GLIWICKI RYNEK
To chyba najbardziej rozczarowujący przykład niespójności wizualizacji z efektem końcowym. Najważniejsza różnica to rezygnacja urzędników z wymogu ujednolicenia wyglądu ogródków piwnych. Zamiast kremowych markiz mamy zupełną dowolność, która niestety często sprowadza się do obskurnych parasoli reklamujących marki znanych piw. W ostatnim czasie w fatalnym stanie są też rosnące na Rynku drzewa. Rośliny wyschły i zamiast zielonych klombów z wizualizacji mamy przygnębiające kikuty.