Spec od wizerunku doradzał urzędnikom za ponad 100 tys. zł. Efekty? Trudno powiedzieć

103 tysiące złotych zgarnął za współpracę z gliwickim Magistratem znany doradca wizerunkowy i publicysta Eryk Mistewicz.

Urzędnicy konsultowali się z nim m.in. w zakresie prowadzenia miejskiego konta na facebook’u i twitterze.

Mistewicz to jeden z najbardziej znanych ekspertów od medialnego wizerunku w Polsce.

– Fascynują mnie skuteczne formy komunikacji, marketingu, kształtowania postaw i decyzji. Wspomagam realizowanie przez moich klientów wytyczonych celów. Media, biznes, polityka. Tworzę marki firm, miast i ludzi – reklamuje się na swojej stronie internetowej Mistewicz.

W swojej karierze przygotowywał m.in. strategie komunikacyjne dla wchodzącego do Polski biznesu zagranicznego, a także dla firm polskich. Jest jednym z głównych popularyzatorów serwisu Twitter w Polsce. Doradzał m.in. Maciejowi Płażyńskiemu i Zbigniewowi Relidze. Mistewicz kojarzony jest raczej z centrum i prawą stroną sceny politycznej (stale publikował m.in. w tygodnikach „Uważam Rze”, „Do Rzeczy”). Sam zaznacza jednak, że nie jest „związany na wyłączność z żadną partią polityczną”.

W zeszłym roku przyszedł czas na współpracę z gliwickimi urzędnikami. Umowa między Miastem, a Erykiem Mistewiczem została podpisana 27 maja 2014 roku. Dlaczego zdecydowano się na Mistewicza? Tego urzędnicy nie zdradzają. Do jego wyboru nie był konieczny konkurs, bo kontrakt opiewał poniżej ustawowo przewidzianych 30 tys. euro.

Na czym polegała współpraca Mistewicza z Miastem?

Na podstawie zawartej umowy Mistewicz miał zająć się m.in.:
– dokonywaniem dla Miasta stałych analiz dynamiki zmian na rynku mediów (zwracając uwagę na możliwość skutecznego dotarcia do grupy docelowej przy „wykorzystaniu optymalizacji kosztów dotarcia”)
– analizą potencjału wizerunkowego i marketingowego Miasta
– wsparciem z zakresu sytuacji kryzysowych
– przygotowaniem stałego aktualizowania i prowadzeniem bazy danych liderów opinii: dziennikarzy oraz szefów wydawnictw i członków kierownictw mediów, którzy mieli być cyklicznie informowani o wydarzeniach związanych z Miastem
– wsparciem w zakresie uruchomienia i prowadzenia własnych kanałów m.in. tzw. nowych mediów (facebook, twitter)

Urzędnikom trudno wskazać konkretne korzyści, jakie przyniosła współpraca z popularnym doradcą.

– Przedmiotem umowy było świadczenie usług doradczych z zakresu media relations oraz konsultacje w zakresie strategii komunikacji Miasta Gliwice w nowych mediach – informują lakonicznie.

Patrząc na obiektywne wartości w serwisach społecznościowych, efekty drogiej współpracy na koszt podatnika nie rzucają na kolana.

Ponad 11 tysięcy tzw. „lajków” na facebook’u, to wynik plasujący oficjalny profil Miasta daleko z tyłu za serwisami prywatnymi, niedysponującymi komfortem współpracy z doradcą wizerunkowym. Również w przypadku Twitter’a (ok. 370 tzw. obserwujących) trudno mówić o realnym sukcesie.

Umowa została podpisana na okres siedmiu miesięcy i wygasła z końcem grudnia 2014 roku. Jednak, jak informują urzędnicy współpraca ta będzie kontynuowana. Nie ma jeszcze decyzji w jakim zakresie.
(msz)