Uszkodził karoserię trzech prawidłowo zaparkowanych samochodów wyrządzając szkody na kilkanaście tysięcy złotych. Sprawcą dewastacji mienia okazał się siedemdziesięcioparoletni gliwiczanin. Nie miał racjonalnych powodów dla swojego działania.
Do aktów wandalizmu dochodziło w marcu. Nikt nie widział sprawcy.
– 10 i 11 marca do łabędzkiego komisariatu zaczęli zgłaszać się właściciele aut parkowanych przy ul. Zygmuntowskiej. Gliwiczanie znajdowali swoje pojazdy z rysami na lakierze. W toyocie yaris i dwóch samochodach marki BMW ktoś, działający umyślnie, zniszczył drzwi po prawych stronach, a w jednym aucie uszkodzono cały bok, łącznie z tylną lampą – informuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.
To, co łączyło wszystkie pojazdy, to miejsce parkowania – chodnik wzdłuż Zygmuntowskiej. Zaznaczyć warto, że samochody parkowały zgodnie z przepisami. Straty oszacowano w dwóch przypadkach na 3000 złotych (łącznie 6000), w jednym na 7 tysięcy
– dodaje rzecznik tutejszej policji. Kryminalni z gliwickiej „czwórki” rozpoczęli rozpytywanie osób, ustalanie, czy w pobliżu lub na drodze przejścia nie znajdują się jakieś kamery.
– Zabezpieczono szereg różnych nagrań i okazało się, że na jednym z nich, z oddali, widać podejrzanego. Wizerunek nie nadawał się do identyfikacji bezpośredniej, jednak pewien szczegół w wyglądzie sprawcy pozwolił policjantom zawęzić zbiór podejrzanych i typować już konkretną osobę – kontynuuje Słomski.
Wyznaczeni do zadania operacyjni szybko przyprowadzili do komisariatu podejrzanego. To… siedemdziesięcioparoletni gliwiczanin. W czasie przesłuchania przyznał się do zarzucanych mu czynów.
– Jak sam stwierdził, nie miał żadnych racjonalnych powodów do mszczenia się na czyimś mieniu, oprócz rozładowywania frustracji rodzinnych. Zobowiązał się też do pokrycia całości kosztów przywrócenia pojazdów do stanu poprzedniego – podsumowuje rzecznik. Przypomnijmy – za tego typu wybryki kodeks karny przewiduje od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
(żms)/KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice