Niedawno w prasie gliwickiej ukazało się lakoniczne ogłoszenie o fakcie przeniesienia PSS Społem z ul Matejki 3 na ul Barlickiego. Niby nic takiego, ale te kilka słów oznacza że nastąpił koniec pewnej epoki – epoki powojennej gastronomii w Gliwicach.
Pod tym adresem bowiem mieściła się najstarsza gliwicka restauracja mająca swe niemieckie XIX-wieczne korzenie w hotelu ?Zur goldenen Gans? (Pod Złotą Gęsią) oraz korzenie polskie w powojennej restauracji Złota Gęś.
II wojna światowa nie oszczędziła budynku przy dawnej Tarnowitzerstr. 3, obecnej ul Matejki. Zniszczony, spalony przez czerwonoarmistów został przywrócony do życia staraniem Lucjana Stawinogi, prawdopodobnie kresowianina przybyłego do Gliwic w transportach przesiedleńczych ze wschodu dawnej Polski. Otworzył tu w roku 1948 jedną z pierwszych gliwickich restauracji nazywając ją Złota Gęś.
W roku 1950 Zarządzeniem Ministra Handlu Wewnętrznego zostają powołane Gliwickie Zakłady Gastronomiczne i w tym to czasie „Złota Gęś” weszła w skład tych zakładów, zmieniając nazwę na „Bagatela”. Tak więc nazwa „Złota Gęś” znika po ok.120 latach z mapy Gliwic.
W tym samym czasie w budynku dawnego hotelu Pod Złotą Gęsią działa Centrala Gospodarcza Spółdzielni Ogrodniczych, oraz Okręgowy Urząd Likwidacyjny. Swoją działalność rozpoczyna tu w latach 50-tych PSS Społem (Powszechna Spółdzielnia Spożywców). W 1958 roku PSS otwiera na parterze sklep „Tani Bazar” reklamowany jako najtańsze źródło zakupów w Gliwicach. Sprzedawano tutaj tkaniny wełniane, jedwabne, bawełniane, galanterię męską i damską. „Tani Bazar” w 1959 zostaje przeniesiony na Basztową 3, a w tym miejscu zostaje otwarty „Dom Odzieżowy” z odzieżą dziewczęcą i chłopięcą oraz pomoce szkolne.
W końcu lat 50. Społem prowadzi tu Zakład Obrotu Towarami Przemysłowymi skupując od prywatnych wytwórców „wszelkie towary chałupnicze i drobnej wytwórczości w bardzo dobrej cenie”, jak ogłasza w prasie lokalnej. Przez cały ten okres aż do czasów współczesnych działa tutaj PSS Społem oraz „Bagatela” jako lokal gastronomiczny przez Społem zarządzany.
Budynek po zniszczeniach wojennych został przebudowany poprzez dostawienie jeszcze jednego piętra (ma ich teraz trzy), oraz wymianę pokrycia elewacji ze zwykłego szarego tynku na gładkie płyty azbestowo-cementowe wiszące do dziś na jego ścianie frontowej.
Początki hotelu ?Zur goldenen Gans? należy datować na lata 30. XIX wieku.
Prawdopodobnie, pierwszy właściciel hotelu nazwę tę zaczerpnął z bajki braci Grimm o złotej gęsi. W puencie bajki znajduje się bowiem fragment mówiący, iż każdy kto zetknie się ze złotą gęsią, już nigdy od niej się nie może uwolnić (czyli zapomnieć).
Hotel zdobył znaczną renomę ściągającą tu licznych podróżników i ludzi interesu. Ogromną zaletą zajazdu były stajnie na 20 koni, powozownie oraz pokoje dla woźniców. Podróżni, którzy tu dotarli nową koleją żelazną, zawsze mogli liczyć na możliwość wynajęcia powozu, by dostać się do miejsc, gdzie kolej jeszcze nie docierała. Także mniej nowocześni podróżni, zmęczeni drogą i nieustannym podskakiwaniem swego dyliżansu na wybojach, mogli odpocząć w pokojach hotelowych i oberży. W tym czasie ich ?transport? nabierał sił do dalszej drogi. Kiedy w początkach XX wieku nastąpiła era samochodów, część stajni przebudowano na garaże.
Właścicielami hotelu od lat 70-tych XIX wieku do wybuchu II wś byli kolejno:
Is. Birawer, Carl Kruger, Georg Muller i Paul Sagawe, najdłużej bo aż blisko 30 lat zarządzający hotelem.
Rok 1870 – dwa umeblowane pokoje wynajmiemy dla dwóch nieżonatych mężczyzn,
1870 – Niniejszym mam zaszczyt poinformować że przejąłem hotel Pod Złotą Gęsią i polecam szczególnie niedawno urządzoną restaurację z najwyższym komfortem, ponieważ będę się starał o zapewnienie dobrych posiłków i napoi, szczególnie piwa, proszę o miła wizytę, Is Birawer właściciel,
1872 – Hotel Pod Złotą Gęsią zaprasza na kolację rybną połączoną z otwarciem beczki prawdziwego piwa Kulmbacher,
1878 – szanownych mieszkańców Gliwic i okolicy uniżenie informuję że przejąłem hotel Złota Gęś na własny rachunek i polecam swoje przedsięwzięcie uwadze. Będę się starał spełnić wszelkie wymagania stawiane hotelowi i dobrej restauracji. Jednocześnie zwracam uwagę na dobre obiady w abonamencie. Albert Krause właściciel,
rok 1878 – Kulmbacher piwo eksportowe, bezpośrednia dostawa z browaru Elberleins poleca Eduard Arlt,
1890 – Na święta polecam moją wielką piwnicę z zupełnie czysto utrzymywanymi winami mozelskimi, reńskimi, Bordeaux i inne C.G. Kruger,
1894 – Herman Frohlich poleca na sezon jesienno zimowy swoje atelier z dobrą odzieżą męską, ubrania z szewiotu od 45M o dość dobrej jakości,
1894 – Do sprzedania partia jeszcze dobrych używanych okien,
lata 80 XIX w – skupuję już teraz lód do napełniania piwnicy lodowej. Kruger.
Kiedy w latach późnego PRL-u jednym z priorytetów wydziałów politycznych PZPR było wyszukiwanie jakichkolwiek związków poniemieckich obiektów z Polską, znaleziono także dla gliwickiej Bagateli takie patriotyczne wątki. Odkryto bowiem w archiwach, iż właśnie tu, w hotelu Zur goldenen Gans gościli znani bojownicy o wolność Polski, rewolucjoniści, poeci i pisarze związani z ruchami o wyzwolenie Polski spod zaborów. Odlano specjalną tablicę pamiątkową i umieszczono ją przed wejściem do restauracji Bagatela. Znalazły się tam trzy nazwiska: Wincenty Pol, Julian Ursyn Niemcewicz oraz Ignacy Kraszewski. Jak ognia bano się wspomnieć o jeszcze jednej znanej postaci, o Honore de Balzac, francuskim powieściopisarzu znanym w całej Europie. Czym sobie zaszkodził, że o nim gliwiccy historycy zapomnieli?
Otóż w pewnym okresie swego życia Balzac zakochał się w Ewelinie Hańskiej pochodzącej ze znanej polskiej rodziny Hańskich, mających swe dobra w miejscowości Wierzchownia koło Żytomierza na terenach dawnych kresów polskich (obecnie Ukraina). A przecież w Polsce Ludowej nie wolno było nawet wspominać o Kresach, a co dopiero pisać.
Jak wielka była miłość Balzaca do Hańskiej, niech świadczy fakt iż cała podróż koleją z Paryża do Gliwic liczyła aż 1500 km, a dalsza droga dyliżansem z Gliwic do Wierzchowni to kolejne 800 km. Był rok 1847, a więc niespełna dwa lata po otwarciu linii kolejowej Wrocław – Mysłowice. Balzac mógł jechać koleją aż do Mysłowic, ale tam nie miał żadnej możliwości wynajęcia powozu na dalszą drogę. Wysiadł więc w Gleiwitz i od razu udał się do znanej widać w całej Europie Zur goldenen Gans. Tu odpoczął przed dalszą podróżą, ale niezbyt mu wizyta w gliwickim zajeździe odpowiadała.
Pisał potem do przyjaciela: co za gospoda, co za kuchnia, co za straszliwy sposób podawania!
Mięso jest tu z tkaniną z grubych sznurów. Myślisz że jesz a krajasz konopie które zostaje ci w zębach?.
Złośliwcy sugerują jednak inną przyczynę dla której tak okrutnie obsmarował zajazd. Otóż Balzac, gorącej krwi Francuz zamiast odpoczynku zakosztował podobno uciech wśród swawolnych dam gliwickich. W obawie by wiadomość ta nie dotarła do uszu jego znajomych artystów, podróżników i broń Boże Eweliny Hańskiej robił wszystko by odstraszyć ich przed wizytą w gliwickiej ?Zur goldenen Gans?. Balzac nie doczekał się w Gliwicach żadnej tablicy pamiątkowej, nazwy ulicy czy placu.
Właściwie wszyscy wymienieni na wstępie polscy podróżnicy i pisarze zatrzymali się w Złotej Gęsi z podobnej przyczyny – byli tu przejazdem, tak jak w innych miastach i innych zajazdach podczas swych długich podróży. To kolej ich tu przyprowadziła, a że Gleiwitz znalazły się na szlaku Kraków – Wrocław, podróżni chętnie się tu zatrzymywali.
Wincenty Pol (kolejne imiona to Ferreriusz Jakub) był poetą , naukowcem etnologiem i bojownikiem o niepodległość Polski. Przebywał w Gliwicach w 1847 r zupełnie przejazdem w drodze z Krakowa do Wrocławia, zatrzymał się też w Złotej Gęsi. Gliwice uczciły jego osobę medalem pamiątkowym wydanym przez dawne Towarzystwo Przyjaciół Gliwic i nazwą ulicy w pobliżu GZUT.
Julian Ursyn Niemcewicz przebywał w Gliwicach w roku 1821, gdzie nocował w Złotej Gęsi. Zwiedzał tu hutę żelaza (Eisengiesserei Gleiwitz) otwartą przez Baildona. Był polskim powieściopisarzem, poetą, publicystą, działaczem politycznym i podróżnikiem na zlecenie, był też członkiem Loży Masońskiej. Należał także do Polskiej Izby Edukacyjnej kontrolującej stan szkół w Polsce i w jej dawnych prowincjach. Jego opis dawnej huty gliwickiej jest teraz przytaczany jako dokument historyczny, z którego Muzeum w Gliwicach zaczerpnęło znany cytat „słusznie słyną dziś Glejwice z odlewarni swoich”. W Łabędach jedną z ulic nazwano jego nazwiskiem.
Najczęściej odwiedzał Gliwice a więc może i także Złotą Gęś Józef Ignacy Kraszewski – polski pisarz, publicysta, działacz społeczno-polityczny. Był tu aż 10 razy przejeżdżając trasę Drezno – Wrocław – Gliwice – Kraków. Najbardziej niebezpieczny dla niego był przejazd tą trasą w roku 1863, kiedy po upadku powstania styczniowego musiał opuścić Warszawę i udać się do Drezna. Do Krakowa jeździł do swego najmłodszego ukochanego syna. Niewiele wówczas brakowało by żandarmi carscy aresztowali Kraszewskiego w Mysłowicach za brak ważnego paszportu. Podstępnie uciekł im powozem do Gliwic, zatrzymując się na nieprzespaną noc w Złotej Gęsi, skąd rankiem odjechał pociągiem do Wrocławia i dalej do Drezna. Na powtórne odwiedziny syna studiującego w Krakowie odważył się dopiero w roku 1866, znów przejeżdżając przez Gliwice, tym razem z fałszywym paszportem francuskim. Co Kraszewski miał na myśli pisząc swoje najbardziej znane powiedzonka: „ci co mówią wiele, zazwyczaj czynią mało”, „leniwi zawsze wiedzą która godzina” – niech odpowiedzą adresaci cytatów. Kraszewski otrzymał na pamiątkę swoją ulicę w Łabędach.
Co pozostało w Gliwicach po tak bujnych dziejach Złotej Gęsi / Bagateli? Prawie nic.
Jedynie na podwórzu (dostępnym od strony ul Bednarskiej) gdzie stały dawne stajnie, zobaczyć można oryginalny bruk sprzed wieku z kamieni bazaltowych. Po tych czarnych kamieniach stąpali zapewne wsiadając do powozów wszyscy wymienieni w tekście podróżnicy.
Są jeszcze liczne wspomnienia gliwiczan związane z Bagatelą. Tu urządzano wesela, chrzciny i spotkania towarzyskie. Tu bawiono się w karnawale. Ale najbardziej wzruszającą historię opowiedziała mi gliwiczanka pani Halina – „kiedy w latach 50-tych nastąpił jeden z polskich kryzysów i mieszkańcom wydawano bony żywnościowe, mój tata jako prywatny krawiec nie dostawał takich kartek. Tak władza ludowa przez żołądek tępiła prywatną inicjatywę. Aby dać nam co jakiś czas normalny obiad z mięsem, tato zabierał nas do Bagateli. Tylko takim sposobem mógł nakarmić swoje dzieci. Tu właśnie jako mała dziewczynka nauczyłam się jeść za pomocą noża i widelca”.
Bagatela zakończyła swoją działalność gastronomiczną z końcem stycznia 2015 roku.
————
Artykuł powstał we współpracy z Jerzym Olejnikiem – pasjonatem historii Gliwic, znawcą szczegółów dziejów prawie każdej kamienicy w mieście i historii jej dawnych mieszkańców, oraz z Teodorem i Piotrem Fabianem – tłumaczami niemieckich tekstów historycznych.
Restauracja Bagatela mieściła się w Gliwicach przy ul Matejki 3. Lokal o tej nazwie istniał tu od czasów powojennych, ale jego dawna historia to pierwsze lata XIX wieku, kiedy wchodził w skład kompleksu hotelowego Zur goldenen Gans – Pod Złotą Gęsią. Hotel z oberżą-zajazdem odwiedzany był przez licznych podróżników polskich i europejskich. Restauracja została zamknięta w styczniu 2015 roku.
Jabłoński Marian 2015