„Chyba zaczęli wierzyć powoli w moją historię, bo mówili, że nigdy nie mieli jeszcze takiego przypadku!
Zaczęli dzwonić do kogoś z pytaniami – co dalej? Panowie z policji widzą, że mnie usadzili, widzę, że im przykro, ale o oddaniu prawa jazdy nie ma mowy…”
Przez przypadek zobaczyłem w internetowych ?kryminałkach? pewien wpis, który mnie zainteresował: ?Policjanci Wydziału Ruchu Drogowego KMP Gliwice zatrzymali mieszkańca Pyskowic, który kierował samochodem VW Polo, znajdując się w stanie po spożyciu alkoholu?. Podejrzewam że chodzi tu o mnie, więc postanowiłem napisać pewne sprostowanie, jednocześnie możecie Państwo wykorzystać moją opowieść ku przestrodze innym, pokazując, jak kulawe jest prawo w Polsce — informuje Czytelnik portalu www.wpyskowicach.pl
Co ciekawe, podobna historia może się przydarzyć każdemu kierowcy dbającemu o… świeży oddech. Może też spotkać każdego, kto zechce podczas jazdy np. zjeść batonik z nawet niewielką zawartością alkoholu. Chociaż trudno to uznać za przestępstwo, a nawet wykroczenie, konsekwencje mogą być niezwykle uciążliwe.
.
Prawo jazdy zatrzymujemy
?12 stycznia około godziny 20.30 spieszyliśmy się z moją dziewczyną na seans do kina. Przed wyjazdem z domu umyłem zęby i wypłukałem płynem Listerine” ? rozpoczyna swoją relację Czytelnik.
?Przejechałem raptem 200- 300 metrów, a tu wielka łapanka.
Pan policjant podchodzi i każe dmuchać w ?świeczkę”.
Już sobie myślę, no to fajnie, płukałem usta płynem na bazie alkoholu (wcześniej słyszałem o przypadkach, że coś komuś po tym pokazał alkomat, ale myślałem, że to bajki). Z uśmiechem na ustach dmuchałem w przyrząd, po czym policjant kazał mi zjechać na bok. Wysiadając z auta tłumaczyłem policjantowi, że płukałem usta płynem na bazie alkoholu i pewnie dlatego przyrząd coś wykrył.
Funkcjonariusz powiedział ? ok przejdziemy na dokładniejszy alkomat i zobaczymy. W międzyczasie mówiłem policjantowi, że jakby mi dali jakąś wodę, żebym mógł usta przepłukać, to pewnie bym się pozbył szczątkowej ilości alkoholu z płukania. Policjant odparł ?A może jeszcze kawusie zrobić??. Na dokładniejszym alkomacie wykazało 0.1mg alkoholu w wydychanym powietrzu, a to jest 0.2 promila czyli dolne widełki. Funkcjonariusz nie czekając na nic, wypisał od razu pokwitowanie, że zatrzymuje prawo jazdy. Na pokwitowaniu znalazła się informacja, że kierowałem pojazdem po spożyciu alkoholu. Długo z nim o tym dyskutowałem i nie chciałem podpisać pokwitowania, jednak twierdził, że od ustalenia faktów jest sąd i to on podejmuje decyzje. Tak więc prawko zabrane.
.
Zero promili, ale sprawy nie można odkręcić
Po 10 minutach następne badania no i ku zdziwieniu panów policjantów wynik 0.0! Chyba zaczęli wierzyć powoli w moją historię, bo mówili, że nigdy nie mieli jeszcze takiego przypadku! Zaczęli dzwonić do kogoś z pytaniami – co dalej? Powiedzieli, że prawdopodobnie sąd i tak umorzy sprawę, bo błąd pomiarowy alkomatu wynosi 0.09 mg, więc teoretycznie mogłem mieć 0.01 mg alkoholu w wydychanym powietrzu (dopuszczalne). Dla świętego spokoju zrobili mi po kolejnych 10 minutach następne badania i znowu wyszło 0.0 (wszystkie trzy badania są w protokole). No to teraz co? Panowie z policji widzą, że mnie usadzili, widzę, że im przykro, ale o oddaniu prawa jazdy nie ma mowy, bo mają rejestr w alkomacie, jest zarejestrowany pozytywny pomiar i policjant ma obowiązek zatrzymać prawo jazdy. Pytam panów, co mi proponują, żeby jak najszybciej je odzyskać.
Jeden z policjantów powiedział, że to sąd rozstrzygnie i że te 3 pomiary wystarczą, żeby mi prawo jazdy oddali. Drugi z panów policjantów powiedział, że na moim miejscu pojechałby na krew, bo z sądami różnie jest, a skoro jestem czysty, to będzie to 100% potwierdzenie mojej wersji.
.
Do Zabrza na badanie krwi
Tak też zrobiliśmy, pojechaliśmy ?na krew? za moim żądaniem. Okazało się, że policja ma podpisaną umowę z pogotowiem w Zabrzu. No to dawaj najpierw na komendę główną do Gliwic po próbówki, a potem do Zabrza. Jechaliśmy chyba z godzinę. Już im mówiłem, że nawet gdybym miał coś wypite, to bym dawno wytrzeźwiał przy mojej masie. Po pobraniu krwi zostałem zostawiony sam sobie ok. 22 w Zabrzu.
Na dzisiaj sprawa wygląda tak: moje ?prawko? poszło z papierami do sądu.
Sąd czeka na papiery z laboratorium krwi z Katowic. Mają miesiąc na zbadania próbki od daty otrzymania, czyli dolicz jakieś 2-3 dni. Na 10 lutego mam wyznaczony termin przesłuchania w roli podejrzanego na komisariacie w Gliwicach, po tym terminie papierki do sądu. Sąd to ogląda (pewnie znowu ze 2 tygodnie…) itd.
.
Zawodowy kierowca straciłby pracę
Moja historia pokazuje, jak chore jest polskie prawo. Wg mnie, powinno się czekać na drugie badanie, jeśli takowe wykazało 0.0, powinno się oddać prawo jazdy, przeprosić za kłopoty i rozstać. A nie tak jak jest w moim przypadku, prowadzić sprawę pewnie ze 2 miesiące! Za wasze i moje pieniądze. A co w momencie, kiedy jesteś zawodowym kierowcą? Nie mam tu pretensji do panów policjantów, wykonywali swoje obowiązki, zawsze będę za ściganiem nietrzeźwych kierowców! Wcześniej myślałem, że takie historyjki czyta się tylko na stronach internetowych, dopóki mnie to nie spotkało.
Dziękujemy portalowi www.wpyskowicach.pl za zgodę na opublikowanie listu.
.
Poprosiliśmy o komentarz do opisanej sytuacji rzecznika gliwickiej policji, Marka Słomskiego.
.
Jak pisze sam Czytelnik ? nie ma On pretensji do policjantów.
Policjanci nie mogli postąpić inaczej. Powiem krótko, policjanci zrealizowali algorytm postępowania przewidziany na taką okoliczność, czyli fakt ujawnienia alkoholu u kierowcy. Nawet, jeśli funkcjonariusze by chcieli (ponieważ przypuszczają, że to, co mówi kierowca jest prawdą), nie mają prawa odstąpić od procedur i mam nadzieję, że większość Czytelników to rozumie. W takich sytuacjach prywatne oceny policjantów i to co myślą jest nie istotne. Tego typu kontrowersyjne sprawy może ocenić i rozstrzygnąć tylko sąd.