W dziesięć tygodni do węższych spodni – podsumowanie pierwszego etapu diety (V)

Minęło dziesięć tygodni od momentu, w którym podjąłem decyzję o zrzuceniu zbędnych kilogramów. Zdarza się, że spotkane znajome osoby pytają mnie, co się stało, że tak schudłem.

Ile mi ubyło? W dwa i pół miesiąca zgubiłem 13 kilogramów, a myślę, że jeszcze siedem zrzucę w niedługim czasie. Myślę więc, że już pora na podsumowanie dotychczasowego okresu.

Dziesięć tygodni temu ważyłem równe 100 kilogramów. Nie chciało mi się wtedy ruszać z fotela, dowiedziałem się też, że mam spore nadciśnienie i do końca życia będę łykał tabletki. Powiedziałem sobie: dość tego. Nie pomagały podejmowane sporadycznie głodówki, ograniczenie jedzenia czy wyszukane gdzieś w internecie ?cudowne diety?. Postanowiłem poszukać specjalisty, który podszedłby do mojej diety w sposób profesjonalny i dobrał mi taką, której wymaganiom podołam bez większych wyrzeczeń, czy też długich godzin spędzonych w siłowni (po prostu z powodu braku czasu na takie zajęcia). Wybrałem gliwicki gabinet dietetyczny Natur House. Myślę, że nie mogłem trafić lepiej.

Pani dietetyczka dobrała mi suplementy i dietę, uwzględniającą produkty, które lubię. To bardzo mi pomogło, ponieważ od czasu mojej przygody z ?Dukanem? nie mogę już patrzeć na twarożek. Posiłki stały się smaczne i lekkie, ale na tyle sycące, że wizja głodówki szybko przestała mnie męczyć. Dzisiaj najadam się porcją dziecięcą w restauracji, i nie muszę szukać następnej, żeby być najedzonym. Dania, na które przepisy otrzymuję co tydzień, jestem w stanie sam przygotować ? no przynajmniej w większości. Praktycznie przestałem używać soli czy cukru. Sam komponuję też sobie sałatki, uwzględniające dozwolone w diecie składniki, ale dobrane tak, jak lubię.

„Moje ciuchy są dziwnie luźne”. Kuracja dietetyczna na półmetku (IV).

A jak się czuję? Zdecydowanie lepiej. Mimo braku czasu na siłownię i sport, codziennie staram się znaleźć chwilę by pojeździć na rowerze, popływać, pograć z synem w ping-ponga czy chociaż na dłuższy spacer. I nie dlatego, że muszę, ale właśnie chcę.

A co z kosztami? Zainwestowane w stracone kilogramy pieniądze zwracają się, bo oszczędzam np. na lekach na nadciśnienie, ponieważ… ustabilizowało się i powróciło do normy. Nie odstawiłem wprawdzie wszystkich leków bez konsultacji z lekarzem, ale już ograniczyłem znacznie ich ilość, i umówiłem się na wizytę, na którą, jak to w naszej służbie zdrowia bywa, muszę poczekać do grudnia. Innych kosztów na razie nie poniosłem, gdyż przezornie zostawiłem sobie trochę ciuchów, tak z sentymentu…

Podsumowując; myślę, że było warto zainwestować w siebie, w lepsze samopoczucie i podreperowanie zdrowia. Wyeliminowałem z diety produkty, które były tylko zapychaczami żołądka, lub stanowiły zajęcie dla rąk, podczas, oglądania telewizji. Nauczyłem się pić… wodę, chociaż nadal muszę sobie przypominać, żeby pić jej co najmniej litr dziennie. Ruch na świeżym powietrzu przestał być złem koniecznym ? staram się też wyciągać sprzed komputera syna. Przez ostatnie tygodnie poprawił swoje style pływackie, wygrywa ze mną w ping-ponga, chętniej wychodzi na piłkę czy rower, a nawet zaczął pić wodę. I to nie smakową – tylko mineralną.

To by było na tyle. Jest za zimno, żeby pojeździć na rowerze, ale w sam raz na spacer. Może wieczorem wyskoczę jeszcze na basen?

Centrum Dietetyczne Naturhouse
ul. Bytomska 8
44-100 Gliwice
tel. 32 331 50 14

(tekst sponsorowany)