Długo wyczekiwane przełamanie „Piastunek”.
W meczu siódmej kolejki T-Mobile Ekstraklasy, gliwiczanie pewnie pokonali Zawiszę Bydgoszcz.
Choć sezon wciąż znajduje się we wczesnej fazie, to obie drużyny przystąpiły do meczu z przysłowiowym nożem na gardle. Niepewna była zwłaszcza pozycja trenera Garcii, którego, według niektórych doniesień, miałby zastąpić Tomasz Hajto, były reprezentant Polski. Przed piątkowym meczem, gliwiczanie zdobyli raptem dwie bramki w sześciu spotkaniach, co było najgorszym wynikiem w lidze.
Pojedynek przedostatniej i trzeciej drużyny od końca nie zelektryzował kibiców przy ul. Okrzei – na trybunach zasiadło raptem 3,2 tys. widzów.
Spotkanie nie stało na wysokim poziomie technicznym. Mimo to, obie drużyny, grały ambitnie, a piłkarze dawali z siebie wszystko.
Gospodarze pierwszą składną akcję przeprowadzili w 19 minucie.
Po ładnej wymianie podań, piłkę do bramki Zawiszy posłał Radosław Murawski. Niestety, zdaniem sędziego, zawodnik Piasta w chwili oddawania strzału znajdował się na spalonym. Ta akacja zmotywowała obie drużyny do bardziej ofensywnej gry.
W 24 minucie atomowy strzał Wagnera Borgesa w sam środek bramki obronił golkiper gospodarzy, Alberto Cifuentes. Ten sam zawodnik o mały włos nie zdobył gola kilkanaście minut później, gdy po jego strzale i niefortunnym rykoszecie, piłka zmierzała pod poprzeczkę bramki Piasta. Ponownie dobrą interwencją popisał się Cifuentes.
Drużyna Zawiszy przedstawiła swojego kandydata do pudła sezonu, gdy solidnie grający dotychczas obrońcy Piasta przysnęli na chwilę. Niekryty Borges, który często dochodził do korzystnych sytuacji, z dwóch metrów główkował obok bramki.
Po pierwszych 45 minutach kibice na Stadionie Miejskim gwizdami pożegnali swoich ulubieńców.
Gliwiczanie nie tracili jednak nadziei na korzystny wynik.
– Mecz może nie jest najlepszy, ale będziemy dążyć do wygranej. Musimy stwarzać więcej sytuacji do strzelenia gola – komentował pierwszą połowę Kamil Wilczek.
Mimo starań, trudno pozytywnie ocenić grę Piasta na początku drugiej połowy. Lepiej za to prezentowali się goście. W 60 minucie precyzyjny strzał Wójcickiego sprawował Cifuentes, który z pewnością nie mógł się nudzić w piątkowe popołudnie.
Przełamanie Piasta nastąpiło w 63 minucie. Ładną akcję z prawej strony Klepczyńskiego atomowym strzałem zwieńczył Ruben Jurado.
Gliwiczanie wyraźnie nabrali wiatru w żagle.
Po precyzyjnym rzucie rożnym, dokładną główką popisał się Kamil Wilczek. Piłkarze Piasta cieszyli się z gola razem z trenerem Garcią, wspierając powszechnie krytykowanego Hiszpana.
Nie mając nic do stracenia, Zawisza rzucił się do odrabiania strat. Najpierw w słupek trafił Wójcicki, a dwie minuty później piłkę z linii bramkowej wybił Murawski, ratując tym samym Piasta. Jakiekolwiek nadzieje bydgoszczan prysły w 78 minucie. Niekryty w polu karnym Ruben Jurado główką pokonał bramkarza gości. Kibice mieli prawo przecierać oczy ze zdziwienia – choć Zawisza dochodził do lepszych sytuacji, to Piast prowadził aż 3:0. Ta bramka ostatecznie podłamała skrzydła gościom, którzy do końca meczu nie zagrozili w poważny sposób gospodarzom.
Kolejny mecz Piasta, z uwagi na przerwę na spotkania reprezentacji, odbędzie się 14 września.
Gliwiczanie na wyjeździe zmierzą się ze swoim odwiecznym rywalem – Górnikiem Zabrze.
(mpp)