Gliwicki Teatr Muzyczny, jaki znamy – spod znaku operetek i musicali – odchodzi do przeszłości. Urzędnicy szukają nowego, „bardziej oszczędnego” pomysłu.
W kuluarach mówi się, że zespół muzyczny (już teraz zmniejszony o połowę), zostanie ograniczony do niezbędnego minimum, a na deskach teatru pojawią się mniej kosztowne niż operetki sztuki dramatyczne. Na razie dramat przeżywają artyści od lat związani z teatrem. Zwolniono już kilkadziesiąt osób, a ci, którzy pozostali, są zakładnikami urzędniczego kunktatorstwa.
CZARA PRZELEWAŁA SIĘ OD DAWNA
18 marca 2014 roku. Posiedzenie Komisji Edukacji, Kultury i Sportu. Dyrektor GTM Paweł Gabara, od kilkunastu minut referuje plany inwestycyjne placówki.
– Zastępca Prezydenta Miasta Krystian Tomala przekazał, że nie zgadza się ze stwierdzeniem, że Gliwicki Teatr Muzyczny powinien być wizytówką miasta, gdyż w mieście jest dużo jednostek i one składają się na obraz Gliwic. Ważna jest natomiast efektywność wydawanych środków. Podsumował, że istotna jest strona finansowa wszystkich działań i przedstawionych planów – czytamy w protokole posiedzenia.
Choć dokument to zazwyczaj nudny i do bólu formalny, w tym przypadku czuć napięcie. Jak mówi jeden ze świadków tego posiedzenia, na sali pojawiają się niezaprotokołowane argumenty ad personam, które dodatkowo podgrzewają atmosferę.
– Ktoś z Opolszczyzny nie będzie się wypowiadał na temat kultury w Gliwicach – miał powiedzieć jeden z dyskutantów pochodzącemu spoza Gliwic Tomali.
Ale czara goryczy została przelana już wcześniej. Dyrekcji teatru urzędnicy zarzucają złe zarządzanie placówką i jego zadłużanie.
Rok później Gabary w Gliwicach już nie ma. Składa rezygnację pod koniec stycznia 2015 roku.
? Przez długi czas Gliwicki Teatr Muzyczny uważany był za wizytówkę miasta, a jego sukcesy ? za powód do dumy. Ta ocena zmieniła się radykalnie trzy lata temu, gdy nastąpiły zmiany personalne w Urzędzie Miasta ? powie niedługo później Gabara w wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego”.
Władze Gliwic rozpoczynają poszukiwania nowego dyrektora, który ich zdaniem baczniej zwróci uwagę na finansową stronę zarządzania GTM-em.
„TAK TRAGICZNEJ SYTUACJI NIE SPOTKAŁEM”
Po nierozstrzygniętym i pełnym znaków zapytania konkursie, urzędnicy rezygnują z tej formy wyboru dyrektora i decydują o powołaniu na to stanowiska Grzegorza Krawczyka, który z sukcesami od marca 2009 roku prowadzi Muzeum w Gliwicach. Na nominację jednak nie wyraża zgody Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]40-osobowa orkiestra została ograniczona do 20 osób. Lecą głowy także w administracji.[/perfectpullquote]Kandydatura wisi na włosku. Wiceprezydent Tomala pojawia się na wyjazdowych spotkaniach rządu w Krakowie i Wrocławiu. Próbuje przekonać Warszawę do gliwickiego rozwiązania. Ostatecznie wypracowuje zgodę, ale jest też jeden warunek. Nowy dyrektor nie może łączyć dyrektorskich funkcji. Krawczyk w muzeum zostaje więc urlopowany i z początkiem września rozpoczyna przygodę z teatrem (nie pierwszą w swojej karierze bowiem w 2004 roku był już w Gliwicach zastępcą Gabary, a w 2007 roku na krótko pełnił również obowiązki dyrektora naczelnego Teatru Dramatycznego w Warszawie). W ciągu pięcioletniej kadencji ma uporządkować sytuację.
Artyści wierzą, że po półrocznym okresie „bezkrólewia” w GTM-ie sytuacja ustabilizuje się. W połowie zeszłego roku przedstawiciele orkiestry dostają zresztą zapewnienie od wiceprezydenta Tomali, że w teatrze nie będzie żadnych przekształceń, a placówka będzie funkcjonowała w dotychczasowej formie.
Pojawiają się też obietnice o powrocie do umów o pracę. Dyrektora jednak nie widzą, nikt z nimi nie rozmawia o ich przyszłości. Podpisują nowe „śmieciówki”. Niektórzy nie zauważają, że w umowach pojawiło się nowe zdanie. O miesięcznym trybie wypowiedzenia. Jak mówią, w październiku udało się „wyprosić” rozmowę z nowym dyrektorem.
– Nie znam się na teatrze, polegam przede wszystkim na opinii innych – ma w trakcie spotkania powiedzieć Krawczyk o artystycznym aspekcie działalności placówki.
– To nie są moje słowa – zaprzecza w korespondencji z 24gliwice dyrektor GTM. – Od 1 września 2015 realizuję własną koncepcję zarządzania teatrem w Gliwicach, co było moim najistotniejszym warunkiem podjęcia w nim pracy. Inny wariant mnie nie interesował – podkreśla.
[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Przygotowywane są aranże na mniejszą liczbę instrumentów (np. „Noc w Wenecji”), a część operetek jest grana w niepełnym składzie.[/perfectpullquote]Do końca roku pracę traci ponad 20 osób. Pracownicy zwalniani są także w pierwszych miesiącach 2016 roku. 40-osobowa orkiestra została ograniczona do 20 osób. Lecą głowy także w administracji. GTM wycofany zostaje ze Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów i Forum Teatrów Województwa Śląskiego. Pracę traci zatrudniony chwilę wcześniej Maciej Niesiołowski, kierownik muzyczny. Z GTM-em żegnają się osoby od lat kojarzone z działalnością placówki m.in. Małgorzata Zalewska-Zemła, długoletnia redaktor naczelna Gliwickiego Magazynu Kulturalnego. Przygotowywane są aranże na mniejszą liczbę instrumentów (np. „Noc w Wenecji”), a część operetek jest grana w niepełnym składzie. Teatr w poszukiwaniu oszczędności sprzedaje też kilka instrumentów (m.in. za ponad 40 tys. zł. dobrze kojarzoną przez muzyków harfę koncertową Athena). „Nie były niezbędnymi elementami wyposażenia teatru” – mówi Krawczyk.
– W ostatnich miesiącach w repertuarze dominują przeróbki starych koncertów i małe formy (prezentowane w sali kameralnej). Każdy ma prawo do doboru kadr i profilu, według swojego uznania, ale w podejmowanych tu działaniach brak logiki – chyba, że rola teatru ma zostać zredukowana do absolutnego minimum i pełnić wyłącznie funkcję trybika w urzędniczej machinie – mówi Jolanta Niderla-Witkowska, pełniąca obowiązki dyrektora GTM po rezygnacji Gabary. Zwolniona w styczniu tego roku.
Jeszcze jesienią, pracownicy próbują się organizować. Przy GTM powstaje związek zawodowy. Władze teatru go jednak nie uznają (pracownicy zatrudnieni są na umowy cywilnoprawne). Prawnicy związku przekonani są jednak, że wymagany w tym wypadku „stosunek pracy” zaistniał i kierują sprawę do arbitrażu.
– Chcemy rozmawiać z dyrekcją teatru, a być może także władzami miasta, tak aby przeciwdziałać patologicznej w naszej ocenie sytuacji, która w konsekwencji pozbawi mieszkańców Gliwic oferty kulturalnej – mówi mec. Arkadiusz Płoski reprezentujący ZOZ Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych. – Prowadzę wiele podobnych spraw w całej Polsce i tak tragicznej sytuacji, jeśli chodzi o traktowanie pracowników, nie spotkałem w żadnej innej filharmonii ani innym teatrze muzycznym w kraju – podkreśla.
– Atmosfera jest straszna, bo nikt nie wie, w którym momencie przyjdzie na niego pora. Poza tym cięć w orkiestrze dokonuje się bez żadnego profilowania. Po prostu wszystko o połowę. Były dwa oboje, jest jeden. To nie może nie przełożyć się na jakość granych utworów – mówi jeden ze zwolnionych w listopadzie pracowników.
Część tych, którzy stracili pracę, nadal pojawia się w GTM-ie. Są zatrudniani na poszczególne spektakle. Tak jest taniej.
– W listopadzie ubiegłego roku zmarł nasz kolega z orkiestry – mówi jeden z byłych muzyków GTM. – Składaliśmy się na jego pogrzeb, bo żony nie było na to stać. Tak wygląda życie muzyka w naszym mieście.
MAGISTRACKIE ULTIMATUM?
Grzegorz Krawczyk w ciągu kilku miesięcy ze sprawnego organizatora Muzeum stał się dla wielu tym złym, który grzebie lata tradycji GTM. Ale w tej historii są też okoliczności łagodzące. O konieczności zmian w teatrze przekonani są nawet zwolnieni pracownicy. W dodatku w teatralnych kuluarach żywa jest plotka, wedle której Krawczyk dyrektorem GTM-u zostać nie chciał. Miał dostać ultimatum ze strony władz Gliwic. Jedni mówią o zupełnej utracie dyrektorskiego stanowiska w prowadzonym z sukcesami muzeum, inni wskazują, że zagrożono obcięciem środków dla tej placówki.
[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]W teatralnych kuluarach żywa jest plotka, wedle której Krawczyk dyrektorem GTM-u zostać nie chciał.[/perfectpullquote]– Nie będę tego komentował. Równie dobrze można powiedzieć, że jak nie zrobi tego co ma zrobić to zainstalujemy go na księżycu – kwituje doniesienia Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.
– To nie jest zakończona historia, ona trwa nadal. Bardzo cenię sobie pracę w tej instytucji. Jestem tam obecny, mam wpływ na to co tam się dzieje. Bywam tam właściwie codziennie jako konsultant programowy – mówił Krawczyk w grudniu 2015 roku, w programie Studio Prasowe Telewizji Imperium.
– To jest jego pasja, on tam doskonale się odnajduje. Nie ma co ukrywać, że w ostatnich latach to muzeum rozkręcił. A teraz dostał zadłużającą się placówkę, w której od początku skazany był na niepopularne decyzje – mówi jedna ze zwolnionych osób.
CZEKAJĄC NA NOWE ROZDANIE
Zwolnienia, redukcje etatów, ograniczony repertuar, zniknięcie Gliwickich Spotkań Teatralnych (piszemy o tym szerzej tutaj) – to nie dzieło przypadku. Ze źródeł bliskich kierownictwu miasta, wiemy, że teatr zostanie przekształcony. Placówka zdaniem urzędników, ma na siebie zarabiać. A przynajmniej nie generować dodatkowych kosztów.
– Proszę zwrócić uwagę na fakt, że każde przedstawienie grane w siedzibie, nawet przy pełnej widowni, przy obecnej cenie biletów, nigdy się nie zwróci. Żeby wyjść na swoje, musielibyśmy znacznie podnieść ceny. A przyjmujemy, że teatr w dużym stopniu pełni funkcję społeczną, służy mieszkańcom, musi więc być dla nich dostępny – mówił „Nowinom Gliwickim” jeszcze w 2006 roku dyrektor Gabara.
Szacuje się, że przy pełnej sali (a spektakle GTM niemal zawsze zapełniają się do ostatniego krzesła), rentowność zostałaby osiągnięta przy cenie 200 złotych za jeden bilet.
Dyrektor Krawczyk unika odpowiedzi na pytanie, w którą konkretnie stronę poprowadzi GTM. Zaprzecza jedynie pojawiającym się pogłoskom, że celem obecnych zmian jest likwidacja stałego zespołu muzycznego i działalność na wzór teatru impresaryjnego (jak np. w Rybniku). Równie enigmatyczni są przedstawiciele Magistratu.
– Dyrektor podejmuje działania mające na celu wzbogacenie i zróżnicowanie dotychczasowej oferty repertuarowej teatru, utrzymanie wysokiego poziomu artystycznego instytucji oraz pozyskanie nowych widzów, żywo zainteresowanych uczestniczeniem w szerokim wachlarzu interesujących propozycji artystycznych obecnych w teatrze w Polsce – informują, choć nieoficjalnie mówi się, że kluczowy jest motyw „skarbonki”, do której nie należy dokładać kolejnych pieniędzy.
– Trzeba pamiętać, że artystyczna działalność kulturalna to nie są nawet najnowsze i najpiękniejsze budynki, i nie dyrektorzy z przypadku, a zespoły artystyczne. Łatwo je zniszczyć i przekreślić wieloletni dorobek Teatru Muzycznego. Odbudować go będzie bardzo trudno. Bijemy na alarm. Jeszcze nie jest za późno – mówi konsultant ZOZ PAMO, Maciej Pacuła unijny ekspert w zakresie prawa kultury.
[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]”Zmiany odbywają się kosztem ludzi, pozbawionych informacji o przyszłości i poczucia bezpieczeństwa, lękających się o swoją przyszłość”[/perfectpullquote]– Moim zdaniem (analogicznie do tego, co stało się ze szkołami i przedszkolami) dąży się do połączenia wszystkich instytucji kultury w jedną. Nie chodzi tylko o unię personalną, pod zarządem jednej osoby, ale też o ujednolicenie firm obsługujących, co w przypadku muzeum i teatru stało się już faktem. Oczywiście organizator ma prawo robić ze swoimi instytucjami co zechce, ale w tym przypadku odbywa się to kosztem ludzi, pozbawionych informacji o przyszłości i poczucia bezpieczeństwa, zastraszonych, lękających się o swoją przyszłość – mówi Jolanta Niderla-Witkowska.
W budżecie Gliwic na 2016 roku dla GTM przeznaczono 6 milionów 945 tysiące złotych. Środki te pomniejszone zostały jednak o kwotę zadłużenia do ok. 5 mln 900 tys. zł. To najmniejsza kwota do dyspozycji GTM od wielu lat (w 2014 i 2015 roku było to około 9 mln zł, w 2013 ponad 10,5 mln., a w 2012 roku 8,5 mln. zł.). Dla porównania tylko w pierwszym półroczu 2016 roku, dotacja Miasta dla Piasta Gliwice wyniesie 7 mln złotych.
W tym kontekście na myśl przychodzą kwoty, o których w mieście zaczęto mówić, gdy w teatrze pojawiły się pierwsze sygnały zmian w 2013 roku. Około 320 mln na budowę Hali Gliwice. Tu mają odbywać się nie tylko wydarzenia sportowe, ale też te kulturalne. Na otwarciu ktoś pewnie powie, że to nowa wizytówka miasta. Gdzie wtedy będzie GTM?
Michał Szewczyk