Trudno znaleźć przy ul. Zwycięstwa budynek wolny od reklam. Jaskrawe i wielokolorowe, do eleganckich kamienic pasują jak przysłowiowy „kwiatek do kożucha”.
Ich wątpliwy wpływ na estetykę miasta, zakuł w oczy studentów architektury Politechniki Śląskiej.
– Chyba już dawno się w tym zatraciliśmy, jest tego według nas za dużo. Budynki toną w tych reklamach i kolorach. Myślę, że to bardzo szpeci wygląd miasta, a każdy o tym wie, tlyko nikt o tym nie mówi. Chcielibyśmy pokazać jak mogłoby być lepiej – mówi Katarzyna Grzyb, studentka architektury.
Realizacja: Michał Szewczyk, Łukasz Gawin. Czyt. Martyna Kolemba (TV Imperium)
Głównym celem akcji „Gliwice bez reklam” była ul. Zwycięstwa. To tam nagromadzonych jest najwięcej reklam w mieście.
– Na tej ulicy są zabytkowe kamienice, a te reklamy zasłaniają większość budynku i nie widzimy jak ulica naprawdę wygląda. Kiedyś było zrobione to tak, że ul. Zwycięstwa dobrze wyglądała pod kątem architektonicznym i estetycznym, a teraz są głównie reklamy i pozaklejane okna – opowiada Tomasz Nowak, który na gliwickim dworcu przeprowadzał ankiety z mieszkańcami na temat estetyki Gliwic. – Jeden pan powiedział, że jest mu to obojętne, ale inny był jak najbardziej na tak.
– Natrafiliśmy również na osoby, które mówiły żebyśmy nawsadzali jeszcze więcej tych reklam, ale takich ludzi jest na szczęście dużo mniej – dodaje Katarzyna Grzyb.
Każdy kto w piątek przybył na dworzec mógł otrzymać od studentów specjalną naklejkę i papierowego tulipana skonstruowanego z fragmentów materiałów reklamowych.
– Jako studenci architektury czujemy się odpowiedzialni za estetykę naszego miasta. O ile mieszkańcy reagują pozytywnie na nasze działanie, o tyle brakuje konkretnych działań – mówi Marta Jabłońska, studentka i jedna z organizatorek akcji.
Ten „reklamowy problem” jest zmorą większości polskich miast. Jak wyjaśnia miejska konserwator zabytków, w Gliwicach i tak funkcjonują jedne z lepszych przepisów regulujących tę kwestię.
– My naprawdę przepisy mamy bardzo dobre. Nawet dzwonią z innych miast abyśmy dali je na wzór. Problemem jest samowola reklamodawców, niezależna od nas – tłumaczy Ewa Pokorska – Ożóg.
Bywa, że na starówkach największych polskich miast, kilkadziesiąt procent reklam zawieszona jest nielegalnie.
W Gliwicach ten procent jest mniejszy, ale problem istnieje. Kontrolę ustawionych wbrew przepisom reklam, przeprowadza nadzór budowlany, a szczególną ochroną objęty jest gliwicki Rynek, gdzie kryteria ich zamieszczania są surowsze.
– U nas obiekty chronione są miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Myślę, że te zapisy są wystarczające – mówi Ewa Pokorska – Ożóg.
Zdaniem studentów warto powalczyć jednak o coś więcej. Przygotowali nawet specjalne grafiki, na których ul. Zwycięstwa jest „wolna” od reklam.
– Na razie chcemy wysłać sygnał do ludzi, że jest problem z takimi reklamami. Bardzo bylibyśmy szczęśliwi, gdyby ta akcja skończyła się jakąś petycję albo większym zaanagażowaniem ludzi w tę sprawę. Mam nadzieję, że coś się wreszcie ruszy – podsumowuje Tomasz Nowak.
(msz)