„Wrzesień będzie gorący i kampania widoczna”. Mobilizacja referendystów

Intensywna kampania referendalna rozpocznie się we wrześniu – zapowiada Dariusz Jezierski, rzecznik OKR.

Wtedy też mają zostać zaprezentowane nazwiska potencjalnych kandydatów na prezydenta, popieranych przez referendystów.

Z Dariuszem Jezierskim, rzecznikiem prasowym Obywatelskiego Komitetu Referendalnego rozmawia Marcin Fabrykowski.

Marcin Fabrykowski:
– Za nieco ponad dwa tygodnie odbędzie się referendum w sprawie odwołania prezydenta Gliwic. Chyba niewielu mieszkańców w ogóle o tym wie… Referendyści planują jakąś kampanię?

Dariusz Jezierski:
– Nie przesadzałbym z takim postawieniem sprawy, bo zapomina się, że jednak wielu gliwiczan interesuje się żywo sprawami miasta, a poza tym na ulicach rozdano już ponad 20 tysięcy ulotek, są obwieszczenia. To po prostu taka dość modna konstatacja, być może wynikająca z tego, że mamy zgoła odmienne środki niż strona prezydencka:) Uspokoję jednak – wrzesień będzie gorący i kampania widoczna.

MF:
– A jakieś szczegóły? Jak chcecie przekonać ludzi, żeby odwołali urzędującego prezydenta, który dwa lata temu wygrał przecież w demokratycznych wyborach?

DJ:
– Zacznijmy od tego, że i ta procedura jest demokratyczna i zastanawia, dlaczego prezydent wybrany demokratycznie nie potrafi uszanować demokracji wtedy, kiedy ta zwraca się przeciw niemu. Nie chcę wyprzedzać samej kampanii ale będzie sporo przekazu na murach, na bilbordach i na ulotkach. Odbędą się też spotkania z mieszkańcami, wyjdą dwa numery gazety „Gliwiczanie razem”. To nie wszystko, ale proszę mnie zrozumieć…

MF:
– Trzy lata temu przeciwnicy prezydenta chcieli go odwołać przede wszystkim za likwidację tramwaju. A teraz? Może Pan wskazać trzy najważniejsze powody, które miałyby przekonać przeciętnego mieszkańca do głosowania za odwołaniem Zygmunta Frankiewicza?

DJ:
– Pierwszy to całkowity brak nawet namiastki dialogu władzy ze społeczeństwem. W naszym mieście to już przybiera wręcz patologiczny charakter. Proszę zauważyć, że wiele decyzji podejmowanych teraz ma wymiar historyczny i zmieni nasze miasto już na zawsze. Drugi powód, to postępujące odhumanizowanie podejścia do miasta. W wizji prezydenta miasto to ciąg inwestycji, innowacyjne projekty itp., które stają się w pewnym momencie celem samym w sobie. W naszej wizji to tylko środki do poprawienia warunków życia mieszkańców. Ludzie i ich pragnienia na pierwszym miejscu – nawet kosztem rezygnacji z nadmiernie wybujałych technokratycznych fantazji. Trzeci powód to doprowadzenie do głębokiego rozłamu wśród mieszkańców po linii stosunku do prezydentury Zygmunta Frankiewicza. Wystarczy prześledzić w jaki sposób, wręcz za jego błogosławieństwem, dzieli się mieszkańców na „kochających Gliwice” i szkodników. Kolejne powody to kultura, komunikacja miejska, niechlujne ulice, zapóźnienia dzielnic – wszystko to przykrywane propagandą sukcesu w iście gierkowskim stylu.

MF:
– Według Zygmunta Frankiewicza, referendum to „akcja biznesowa”. W skład Obywatelskiego Komitetu Referendalnego wchodzą między innymi znani przedsiębiorcy. Czy im naprawdę chodzi tylko o dialog z mieszkańcami i walkę z odhumanizowaniem działań władz miasta?

DJ:
– Panie Redaktorze, przede wszystkim nie możemy dojść do jakiegoś absurdalnego poziomu argumentacji, w którym któraś strona zdaje się sugerować, że biznesmeni, przedsiębiorcy i kupcy nie mają prawa brać aktywnego udziału w życiu społecznym. Oni też mają zapewne swoje powody. Każdy ruch społeczny cechuje się wielką polaryzacją dążeń i oczekiwań, to normalne. Ważne, aby w tym wszystkim nie stracić z oczu wartości podstawowych. Nie tracimy. A odwracając pytanie: czy nie sądzi Pan, że obrona prezydentury, to „akcja biznesowa”?

MF:
– Odpowiedzi należałoby raczej oczekiwać od autora cytatu. Powróćmy jednak do referendum. OKR miał przedstawić do końca miesiąca nazwiska osób, które mogłyby zastąpić Zygmunta Frankiewicza. Sierpień się kończy a kandydatów nie widać…

DJ:
– Kandydatów widać, przynajmniej my ich widzimy. Zanim odpowiem, chcę podkreślić, że to, iż w ogóle w tym momencie podejmujemy tę dyskusję, to wynik naszego szacunku dla mieszkańców. Obóz prezydencki celowo moderuje ten rzekomo społeczny nacisk, doskonale wiedząc, że w tym momencie zastanawianie się nad kandydaturą w wyborach, do których wszak może nie dojść, odwraca tylko naszą uwagę od celu nadrzędnego, jakim jest odwołanie urzędującego prezydenta. A propos, dlaczego nikt nie wpadł na pomysł zapytania go, czy będzie kandydował? Proszę zauważyć, że na określenie kandydatur i programów będzie parę miesięcy. To wystarczająco dużo czasu. Ale do rzeczy – wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wskażemy dwie, może trzy osoby, spośród których jedna zostanie naszym kandydatem. Wybierzemy je 3 września (wcześniej to niemożliwe, gdyż nawet kandydaci czasem wyjeżdżają na urlop). Ich nazwiska podamy najprawdopodobniej podczas konferencji prasowej 4 września.

MF:
– Żeby referendum było ważne, 16 września do urn musi się wybrać ponad 22 tysiące gliwiczan. Uważa Pan, że uda się Wam zachęcić aż tylu mieszkańców do odwiedzenia lokali wyborczych? Podczas poprzedniego, „tramwajowego” referendum głosowało 18 tysięcy. Dlaczego teraz w referendum miałoby wziąć udział więcej osób?

DJ:
– Panie Redaktorze, jest coś, o czym się czasem zapomina. Do referendum nie zachęca tak naprawdę najlepsza nawet kampania – ona może co najwyżej zwrócić na nie uwagę, przypomnieć datę. Prawdziwym powodem pójścia do urn jest to, że władza skutecznie zniechęca do siebie sama. Widzę wielką różnicę między referendum z 2009 a tym – polega ona na tym, że mieszkańcy coraz wyraźniej dostrzegają i oceniają to, co ja sam mogę nazwać rozpasaniem władzy. To, co dzieje się w UM, w spółkach miejskich, skandaliczne wypowiedzi prezydenta, niedopuszczalne traktowanie mieszkańców na sesjach Rady Miejskiej. Gliwiczanie są cierpliwi. Mogę tu teraz z pełnym przekonaniem wykorzystać słowa Zygmunta Frankiewicza – gliwiczanie są przede wszystkim mądrzy. Na tym właśnie opieram swój optymizm.

MF:
– Dziękuję za rozmowę.