Gliwickie PiS i PO nie chcą zamknięcia dla ruchu starówki. Pomysł miasta popiera natomiast spore grono społeczników. Dyskusja na ten temat nabiera rumieńców, a jej rezultat ukształtuje obraz ścisłego centrum Gliwic na wiele lat.
Gliwicka starówka bez samochodów – to jedna z obietnic wyborczych Adama Neumanna, która po raz pierwszy pojawiła się w programie wyborczym jego poprzednika Zygmunta Frankiewicza już w 2014 roku. Pomysł długo nie mógł doczekać się realizacji. Pierwsze zmiany w tym zakresie to ograniczenie ruchu na ul. Siemińskiego w 2018 roku. Rok później, w 2019 roku zdecydowano o zamianie woonerfu w deptak z ograniczonym dostępem dla kierowców. Pomysł do tej pory budzi mieszane uczucia m.in. ze względu na nieczytelny dla wielu kierowców układ, co sprawia, że ruch samochodów na ulicy mimo jej zamknięcia nadal jest spory.
W 2020 roku, na fali pandemii przystąpiono do zamykania uliczek starówki (dzięki temu przedsiębiorcy zyskali dodatkowe miejsca pod ogródki). W kolejnych latach stopniowo poszerzano obszar strefy ograniczonej dostępności. W tym roku pomysł ma zostać sfinalizowany, a starówka przyjazna pieszym i rowerzystom ma domknąć się w kwartale ulic między Placem Inwalidów Wojennych i ul. Górnych Wałów (szczegóły –> Ważne zmiany na Starówce i ul. Siemińskiego! Kolejne uliczki będą zamknięte dla samochodów (mapki)). Na ostatnim etapie realizacji pomysł wywołał duże emocje. Zaprotestowała część przedsiębiorców, a oficjalnego wsparcia udzielili im działacze Konfederacji i Narodowcy (przeczytaj –> Protest przeciwko zamykaniu uliczek starówki. „Plany zmiany w ruchu nie były z nami konsultowane”).
Jakie zdanie na temat pomysłu miasta mają gliwiczanie? Zapytaliśmy o zdanie społeczników i przedstawicieli partii politycznych mających radnych w Radzie Miasta.
ROWEROWE GLIWICE: „TO SPRAWDZONY POMYSŁ NA ZWIĘKSZENIE ATRAKCYJNOŚCI STARÓWKI”
Wyłączenie ulic z ruchu samochodowego jest sprawdzonym pomysłem na zwiększenie atrakcyjności danego miejsca, poprawę bezpieczeństwa i ułatwienie dostępu dla szerszej grupy mieszkańców. Przykłady z innych miast pokazują, że jest to dobry kierunek.
Wyłączenie obszarów z ruchu za każdym razem wywołuje konflikty. Często górę biorą emocję, a nie zweryfikowane dane.
Negatywne głosy i obawy pojawiły się już przy pierwszym etapie zamykania starówki. Wówczas wielu uważało, że restauracje upadną, a brak miejsc postojowych spowoduje paraliż komunikacyjny. Nic takiego się nie stało (przeczytaj pełną treść stanowiska –> Starówka bez samochodów – fakty, mity i co z tego wynika)
PAWEŁ KOBYLIŃSKI (PO): „W OBECNEJ FORMIE JESTEM PRZECIWNY”
Uważam, że jeśli zamyka się jakiekolwiek ulice na początku należy zadbać o infrastrukturę parkingową zarówno dla mieszkańców danej ulicy, przedsiębiorców mających na danej ulicy swoje biznesy, jak i zapewnić dogodny dojazd dla osób chcących przyjechać w dane miejsce. Jednocześnie należy pamiętać, że praktycznie nie były przeprowadzone konsultacje z mieszkańcami i lokalnymi przedsiębiorcami, co w mojej ocenie jest niedopuszczalne. Kolejną sprawą jest pośpiech w komunikowaniu tego rozwiązania.
Takie sprawy należy ogłaszać z dużo, dużo większym wyprzedzeniem, aby osoby taką decyzją dotknięte miały szanse w pełni zareagować.
Konkludując w obecnej formie jestem przeciwny – najpierw infrastruktura, konsultacje, a potem dopiero decyzje – nigdy na odwrót (pełna treść stanowiska –> „I może wilk będzie syty, ale owce do tej pory pokorne, zaprotestowały”).
PIS: GLIWICE TO NIE KRAKÓW
W naszej opinii zamykanie uliczek starówki nie jest pożądane na dzień dzisiejszy. Przeprowadzony przed laty generalny remont uliczek starego miasta w sposób znaczący utrudnił przedsiębiorcom możliwość zarobkowania. Czasy pandemii przy jednoczesnym niewielkim wsparciu włodarzy miasta również istotnie przyczyniły się do ograniczenia możliwości funkcjonowania biznesu w tym miejscu. Mając na względzie powyższe na dzień dzisiejszy zamknięcie ruchu samochodowego niczego nie poprawi, a stworzy dużo niedogodności dla dużej grupy mieszkańców oraz funkcjonujących tu firm. Podsumowując nie jesteśmy przeciwni rozważenia stopniowego ograniczenia ruchu na starym mieście, jednak wyłącznie poprzez dialog z zainteresowanymi użytkownikami oraz mając świadomość że Gliwice nie są tak turystycznym miastem jak Kraków.
ANDRZEJ WAWRZYCZEK (OSOM GLIWICE): „JESTEM ZA, TO SZANSA NA ZDROWĄ PRZESTRZEŃ DLA MIESZKAŃCÓW I GOŚCI”
Jestem zdecydowanym zwolennikiem zamknięcia Starego Miasta dla samochodów. Oczywiście należy to zrobić po stosownych konsultacjach ze wszystkimi zainteresowanymi stronami i z zachowaniem możliwości dojazdu do posesji dla mieszkańców i najemców. Nie mam natomiast wątpliwości, że po latach prosamochodowej polityki władz miasta, wszystkim nam potrzebny jest obecnie porządny detoks. Wbrew obawom przedsiębiorców działających na Starym Mieście, szerokie otwarcie centrum dla komunikacji pieszej i zrównoważonej mobilności może dać ich biznesom drugi oddech. Wsłuchiwałem się dość dokładnie w głosy przeciwników zamykania uliczek Starego Miasta. Dało się wśród nich usłyszeć lęk przed zmianą, ale też brak wiary w przywiązanie klientów do marki, którą sklepy i lokale działające wokół Rynku wypracowywały latami.
Stare Miasto już od dawna nie jest dogodnym celem dla zmotoryzowanych klientów, którzy tracą czas na krążenie po wąskich uliczkach. Ci przypadkowi konsumenci, zatrzymujący się tu wyłącznie przejazdem, już dawno odpłynęli do zaopatrzonych w wygodne parkingi centrów handlowych.
Śmiem twierdzić, że zostali przede wszystkim okoliczni mieszkańcy i ludzie autentycznie zauroczeni klimatem Starego Miasta, dla których zakupy gdzie indziej nie są opcją. Obie te grupy na zamknięciu centralnej części miasta mogą tylko zyskać. To zachęta, żeby w kawiarni przysiąść na dłużej, a nie tylko porwać kawę na wynos i ruszyć dalej. To zdrowa przestrzeń dla mieszkańców i gości.
KAJETAN GORNIG (ENERGIA DLA GLIWIC): „ZAMYKANIE DLA RUCHU STARÓWKI TO WYLEWANIE DZIECKA Z KĄPIELĄ”
Plan zamknięcia gliwickiej starówki jest instrukcją jak wylać dziecko z kąpielą, w pianie, i kolorowych bańkach. Każdy dobry pomysł można realizować tak, aby skłócić ludzi i skompromitować dobre intencje. Pomysł jest nieprzygotowany i nieprzemyślany – i co tu dalej mówić – konfliktuje mieszkańców. Obecnie nie ma możliwości zamykania dalszych ulic, ze względu na brak miejsc postojowych, zarówno dla mieszkańców dzielnicy, pracowników, czy korzystających z usług. Nie ma sensownej komunikacji autobusowej i z całym szacunkiem, nie każdy przyjedzie na hulajnodze.