Jaki jest bilans finansowy Areny Gliwice za pierwszy rok działalności? Na to pytanie przez dwa miesiące nie było w stanie odpowiedzieć miasto, PWiK, ani kierująca obiektem spółka Arena Operator.
Z końcem maja tego roku minął rok od uruchomienia Areny Gliwice. Jeszcze w trakcie budowy obiektu wiele mówiło się o kosztach utrzymania obiektu. Postanowiliśmy zweryfikować sytuację finansową hali, a przede wszystkim sprawdzić czy wybudowany kosztem ponad 410 mln złotych obiekt przynosi jakiekolwiek zyski. Pierwsze pytania z początkiem lipca zadaliśmy magistratowi. Po około dwóch tygodniach zostaliśmy skierowani do PWiK (dzierżawcy obiektu). Tam natomiast naszą korespondencję przekazano Arenie Operator – spółce córce Fundacji Radan, która została przez PWiK wybrana do kierowania obiektem.
– Informacje związane z kwestiami finansowymi Areny Gliwice zostaną przekazane na zebraniu Rady Miasta we wrześniu – poinformowali nas przedstawiciele firmy.
Próbowaliśmy dowiedzieć się więcej, otrzymaliśmy kilka zapewnień o kontakcie „w najbliższych dniach” lub „jutro”, które jednak nie nastąpiły. Na wspomnianym posiedzeniu Rady Miasta temat również nie został podjęty. Skąd taka niechęć do udzielania informacji o działalności obiektu?
Coraz więcej znaków zapytania
Jeszcze przed otwarciem szacowano, że rentowność obiektu zapewnić może jedynie napięty harmonogram wydarzeń (mówiono o co najmniej trzech imprezach w tygodniu). Spójrzmy zatem na najbliższe plany imprezowe: w październiku zaplanowano sześć wydarzeń, w listopadzie cztery. Na kolana nie rzuca też dotychczasowy repertuar.
W 2019 roku w hali koncertował zespół Scorpions, Zenon Martyniuk, Slayer, Kayah&Bregovic, Thomas Anders z Modern Talking, Tribute to Abba oraz wykonawcy na gali disco-polo: Miły Pan, Piękni i Młodzi, After party, MIG. Dla porównania w krakowskiej Tauron Arenie, która miała być główną konkurencją Gliwic wystąpili Mark Knopfler, Diana Krall. Muse, Rod Stewart, Dddy Yunkee, Maroon5, Doda, Andre Rieu, Jamiroquai, Enrique Iglesias, Shawn Mendes, ZAZ, Hans Zimmer Tribute Show, Patrycja Markowska i Tom Odell. Okolicznością łagodzącą dla Gliwic jest fakt, że Arena dopiero wystartowała, a Kraków jest już rozpędzony kilkuletnią działalnością.
Ale nie tylko powody artystyczne wskazują, że gliwicki obiekt w pierwszym roku działalności zanotował straty. Żadna z dużych hal w Polsce przez pierwsze 12 miesięcy na siebie nie zarabiała. Najszybciej dochód wykazała właśnie Tauron Arena Kraków (według jej zarządcy, w drugim roku działalności zarobiła 3 mln złotych).
– Inwestycje typu Hala Areny nigdy się nie zamykają w sensie biznesowym bo nie ma takich pieniędzy w rozrywce. Same wynagrodzenia artystów to już kosmiczne wydatki – uważa były wieloletni gliwicki radny i członek Komisji Budżetu i Finansów Kajetan Gornig. – Arena to kwestia raczej prestiżu i promocji miasta, które przecież organizuje imprezy o charakterze regionalnym lub nawet ponadregionalnym skierowane do szerszej grupy niż mieszkańcy Gliwic. To z biznesem nie ma nic wspólnego gdyż jest oczywistym, że jest nierentowne – komentuje.
Miliony z miasta dla Fundacji Radan
Brak informacji o wynikach finansowych gliwickiej Areny, bulwersuje bo obiekt, który kosztował ponad 410 mln złotych sfinansowano z miejskiego budżetu. W dodatku miasto nadal zawiera wielomilionowe umowy na świadczenie usług w obiekcie. Ostatnio 12 mln złotych na realizację usług promocyjnych na rzecz Miasta Gliwice przez Arenę Operator.
– Kwota zapisana w umowie wynika z przedstawionej oferty i negocjacji przeprowadzonych pomiędzy zamawiającym a wykonawcą w ramach postępowania z wolnej ręki na podstawie ustawy Prawo zamówień publicznych oraz ustalonego w ich wyniku zakresu świadczeń – informuje Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic.
Powstał więc mechanizm, według którego najpierw z pieniędzy podatników wybudowano halę, następnie przekazano ją pod zewnętrzny zarząd, a następnie ponownie ze środków miejskich przekazywane są wysokie kwoty na promocję Gliwic w tym obiekcie.
– Miasto Gliwice od początku realizacji inwestycji planowało przekazanie hali wyspecjalizowanemu prywatnemu operatorowi, dysponującemu potencjałem i doświadczeniem niezbędnym do zarządzania tego typu obiektem widowiskowo-sportowym w sposób efektywny, a jednocześnie pozwalający osiągać znaczny efekt promocyjny dla miasta. Także z ekonomicznego punktu widzenia, tego typu rozwiązanie jest najbardziej efektywne – przekonuje Marek Jarzębowski.
Wątpliwości w związku z działalnością obiektu byłoby zapewne mniej, gdyby nie podsycał ich sam operator, unikając odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Michał Szewczyk