To prawdziwa plaga, a udaje się wykryć tylko 20% sprawców. Zazwyczaj są nimi „życzliwi” sąsiedzi

Zaledwie w ciągu dwóch dni gliwicka policja otrzymała kilka zgłoszeń o uszkodzeniu zaparkowanych samochodów. Trudno w to uwierzyć, ale w ciągu roku takich sytuacji są setki.

Zazwyczaj ktoś komuś porysuje auto, poprzebija opony, czasami wybije szybę. Co ciekawe, coraz rzadziej są to akty chuligańskiego wandalizmu, w większości wypadków powodem jest po prostu sąsiedzka zawiść lub zazdrość.

Jak twierdzi gliwicka policja, do uszkodzeń samochodów dochodzi zazwyczaj na przyblokowych parkingach.

Szokująca jest niedawna sytuacja, która obiegła gliwickie portale społecznościowe, a wydarzyła się na ul. Asnyka.

Młodej kobiecie ktoś oblał żrącą substancją opla astrę. Samochód stał na parkingu, a wartość straty oszacowano na 5 tysięcy zł.

Przykładów jest jednak więcej, wszystkie z ostatnich dni: na ul. Jesiennej, w citroenie berlingo poprzebijano wszystkie opony (szkoda: 1000 zł), na ul. Centaura ktoś porysował Mazdę 6 (szkoda 1580 zł). W Knurowie ktoś „ozdobił” rysą cały lewy bok mercedesa. W tym wypadku szkodę oceniono na 6000 zł.

Tego typu zgłoszenia policja odnotowuje codziennie, a nie wszystkie sprawy są funkcjonariuszom zgłaszane. Skala zjawiska jest więc ogromna. Niestety, sprawców jest bardzo ciężko wykryć, udaje się to w około 20% spraw. Właściwie jedynym narzędziem, które pomocne jest policji w takich przypadkach jest monitoring. Czasami zgłosi się też świadek zdarzenia.

Sprawy są trudne do wykrycia też z innego powodu: sąsiedzi znają się nawzajem, wiedzą, kto kiedy chodzi do pracy, idzie spać czy wychodzi z psem na spacer. Natomiast przejście obok pojazdu i przerysowanie go np. gwoździem zajmuje kilka sekund i jest prawie niewidoczne.

Niekiedy powodem zdewastowania czyjegoś pojazdu nie jest ani zemsta ani zazdrość a chęć „dania nauczki”. Z rysą na samochodzie lub uszkodzonym lusterkiem spotkali się bowiem kierowcy samochodów zaparkowanych np. na środku chodnika, na zieleńcu czy miejscu dla niepełnosprawnych. W takich wypadkach często „karę” wymierzają samozwańczy stróże prawa, którzy albo nie mają odwagi rozmówić się z sąsiadem, albo nie znają osoby, która np. utrudniła im swobodne przejście chodnikiem.

Co ciekawe, kilka lat temu nawet kierowcy gliwickich taksówek przebijali sobie wzajemnie opony w samochodach, by zmniejszyć konkurencję lub zniechęcić kolegę „po fachu” do przyjazdu na postój.

Sprawa zrobienia komuś na złość i zniszczenia cennej dla niego rzeczy, jaką jest przecież samochód, nie jest więc nowa, jak nowa nie jest ludzka zawiść, zazdrość czy chęć zemsty.
(kk)

Fot. Samochód oblany kwasem, który zaparkowany był przy ul. Asnyka. Jego właścicielka nagłośniła sprawę w mediach, by odnaleźć świadków zdarzenia.