Ulica Targowa pozostanie dziurawa. Bo tak zdecydowali mieszkańcy

Dziurawy fragment ul. Targowej, będący w rękach SM „Milenium”, to krajobraz kompletnej, drogowej ruiny.

Naturalnym rozwiązaniem dla takiej sytuacji wydaje się być remont, któremu jednak sprzeciwia się gros mieszkańców.

Dlaczego? Obawiają się, że po odnowionej nawierzchni… będą jeździły samochody.

Sytuacja przy ulicy Targowej jest dość kuriozalna. Ulica podzielona jest na dwie części ? jedna to droga publiczna i podlega miastu. Na tym odcinku, przy którym znajdują się m.in. oddane do użytku trzy lata temu TBS-y, nawierzchnia znajduje się w dobrym stanie.

Za drugą część ul. Targowej odpowiada Spółdzielnia Mieszkaniowa „Milenium”.

To właśnie o ten fragment toczy się spór. Nawierzchnia z trylinki na tym odcinku przypomina szwajcarski ser, a jego pokonanie wymaga maksymalnego zwolnienia i solidnego zawieszenia.

– Wśród mieszkańców budynków istnieje silne lobby, które z uporem maniaka sprzeciwia się remontowi. To małomiasteczkowe podejście tłumaczone jest względami bezpieczeństwa. Dla kierowców to istny koszmar – oburza się jeden z mieszkańców ul. Targowej, który o absurdalnej sytuacji poinformował portal 24gliwice.

Informacje te potwierdzają pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej „Milenium”.

– Faktycznie, jakiś czas temu, gdy łataliśmy dziury na tym odcinku, to usłyszeliśmy prośby, żeby raczej się nie spieszyć z gruntownym remontem. Mieszkańcy po prostu nie życzą sobie zwiększonego ruchu pod swoimi oknami. Dlatego ani w tym roku, ani w przyszłym, nie będziemy remontować nawierzchni – twierdzą w dziale technicznym spółdzielni.

Mieszkańcy boją się, że kierowcy uczynią sobie wygodny łącznik pomiędzy ul. Lipową a Witkiewicza. Obecnie na tej trasie, wiodącej przez ul. Opolską, należy pokonać aż trzy sygnalizacje świetlne.

Czy rozwiązaniem dla sytuacji nie byłyby zwykłe progi zwalniające?

– To prawda, może to i jest jakieś rozwiązanie, ale w tej chwili temat i tak jest zamknięty, bo nie ma funduszy – ucinają w spółdzielni.

Choć zarządca tego fragmentu nie dysponuje dokładnym kosztorysem, to szacuje się, że remont kilkudziesięciometrowego odcinka pochłonąłby około 50 tysięcy zł. Spółdzielnia wymienia inne, jej zdaniem, bardziej palące inwestycje – ocieplanie budynków czy odwodnienie terenu. Wydaje się zatem, że trwające status quo pasuje i spółdzielni, i niezmotoryzowanym mieszkańcom. Szkoda, że tracą na tym kierowcy.
(mpp)