Niesamowite widowisko w Bielsku-Białej.
Po arcyciekawym meczu 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, Piast pokonuje Podbeskidzie 4:2.
Kibice Piasta mieli prawo spodziewać się ciężkiej przeprawy – gliwiczanie w tym sezonie nie błyszczą w wyjazdowych potyczkach. Jedyne, choć bardzo prestiżowe 3 punkty na wyjeździe, Piast zainkasował w starciu z Górnikiem.
Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego obie drużyny żwawo ruszyły do ataku. Raz po raz robiło się groźnie, zarówno pod bramką gospodarzy, jak i w polu karnym Piasta.
Goście z Gliwic mogli mówić o prawdziwym szczęściu, gdy w 8 minucie Piotr Brożek ewidentnie sfaulował Sokołowskiego.
Ku zdziwieniu chyba wszystkich zgromadzonych na stadionie, sędzia nie dopatrzył się przewinienia i nie podyktował rzutu karnego. Kilkadziesiąt sekund później, wyraźnie poirytowany błędem arbitra, Sokołowski oddał piekielnie mocny strzał, który na raty wyłapał Cifuentes.
Goście rozbudzenie śmiałymi atakami Podbeskidzia ruszyli do ataku. Piast powinien wyjść na prowadzenie w 15 minucie gdy składną akcję całego zespołu efektownym dryblingiem kończył Saša Živec. Słoweniec trochę za daleko wypuścił sobie futbolówkę i zarobił żółtą kartkę za nieeleganckie wejście w bramkarza rywali.
Co się odwlecze, to nie uciecze – dwie minuty później gliwiczanie cieszyli się z pierwszej bramki. Fenomenalnym, kilkudziesięciometrowym podaniem do Kamila Wilczka popisał się Kornel Osyra.
Napastnik Piasta przyjął piłkę na klatkę piersiową, efektownym półobrotem zmylił parę stoperów Podbeskidzia i skierował piłkę do bramki.
Wraz z upływem czasu rosła przewaga Piasta, lepsze wyszkolenie techniczne gliwiczan dawało o sobie znać. Dziesięć minut później było już 2:0 dla podopiecznych trenera Garcii. Po mocnym strzale Estończyka Konstantina Vassiljeva skiksował bramkarz Podbeskidzia.
Piłka przełamała ręce golkipera gospodarzy i całym obwodem przekroczyła linię bramkową.
Kilka minut później Piasta znowu groźnie atakował. Po fantastycznym rajdzie Szeligi prawą stroną, Badia z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę. Pod koniec pierwszej połowy Hiszpan groźnie uderzał tuż obok słupka bramki. Szybka i płynna gra zwieńczona dwoma bramkami – do szatni gliwiczanie schodzi w dobrych humorach.
Po przerwie tempo meczu nie siadło. Piast dominował, umiejętnie odbierając ataki zdesperowanych gospodarzy. W 63 minucie na 3:0 podwyższył Hebert. Po rzucie rożnym do Brazylijczyka zagrywał rewelacyjny Osyra, dla którego była to druga asysta w meczu.
Usatysfakcjonowani tak okazałym prowadzeniem, gliwiczanie na moment utracili koncentrację. Po faulu Bartosza Szeligi w polu karnym, pierwsze trafienie dla gospodarzy zaliczył Marek Sokołowski.
Chwilę później Piast odzyskał trzybramkową przewagę po perełkowej akcji w ofensywie.
Po składnej wymianie podań z ostrego kąta futbolówkę do bramki wpakował Szeliga, który tym samym zrehabilitował się za karnego sprzed kilku minut.
Po bramce na 4:1 z gospodarzy uszło powietrze. Piast spokojnie raz po raz wyprowadzał groźne kontry. Wynik spotkania, w 91 minucie ustalił Sokołowski precyzyjnym strzałem sprzed pola karnego.
Po poniedziałkowym meczu „Piastunki” od strefy mistrzowskiej dzielą już tylko dwa punkty.
A już w najbliższy piątek gliwiczanie będą mieli szansę na podtrzymanie zwycięskiej passy. 7 listopada na Stadion Miejski przy ul. Okrzei przyjedzie Górnik Łęczna.
(mpp)