To pomysł, który może zupełnie zmienić centrum Gliwic. Od lat figuruje jako jedna z obietnic wyborczych prezydenta Zygmunta Frankiewicza.
Cztery miesiące temu oddano do użytku DTŚ, a ruch samochodowy w centrum już okrzepł. Być może to dobry moment by wrócić do zakurzonej, ale ciągle atrakcyjnej koncepcji stworzenia deptaka na ul. Zwycięstwa.
KWESTIA PRIORYTETÓW
Nie jest tajemnicą, że władze Gliwic przychylniejszym okiem patrzą na inwestycje, których realizacja zależy od środków unijnych. Traktowane są priorytetowo by nie stracić możliwości na znaczne wsparcie finansowe. To m.in. centrum przesiadkowe (wybrana została już koncepcja architektoniczna obiektu) czy zagospodarowanie terenów po Fabryce Drutu w rejonie ul. Dubois. Obie inwestycje będą realizowane w rejonie ul. Zwycięstwa i choćby dlatego znalezienie dobrego pomysłu na zagospodarowanie tej arterii będzie w najbliższych miesiącach stale powracać.
– Zapewniam, że pomysł nie umarł, nikt nie podjął decyzji o rezygnacji, ale w tej chwili trudno powiedzieć, kiedy inwestycja może zostać podjęta – mówi nam Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic. – Realizujemy w tej chwili wiele przedsięwzięć i nie można przegiąć, przeinwestować, bo wtedy będzie problem – dodaje.
Choć o nowym pomyśle na ulicę, władze Gliwic mówiły wielokrotnie (ostatnio w 2015 roku), nigdy nie została ona w pełni skonkretyzowana. Na przestrzeni lat pojawiały się różne koncepcje ograniczenia ruchu. Najpierw od skrzyżowania z ul. Dolnych Wałów do Rynku, potem odcinek ten wydłużono aż do ul. Wyszyńskiego, by w końcu rozważać zamknięcie arterii na całej długości.
– Zamknięcie ulicy nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Wystarczy zmienić priorytety ruchu na ulicy – ułatwić ruch pieszy (poszerzyć chodniki, zlikwidować bariery, wystające studzienki czy bardzo zawężające trakt kosze na śmieci), zorganizować miejsce na ogródki letnie, dodać ławki oraz koniecznie ścieżki rowerowe, a następnie wprowadzić politykę preferującą usługi centrotwórcze w najmowanych przez miasto lokalach – mówi dr inż. arch. Agata Twardoch z Katedry Urbanistyki i Planowania Przestrzennego, Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej.
ŚPIESZ SIĘ POWOLI
Inna możliwość, o której często się wspomina, i której nie wyklucza rzecznik Jarzębowski, to etapizacja inwestycji i jej „prototypowanie”, w zależności od potrzeb mieszkańców.
– W centrum Kopenhagi proces zmian trwał kilkadziesiąt lat. A zamykania ulic następowało w siedmiu etapach. Zaczęto od jednej ulicy. Pojawiły się protesty właścicieli sklepów. Mówili, że stracą klientów. Okazało się, że klientów jest więcej, wkrótce zamknięto więc kolejne ulice
– mówił w niedawnym wywiadzie dla 24gliwice.pl dr hab. inż. arch. Michał Stangel architekt i urbanista z Politechniki Śląskiej.
Argumentów za taką „zachowawczą strategią” w ostatnich latach jest w Polsce wiele. Stworzyć deptak chce wiele samorządów, ale nie wszyscy potrafią zrobić go dobrze. Problemem jest animowanie ulicy i tchnięcie w niej nowego ducha. Za przykład nieudanej rewitalizacji miejskiej uchodzi m.in. ul. Sienkiewicza w Kielcach. Jej remont kosztował 4 mln euro, ale ludzi jest na niej mniej niż przed zmianami. Trudne początki zanotowała też przebudowana (koszt 12 mln złotych) ul. Mariackiej w Katowicach. Dziś gwarny i pełen ludzi deptak, przez pierwsze lata świecił pustkami, a urzędnicy i animatorzy życia kulturalnego w mieście, stawali na głowie by ożywić to miejsce. Pytanie, czy efekt odwrotny od oczekiwanego nie grozi też przepełnionej bankami ul. Zwycięstwa?
– Szczególnie ważne jest dobre wykonanie, zgodne z systemem polityki przestrzennej dla całego miasta. Takie, które będzie sprzyjające ruchowi pieszemu i rowerowemu. Np. lepsza komunikacja publiczna, więcej ścieżek rowerowych, szersze i wygodniejsze chodniki (kostka granitowa nie jest dobra dla ruchu pieszego!). To może pomóc odwrócić trend pustoszenia centrum. Ulica Zwycięstwa, mimo wielkiego potencjału, po 18 świeci pustkami – nie ma w zasadzie po niej po co chodzić: wszystkie usługi wyniosły się do centrów handlowych, zostały banki i sklepy z najtańszym asortymentem – zaznacza Agata Twardoch.
STARÓWKA STUDZI EMOCJE
Być może w przypadku ul. Zwycięstwa zadziała podobny mechanizm, jak na gliwickiej starówce. Rewitalizacja uliczek zachęciła do otwierania nowych lokali, powstały małe knajpki i restauracje, a zarządcy budynków masowo wzięli się za odświeżanie zniszczonych elewacji kamienic. Casus starówki każe jednak z większą ostrożnością podchodzić do magistrackich zapowiedzi. Na uliczkach starego miasta też miała powstać strefa bez ruchu samochodowego. Jednak pomimo obietnic, urzędnicy zdecydowali się na wariant pośredni, który zupełnie rozmył pierwotną ideę. Wprowadzono m.in. bezwzględne pierwszeństwo pieszych i ograniczenie prędkości do 20 km/h, które w praktyce niewiele zmieniły. W przypadku ul. Zwycięstwa ma być jednak inaczej, tak przynajmniej zapewnia rzecznik prezydenta.
– Ale żadnymi terminami rzucać nie będę, bo po prostu ich jeszcze nie ma – zastrzega.
Koszt zamknięcia ul. Zwycięstwa na całej długości urzędnicy szacują na kilkanaście milionów złotych.
Michał Szewczyk
wizualizacja na zdjęciu głównym: Marta Kwolek, projekt graficzny zrealizowany w trakcie zajęć studenckich na temat przestrzeni miejskiej w Gliwicach.