To nie dowcip, to przestępstwo. 8 lat więzienia nie odstrasza autorów fałszywych alarmów?

Budynki sądu, szkoły publiczne, centra handlowe, a nawet restauracje z fast foodem

– nie ma praktycznie miesiąca, by w Gliwicach nie odnotowano fałszywego alarmu bombowego. Na co liczą ich autorzy? Czy nawet osiem lat więzienia to za mało żeby skutecznie odstraszyć tego typu bezmyślnych „dowcipnisiów”? Ile wynosi koszt akcji ewakuacyjnej?

Scenariusz jest z reguły taki sam – telefon na policję o rzekomej bombie w budynku sądu lub w centrum handlowym. Następnie jak najszybsza ewakuacja pracowników lub klientów oraz przyjazd straży pożarnej, policji i służb medycznych. A w międzyczasie blokada sąsiadujących dróg dojazdowych i korki w centrum miasta.

W Gliwicach najczęściej odnotowuje się fałszywe zgłoszenia o alarmach bombowych w budynkach sądów ? Rejonowego i Okręgowego.

Dowcipnisie nie oszczędzają również galerii handlowych czy domów towarowych.

W połowie września ewakuowano wszystkie restauracje McDonald’s, a w ubiegły poniedziałek budynek Sądu Rejonowego, po telefonie z Chorzowa. To jednak tylko niektóre przypadki tego typu żartów – na specjalną prośbę policji, spora część lokalnych mediów nie informuje o większości alarmów, by nie przysparzać sławy telefonicznym dowcipnisiom. Trudno zatem dokładnie oszacować skalę problemu.

– Nie prowadzi się statystyk w tej dziedzinie. Zatrzymujemy sprawców, ale muszę przyznać, że nie wszystkim udało się udowodnić popełnienie tego czynu. Obecnie, po nowelizacji kodeksu karnego, większość zgłoszeń o podłożeniu ładunku wybuchowego w budynkach administracji publicznej traktowana jest jako poważne przestępstwo, a podstawą prawną jest artykuł 224a kodeksu karnego, ?Fałszywe zawiadomienie? – wyjaśnia komisarz Marek Słomski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

Trudno dokładnie oszacować koszt „bombowych żartów”.

Tego typu szacunki opracowywane są w działach logistycznych komend wojewódzkich.

– Wszystko zależy od liczby funkcjonariuszy biorących udział w akcji, czasu jej trwania, ilości pojazdów i pojemności ich silników oraz tego, czy w akcji używano psów służbowych lub specjalistycznego sprzętu. Udział profesjonalnych służb nie jest sprawą tanią. Koszty można szacować na kwotę od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych – tłumaczy komisarz Marek Słomski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

Kto ponosi koszt akcji ewakuacyjnej?

– Za akcje bezpośrednio płacą instytucje, które uczestniczą w działaniach, więc policja, straż pożarna, pogotowie. Zaś instytucje, w których przeprowadzane jest przeszukanie, ponoszą szkody związane z koniecznością przerwania pracy. W sądzie przerywane są przecież wokandy, pracownicy i petenci opuszczają budynek. W przypadku odroczenia rozpraw, świadkowie muszą zostać ponownie wezwani w innych terminach. Sklepy z kolei ponoszą wymierne straty związane ze zmniejszeniem utargu – tłumaczy komisarz Słomski.

Na szczęście, jak dodaje policja, wydaje się, że wygasa już problem głupich żartów w gliwickich szkołach.

To efekt dość sporej wykrywalności i zatrzymywania szkolnych dowcipnisiów. Choć konsekwencje fałszywych zgłoszeń są spore, sprawca podlega bowiem karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8, to nie odstraszają one jednak „bombowych” dowcipnisiów. Przeciętnych obywateli zaciekawi zapewne, na co liczą autorzy fałszywych alarmów?

– Sprawcy fałszywych alarmów to zarówno osoby młode, jak i dorośli. Ci ostatni, dzwoniąc z informacją o bombie, bardzo często są pijani. Zdarzają się też przypadki osób z zaburzeniami psychicznymi. W niektórych sprawca alarmu liczy na zerwanie lub odroczenie wokandy. Często dotyczy to poważnych gatunkowo spraw karnych – wylicza rzecznik KMP w Gliwicach.

Od sprawcy z reguły żąda się zapłaty za koszty poniesione w związku z akcją.

W sytuacjach, gdy sprawcami są nieletni, decyzją sądu kosztami pokrycia akcji służb obciąża się rodziców.

Warto jednak dodać, że i od tej reguły są wyjątki.

– Do każdej ze spraw podchodzi się inaczej. Podam przykład. Ewakuowano kiedyś jedno z dużych gliwickich centrów handlowych. Sprawca telefonicznie poinformował o bombie. Detektywi z II komisariatu szybko go wykryli. Okazał się nim nastolatek, uczeń szkoły specjalnej. Chłopiec o mentalności sześciolatka, wychowywany przez samotną matkę, pracującą ciężko i ledwo wiążącą koniec z końcem. Czy obciążanie tej rodziny skutkowałoby czymś dobrym? – retorycznie pyta rzecznik gliwickiej policji.

Kosztów fałszywych alarmów nie sposób liczyć jedynie w złotówkach. Każde zgłoszenie traktowane jest przez służby poważnie. Ewakuacja, zamknięcie i zabezpieczenie dróg w centrum miasta, strata czasu służb, dezorganizacja ruchu. Często z terenu ściągani są policjanci, którzy w tym czasie powinni patrolować swój rejon, podejmować interwencje i pilnować porządku.

(mpp)

Niektóre przypadki fałszywych alarmów bombowych zakończonych ewakuacją z ostatnich miesięcy:
.
Sąd Rejonowy – 30 września
Restauracje McDonald’s (ogólnopolska seria alarmów) – 17 września
Dom Handlowy Ikar przy ul. Zwycięstwa – 28 lipca
Prokuratura okręgowa (ogólnopolska seria alarmów) – 25 czerwca
Sąd Rejonowy – 30 kwietnia