Trwa podziemny protest w kopalni Sośnica-Makoszowy. Na powierzchni strajkują również pracownicy administracji.
– Czekamy na przyjazd przedstawicieli rządu i rozpoczęcie konstruktywnych rozmów na temat planu restrukturyzacji górnictwo. Walczymy o przyszłość całego naszego regionu – mówi Andrzej Twardowski z NSZZ „Solidarność” KWK Sośnica-Makoszowy.
Według przyjętego w ostatnią środę przez rząd programu naprawczego Kompanii Węglowej, polskiemu górnictwu potrzebna jest głęboko restrukturyzacja. Jednym z jej skutków ma być zamknięcie czterech nierentownych zakładów w tym m.in. KWK Sośnica-Makoszowy.
– Rząd był ostrzegany o tym, że narasta kryzys, który za chwilę będzie nie do rozwiązania. Obecne działania należy uznać za oczekiwane, niemniej sposób w jaki jest to robione, jest dramatycznie zły – mówił na konferencji prasowej Zygmunt Frankiewicz.
Prezydent Gliwic podkreślał, że błędem jest uznawanie gliwicko-zabrzańskiej kopalni za trwale nierentownej, a jej trudna sytuacja wynika przede wszystkim ze złego zarządzania na poziomie Kompanii Węglowej.
– Będę wspierał przynajmniej psychicznie górników, bo ich potraktowano niegodziwie. Ludzie nie powinni dowiadywać się o swoich miejscach z pracy z internetu – dodawał.
KWK Sośnica-Makoszowy zatrudnia ok. 4,7 tysiąca pracowników.
Przypomnijmy, kopalnia Sośnica-Makoszowy wchodzi w skład Kompani Węglowej, która zmaga się z problemami finansowymi. W pierwszym kwartale 2014 roku potentat górniczy zanotował prawie 250 mln złotych straty, a jednym z jego najgorszych zakładów była właśnie gliwicka kopalnia. W sierpniu tego roku, działające w Sośnicy-Makoszowy związki zawodowe wyraziły obawę, że wygasająca w 2020 roku koncesja nie zostanie przedłużona, a to będzie oznaczało likwidację kopalni. Według analizy opracowanej jesienią przez ekspertów Politechniki Śląskiej, kopalnia może fedrować nawet do 2035 roku. Ich zdaniem, aby tak się stało i tak konieczna byłaby redukcja zatrudnienia (do 2500 osób w 2020 roku).