Takie będą nasze miasta w przyszłości. „Na smart city natkniemy się jeszcze w mieszkaniu”

Miasto jak luksusowy samochód, pełne elektroniki, która pomaga nam w codziennym życiu? Idea „smart city” szturmem zdobywa wyobraźnie inżynierów, ale i wielu samorządów (także w Polsce).

Jak mówią Jarosław Czaja i Ewa Kieczka z gliwickiej firmy Future Processing, prawdziwy boom na nowinki techniczne w miastach dopiero przed nami.

Michał Szewczyk, 24gliwice.pl: W jaki sposób smart city może realnie wpłynąć na nasze życie? Wychodzi Kowalski z domu i…

Jarosław Czaja: – I rozwiązanie typu smart city spotyka go jeszcze nim wyjdzie z mieszkania. Np. deweloper dzięki analizie danych z różnych źródeł, powiedzmy na temat jakości powietrza czy ruchu miejskiego, może podejmować decyzję o wybudowaniu mieszkań w takiej, a nie innej lokalizacji (takie szczegółowe dane zbiera już m.in. Barcelona). Decyzja o tym, gdzie przysłowiowy Kowalski uda się po wyjściu z domu to także konsekwencja idei smart city – np. monitoring spalin i gazów determinuje do jakiego przedszkola czy szkoły puści swoje dziecko. Odpowiednie aplikacje wskażą mu także wolne miejsce parkingowe? Dane wskazuję, że 20% ruchu w miastach generowane jest przez szukanie miejsca parkingowego. Dzięki rozwiązaniom smart city Kowalski zaoszczędzi czas, a to dodatkowo pozytywnie wpłynie na środowisko naturalne. Tą historię można dalej ciągnąć, od rozwiązań związanych ze zdrowiem aż po zarządzanie budynkami.

Ewa Kieczka: – Dobrym przykładem jest też bezpieczeństwo i kwestia tzw. inteligentnego monitoringu. Zazwyczaj operator nadzoruje wydarzenia w mieście na podstawie obrazu z kilkudziesięciu kamer. Taka osoba może pewne sytuacje przeoczyć, czegoś nie zauważyć. Po 22 minutach obserwacji obrazu zaczynamy się do niego przyzwyczajać i nasz mózg się męczy. Tzw. inteligentny monitoring za pomocą algorytmów wspiera operatora i sam wskazuje miejsca, na które ten powinien zwrócić uwagę. To rozwiązanie porównałabym do autokorekty w „wordzie”: nie ingeruje w treść, nie zmienia jej, tylko wskazuje miejsce gdzie mógł wystąpić błąd.

JCZ: – Tradycyjny monitoring pozwala reagować najczęściej post factum, a w tym wypadku działania można podejmować dużo szybciej, w czasie rzeczywistym.

– Na pełne realizowanie idei „smart city”, czyli miasta przepełnionego nowinkami technologicznymi mogą sobie pozwolić jedynie najwięksi i najbogatsi. W Polsce samorządy wybierają poszczególne elementy tej koncepcji. Taki system może działać sprawnie?

JCZ: – Na pewno w tym zakresie mamy ? mówię to w imieniu inżynierów – duże pole do popisu. Technologia pozwala na to, by wszystkie systemy były spójne. Jednak ogromny, zintegrowany system jest atrakcyjny na poziomie wizji, ale nie zawsze jest możliwy do realizacji. Optymalnie jest wdrażanie tego typu rozwiązań etapami, wyciągając wnioski z każdej fazy i umiejętnie je interpretując.

– ?Na smart city jest moda, która wymusza zachowania nierealne, za tym idą koncerny IT, które chcą zarobić, wmawia się, że jest to potrzebne” – to słowa prezydenta Frankiewicza z jednego z posiedzeń Komisji Rozwoju Miasta i Inwestycji.

JCZ: – W komentarzu prezydenta na pewno jest ziarno prawdy, ale przestrzegałbym przed generalizacją. Są firmy, które silnie patrzą na potrzeby użytkownika, czyli mieszkańca. My wspólnie z Microsoftem, których jesteśmy strategicznym partnerem w zakresie smart city, idziemy trybem „człowiek”, a nie technologią i produktami. Być może dobra jest forma małych kroków – produkt adresować pod konkretne potrzeby. Ryzyko, że gmina straci czy źle zainwestuje jest na pewno mniejsze.

EK: – Warto także podkreślać, że smart city umożliwia lepsze zarządzanie miastem. Np. jeżeli monitoring wskazuje, że w danym miejscu często dochodzi do bójek czy dewastacji, to jest to sygnał dla służb, że tam powinien pojawić się patrol. Jeżeli gdzieś, np. na przystanku, regularnie pojawiają się śmieci, to można po prostu postawić śmietnik. W ten sposób można zaprojektować miasto tak, aby odpowiadało realnie na potrzeby mieszkańców.

– Jako Future Processing opracowaliście niedawno tzw. inteligentny monitoring sieci wodociągowych, pomagający oszczędzać wodę we Wrocławiu.

JCZ: – Idea jest taka, że monitorujemy stan sieci, dzięki czemu można szybciej zareagować w przypadku awarii. Mamy wygodny wgląd w to jak sieć zachowuje się na danym obszarze. Jeżeli są duże straty wodne (np. uszkodzenie albo ktoś kradnie wodę), szybko możemy zareagować i to naprawić. Tracimy mniej wody, mieszkaniec mniej płaci, a to wszystko ma przełożenie na finanse i ekologię.

– Kto poza kadrą inżynierską i informatykami przygotowuje te projekty? Pytam ponieważ w Gliwicach jakiś czas temu powstała „inteligentna sygnalizacja świetlna”, która faktycznie pomaga kierowcom, ale ktoś zapomniał o tym, że w mieście są też piesi, którzy teraz absurdalnie długo czekają na przekroczenie ulicy.

JCZ: – Na pewno opłaca się wciąganie w rozmowy użytkowników i osoby, które znają daną domenę. Nie byliśmy ekspertem od wodociągów, ale w konsekwencji nowego projektu, w naszym zespole pojawiły się osoby, które były takimi „ekspertami domenowymi”. Robienie rozwiązania, które jest technicznie doskonałe, ale powstaje w oderwaniu od potrzeb branży i biznesu jest mocno ryzykowne. Nauczyliśmy się tego na swoich błędach.

EK: – Przygotowując tzw. inteligentny monitoring, zrobiliśmy cykl warsztatów z siedmioma różnymi miastami. Konsultowaliśmy projekt z komendantami straży miejskiej, władzami miast i osobami obsługującymi na co dzień monitoring. Pytaliśmy z czym mają największe problemy.

– Smart city moment kulminacyjny ma już za sobą czy „boom” na nowinki techniczne w miastach dopiero przed nami?

JCZ: – Jestem przekonany, że jesteśmy obecnie na wczesnym etapie tej koncepcji. Kiedyś systemy komputerowe były proste, w ustalony sposób pomagały człowiekowi. Teraz same zaczynają się uczyć. Mogą podejmować coraz mądrzejsze decyzje i to może doprowadzić do zmian w wielu obszarach. Taki trend widać w medycynie, gdzie maszyny pomagają już w postawieniu prawidłowej diagnozy. Nie biorą za nią odpowiedzialności, ale sugerują co się może wydarzyć.

– Rozwiązania smart city często porównuje się do ludzkiego ciała. Jest swoisty układ nerwowy, są czujniki, które pełnią funkcje receptorów i cały szereg powiązanych ze sobą połączeń. Ale człowiek też choruje. Gdzie są więc słabe punkty smart city?

JCZ: – Ta medyczna analogia jest jak najbardziej na miejscu. Dostęp do dużej ilości danych daje korzyści, ale niesie ze sobą także ryzyka. Na przykład na bazie obrazów medycznych łatwiej możemy stwierdzić, że dany obszar w ciele człowieka to nowotwór i szybciej rozpocząć leczenie, ale z drugiej strony teoretycznie ktoś może do takiej dokumentacji dotrzeć i ją wykorzystać w inny sposób, np. ubezpieczyciel nas nie ubezpieczy. Nie ma też systemów idealnych, inteligentny system miejski nie będzie tu wyjątkiem. Myślę, że mimo wszystko jest to przyszłość i komputery z odpowiednim oprogramowaniem będą mylić się rzadziej niż ludzie, co nie znaczy, że nigdy. Ostatnio w USA, w pół-autonomicznym samochodzie sterowanym autopilotem zginął człowiek, ale z drugiej strony przewiduje się, że dzięki rozwiązaniom typu ?autopilot? na drogach będzie ginąć pięć razy mniej ludzi.


czaja2Jarosław Czaja ? w ciągu 16 lat przekształcił Future Processing z firmy kilkuosobowej w prawie 700 osobową. Jest przywiązany do myśli, że z pomocą technologii można dostarczać rozwiązań, które pozwolą ludziom wejść w lepszą przyszłość. Od stycznia 2016 r. firma jest partnerem strategicznym firmy Microsoft.

Ewa Kieczka ? pełni rolę Brand Managera w komórce Smart City Future Processing. Z marketingiem i branżą IT związana jest od wielu lat, realizując projekty dla międzynarodowych klientów.

Przeczytaj też: ?W Gliwicach sporo przedsięwzięć można realizować lepiej?. Przepis na dobre miasto, wywiad z architektem i urbanistą dr. hab. Michałem Stangelem z Politechniki Śląskiej.