Skrzętnie skrywane projekty nowego logo Gliwic wreszcie ujrzały światło dzienne. Ostatecznego wyboru mają dokonać mieszkańcy, problem w tym, że wielu osobom żadna z wersji nie przypadła do gustu.
Miasto zawarło w marcu umowę z firmą RIO CREATIVO ze Słupska dotyczącą przygotowania trzech propozycji logo miasta, w tym dwóch nowych oraz liftingu obecnego logotypu. Umowa miała zostać zrealizowana na początku maja, jednak urzędnicy długo opierali się z publikacją jej rezultatów.
Teraz zostały zaprezentowane w Miejskim Serwisie Informacyjnym. Na stronie Urzędu pojawiła się sonda, w której umieszczono trzy propozycje. W terminie od 13 września do 6 października można zagłosować na wybrany przez siebie wariant.
Logo ma być nośnikiem idei związanych z tożsamością miasta, dlatego jego wybór pozostawiamy gliwiczanom. Nie chcemy wprowadzać takiej zmiany bez opinii mieszkańców
– mówi zastępca prezydenta, Krystian Tomala dla MSI.
Mieszkańcom się nie podoba
Nowa wersja identyfikacji wizualnej nie przypadła do gustu gliwiczanom. Wielu z nich wolałoby pozostać przy dotychczasowej wersji. Wyraz temu dali w komentarzach w portalu facebook.com pod zamieszczonym przez miasto artykułem.
– Obecne logo jest super. Po co je zmieniać i to na coś tak brzydkiego. Miasto zapłaciło ogromne pieniądze ze projekty, które za bardzo nikomu się nie podobają. Lepszą i tańszą inicjatywą byłby np. konkurs na logo dla Miasta… ale po co? Lepiej zapłacić firmie za projekty… brak słów – komentuje internautka.
– Zdecydowanie żadne. Jak miasto, które aspiruje do największych miast w Polsce mogło wypuścić coś takiego. Te logotypy nie nadają się do publikacji a tym bardziej jako oficjalne znaki. Już się nie dziwię dlaczego to wszystko było utrzymywane w wielkiej tajemnicy. A najgorsze jest to że stworzyła to firma, która zaprojektowała nową identyfikację Słupska (Nomen omen bardzo udaną) – pisze inny internauta.
Funkcjonowanie wśród niskiej jakości produktów?
Również Jakub Kowalski, architekt z serwisu Gruba Tektura, nie jest zachwycony propozycjami przedstawionymi przez magistrat. – Pracownia Rio Creativo zasłynęła swego czasu dobrym projektem identyfikacji wizualnej Słupska i podobne oczekiwania można było mieć w stosunku do gliwickiego logo. W mojej opinii nie spełnia on jednak wymagań, które stawia się przed znakiem reprezentującym miasto wewnątrz swoich granic jak i poza nimi. W dzisiejszych czasach bardzo popularne stało się zastępowanie historycznych herbów nowoczesnymi grafikami o reklamowym zabarwieniu – komentuje Kowalski.
Niestety, realia polskiej estetyki powodują, że tego typu zabiegi często kończą się kompromitacją, z którą gmina i jej mieszkańcy muszą żyć przez następne kilkanaście lat
– dodaje.
Architekt zwrócił także uwagę na to, że kwestia sposobu wyboru logo: w głosowaniu, konkursie czy przetargu jest mniej istotna. Jak twierdzi, dobry projekt może powstać nawet przy jego zamówieniu z wolnej ręki. Nie ma na to jednak żadnych gwarancji, więc najważniejsze by to urzędnicy posiadali narzędzia do weryfikacji jakości wysuwanych propozycji.
– Gotowe logo ocenić musi rada składająca się z osób, które posiadają wykształcenie w zakresie projektowania znaków graficznych. W razie wątpliwości takiego grono działające z polecenia władz miejskich powinno mieć możliwość złożenia swoich zastrzeżeń lub odrzucenia propozycji. Wydanie publicznych pieniędzy na dotychczasowe prace nie może z góry oznaczać przyjęcia projektu, ponieważ skazuje nas to na funkcjonowanie wśród niskiej jakości produktów. A tym skończy się publiczne głosowanie, w którym mieszkańcy nie mogą zadecydować o pozostawieniu dotychczasowego logo – proponuje Kowalski.
Nowe logo Gliwic ma być używane od 2018 r.
Żaneta Mrozek-Siewierska
Komentarz
Przedstawiono nam trzy propozycje nowego logo miasta. Wszystkie przygotowane przez jedną agencję, wskazaną przez gliwickich urzędników. Teraz, gdy okazało się, że projekty są zwyczajnie słabe, „czarną robotę” mają wykonać mieszkańcy, głosując na wariant najmniej zły. Zawsze więc będzie można powiedzieć, że to przecież gliwiczanie wybrali…
Zamiast zorganizować konkurs, na który napłynęłyby zapewne dziesiątki interesujących projektów, urzędnicy dali mieszkańcom wybór między przysłowiową „dżumą a cholerą”.
Z zupełnie niezrozumiałych powodów, formuła konkursu jest w Gliwicach czymś, czego urzędnicy unikają jak ognia. Skutki często są opłakane, a najlepszym przykładem jest koszmarna modernizacja budynku magistratu. Tutaj również było kilka propozycji, przygotowanych przez jedną pracownię.
Wyrzucono w błoto 11 tysięcy złotych, bo tyle wg wstępnych informacji kosztowało zlecenie opracowania tych trzech propozycji. Każda z nich jest na tyle słaba, że brnięcie w kolejne koszty związane z aktualizacją logotypu byłoby po prostu marnotrawstwem.
11 tysięcy urzędnicy odpowiedzialni za tryb wyłaniania nowego projektu powinni zwrócić, albo wpłacić na Hospicjum. A jeśli już naprawdę trzeba zmieniać logo, to tylko w drodze otwartego konkursu z profesjonalnym jury.
Marcin Fabrykowski