Miesiąc temu, wraz z kompanem, molestował nastolatki w autobusie, a także wybił w nim szybę. Objęto go wtedy policyjnym dozorem – czas pokazał, że ten środek zapobiegawczy nie spełnił swojej roli. Niedawno 37-latek próbował dokonać rozboju, grożąc ekspedientce nożem.
Na szczęście tym razem trafił do aresztu śledczego… Chodzi o mieszkańca Knurowa, który w przeszłości dopuszczał się już różnego rodzaju przestępstw. (Przed)Ostatniego – 7 marca, o czym pisaliśmy TU. Najwyraźniej życie na wolności znudziło się 37-latkowi, bo nie miał oporu przed dopuszczeniem się kolejnych przestępstw.
11 kwietnia przed godziną 19:00 do sklepu spożywczego w Gierałtowicach wszedł 37-latek. Mężczyzna zaczął grozić ekspedientce, wymachując nożem w jej kierunku. Następnie po doprowadzeniu jej do bezbronności, usiłował wyrwać kasetkę z pieniędzmi, jednak bezskutecznie. Gdy próba kradzieży kasetki się nie powiodła, mężczyzna wyszedł ze sklepu
– relacjonuje mł. asp. Krzysztof Pochwatka z KMP Gliwice.
Zatrzymany nie stawiał oporu. Został doprowadzony do prokuratury, a następnie do sądu. Tam na podstawie zebranych materiałów, w tym zeznań świadków oraz nagrań z kamer monitoringu, wobec mężczyzny sędzia orzekł środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.
– Wobec mężczyzny toczy się już postępowanie w sprawie uszkodzenia mienia, którego dokonał miesiąc wcześniej. Na początku marca, umyślnie wybił szybę w autobusie komunikacji miejskiej, powodując straty na ponad 3500 złotych – kontynuuje Pochwatka.
Podejrzany będzie oczekiwał teraz na proces. Za przestępstwo, którego się dopuścił, kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności na okres do 12 lat, jednak nie krótszy niż 3 lata
– dodaje aspirant.
Warto dodać, że wobec poprzednich wydarzeń, do jakich doszło w autobusie – chodzi o molestowanie nieletnich, a także zniszczenie mienia – zastosowanie środka zapobiegawczego w formie dozoru, było dosyć zaskakujące. Gdyby mężczyzna ten od miesiąca przebywał w areszcie, próby rozboju z użyciem noża w kwietniu by nie było.
Tymczasem, mając dozór, musiał on co kilka dni pokazać się w komisariacie i podpisywać „kwit” – potem zmierzał w swoją stronę. Jak widać zawędrował też do Gierałtowic, gdzie dopuścił się kolejnego przestępstwa.
(żms)
fot. KMP Gliwice