą nauczyć się chodzenia po chodniku, gdy wyraźnie oddzielono go od ścieżki rowerowej, ci drudzy – pozostawienia ulicy samochodom, gdy obok jest droga dla rowerów.
Skończyły się czasy niechęci do rowerów?
Do ideału nam daleko. Gliwice sporo jeszcze w temacie rowerowej infrastruktury muszą zrobić. Cieszy jednak, że w końcu, po latach zastoju, coś ruszyło.
– Uruchamiamy projekt rozbudowy ścieżek rowerowych oraz systematycznie planujemy kolejne trasy – zapewnił wiceprezydent Mariusz Śpiewok. – Rozwój spójnej sieci, łączącej różne części Gliwic, to jeden z celów naszej polityki transportowej i ekologicznej – dodał.
Tym, którzy mimo wszystko będą krytykować, że „mało”, przypominam: gdyby poprzedni prezydent, a dziś senator, Zygmunt Frankiewicz wziął się za rowerową infrastrukturę tak, jak wzięto się teraz, mielibyśmy w Gliwicach już całkiem niezłą sieć dróg oraz ścieżek. Fakt, że wciąż jest ich mało, to zasługa ówczesnej, powiedzmy to sobie szczerze, anytrowerowej polityki.
Marysia Sławańska